W ciągu kilku pierwszych dni działania w Warszawie plagą dla operatora Scoot911 stały się kradzieże. Firma oferuje zmodyfikowany na potrzeby sharingu  model Ninebot Max – hulajnogi te okazały się potężną pokusą dla złodziei. Pojazdy mają jednak ukryte zabezpieczenia, wskutek czego kilka dni temu policja rozbiła dziuplę z kradzionym sprzętem na warszawskim Wilanowie – i idzie tropem kolejnych.

Scoot911 działa w Warszawie niespełna tydzień. Jest to nowy gracz z korzeniami w Estonii, niewielki, ale z aspiracjami międzynarodowymi. Od kwietnia firma weszła do Wilna i Kłajpedy, Goeteborga, Rygi – oraz właśnie do Warszawy, gdzie 1 maja udostępniła 100 hulajnóg. Od źródeł w spółce obsługującej operacyjnie flotę Scoot911 wiemy, że co najmniej dwa pojazdy ukradziono już w pierwszy weekend. Oba zginęły z Dolnego Mokotowa, ale sprawcy byli różni.

Hulajnogi Scoot911 Ninebot
Hulajnogi Scoot911 w Warszawie od pierwszego dnia zwróciły uwagę złodziei. Fot. materiały firmowe

“Wyrzucają GPS w krzaki”

– Pierwszą ukradziono niemal od razu, drugą następnego dnia. Widać, że kradną hulajnogi pozostawiane samotnie, gdzieś z boku, między blokami – opowiada nam pracownik związany ze Scoot911. Znamy jego tożsamość, ale prosił o anonimowość. To on jest głównym źródłem informacji w tym tekście (uznajemy je za wiarygodne, jednak zastrzegamy: nie udało nam się potwierdzić ich szybko na policji).

– Złodzieje wywożą hulajnogę samochodem. Zrywają zewnętrzny GPS od razu albo w drodze, wyrzucają gdzieś w krzaki. Nie wiedzą jednak, że te hulajnogi mają także inne trackery, poukrywane w innych elementach konstrukcyjnych. Jesteśmy w stanie cały czas je śledzić  – opowiada nasz rozmówca. – Mają też znaki rozpoznawcze.

W pierwszym przypadku szybko stało się jasne, że uprowadzony pojazd jest w budynku  nieopodal Alei Wilanowskiej. W branży można usłyszeć różne opinie na temat działań policji w takich sytuacjach – nasz informator twierdzi jednak, że jej reakcja była wzorcowa i błyskawiczna. Policja na miejscu bardzo sprawnie przeprowadziła czynności, wytypowała lokal, ustaliła sprawcę, weszła do pomieszczenia. Wszystko jeszcze tego samego dnia.

– Oprócz naszej hulajnogi w pomieszczeniu były jeszcze części pojazdów Lime i hive

– relacjonuje pracownik Scoot911.

Gdy rozmawialiśmy, trwało jeszcze namierzanie kolejnego złodzieja. Ten wywiózł pojazd do jednej z podwarszawskich miejscowości. On również najwyraźniej nie miał pojęcia o dodatkowych zabezpieczeniach, bo “mamy zarejestrowaną całą trasę samochodu, wiemy co do sekundy kiedy na którym był rondzie”. Następnym krokiem miało być zestawienie danych z GPS skradzionej hulajnogi z miejskim monitoringiem – i ustalenie w ten sposób samochodu złodzieja.

Kradzieże hulajnóg hive
Dziupla grupy złodziei hulajnóg, rozbitej przez warszawską policję w ubiegłym roku. Fot. materiały policji

Kolejne zabezpieczenia

Skuteczne pościgi nie zmieniają jednak faktu, że takie incydenty mocno utrudniają działalność operatorowi. Tym bardziej, że nawet odzyskane hulajnogi są po pierwsze częściowo zniszczone, a co gorsza – nieprędko wrócą do floty, bo pozostają na policji jako dowód w postępowaniu.

Problem firmy w tym przypadku polega na tym, że oferuje model, który w swojej standardowej wersji jest dostępny także na rynku detalicznym. W dodatku jest to hulajnoga dobrej klasy, czytaj: dość kosztowna. Złodzieje zakładają, że po usunięciu firmowego osprzętu i znaków rozpoznawczych uzyskają pojazd niemożliwy do zidentyfikowania, za to łatwy do sprzedaży.

Z tym samym problemem borykała się w ubiegłym sezonie sieć hive, która również udostępniała popularne na rynku masowym Nineboty (choć inny model – ES2). W pewnym momencie kradzieże jednośladów hive przybrały wymiar krytyczny – pisaliśmy o tym tutaj.

Kradzieże hulajnogi - Voi
Pilzno w Czechach. Policja zatrzymuje kierowcę, który ukradł hulajnogę Voi w niemieckiej Norymberdze i wywoził ją TIR-em. Kadr z filmu Voi

Kradzieże nie są polską specyfiką. Krótko przed pandemią nieobecna w Polsce szwedzka firma Voi, działająca w wielu krajach Europy, ogłosiła nawet całą kampanię pod hasłem zera tolerancji dla złodziei. Mianowała wówczas nowego szefa bezpieczeństwa i zapowiedziała, że będzie tropić każdą skradzioną hulajnogę. Dla postrachu upubliczniła historię pościgu policyjnego z Niemiec do Czech, dokąd hulajnogę Voi uwoził kierowca TIR-a. Dogoniono go i aresztowano w Pilznie – historię tę opisaliśmy tutaj.

– Dodajemy obecnie kolejne utrudnienia przeciwkradzieżowe. Tym razem mechaniczne wzmocnienia, utrudniające demontaż głównego GPS-a – mówi nasz rozmówca ze Scoot911. – Liczymy, że to zniechęci złodziei, skomplikuje im pierwszy etap kradzieży, a nam da więcej czasu na reakcję.


Zaciekawił Cię tekst? Będzie nam miło, jeśli polubisz nas na Twitterze i Facebooku

 

WSPARCIE