O ile w dziedzinie e-hulajnóg marka KingSong nie jest zapewne zbyt dobrze rozpoznawalna, to w branży innych osobistych pojazdów elektrycznych – monocykli – jest to od wielu lat jeden z graczy światowej czołówki, obok takich brandów jak m.in. InMotion czy Begode. Tyle że monocykle to sprzęt wyraźnie droższy i wymagający nauki jazdy – na tle rynku e-hulajnóg biznesowa nisza. Być może dlatego firma poszerza asortyment. Swoje pierwsze elektryczne hulajnogi KingSong pokazał już kilka lat temu, teraz zamierza mocniej wejść z tym sprzętem na rynek europejski.
Swoje centrum na Europę chiński producent – jako KingSong Europe – utworzył w Bułgarii, w mieście Plovdiv. We wrześniu firma wystawiła swoją ofertę na dużych branżowych targach IFA w Berlinie, a wcześniej, w lipcu, na imprezie Eurobike we Frankfurcie, gdzie pokazywała zarówno monocykle, jak i hulajnogi.
– Monocykle elektryczne wymagają znacznie bardziej zaawansowanych technologii niż hulajnogi. To daje nam pewność, że w tej drugiej grupie produktów również zdobędziemy mocną pozycję. Naszym mocnym atutem jest m.in. elektroniczny hardware i software dla pojazdów, czyli rzeczy, w których inni producenci często rozczarowują – mówi Ivelina Petkova z działu marketingu KingSong Europe.
Choć portfolio e-hulajnóg KingSonga to już kilka modeli, na początek na Europę firma proponuje dwa. – Koncentrujemy się na sprzęcie entry-level i mid-level, gdzie naszą przewagą konkurencyjną ma być bardzo dobry stosunek jakości do ceny – dodaje Petkova.
Mocniejszy z tych dwóch modeli to hulajnoga KingSong N12 Pro, którą otrzymaliśmy od producenta m.in. na potrzeby nagrania premierowej w Polsce prezentacji wideo na nasz kanał YouTube oraz w celu podzielenia się z firmą wrażeniami i feedbackiem użytkownika. Przedstawiamy ją krótko w artykule, możecie też obejrzeć ten sprzęt w filmie powyżej.
Hulajnoga elektryczna KingSong N12 Pro – co oferuje?
Model N12 Pro waży 29,5 kg – pod tym względem jest to więc sprzęt dopuszczony na drogi publiczne w Polsce jako przepisowa elektryczna hulajnoga (limit masy w polskim rozporządzeniu technicznym to 30 kg). Wykorzystuje napięcie 60 V, napędza ją silnik ulokowany w tylnym kole o mocy nominalnej 1000 W i mocy szczytowej 1400 W. Producent podaje, że hulajnoga podjedzie pod wzniesienie o nachyleniu aż 47 proc., czyli 25 stopni.
Energię urządzenie czerpie z baterii o pojemności 14,5 Ah. Według specyfikacji mamy tu 858 Wh i to w teorii ma dawać zasięg na poziomie aż 80 km. Są to oczywiście deklaracje producenta, zawsze oparte na laboratoryjnych testach w idealnych warunkach.
N12 Pro jeździ na kołach z oponami 10-calowymi, czyli dość dużymi, choć dziś jest to już rozmiar typowy dla hulajnóg o większych gabarytach. Opony mamy pompowane, bezdętkowe, o profilu szosowym. Pojazd ma amortyzację zarówno z przodu, jak i z tyłu.
Manetką przyspieszenia operujemy kciukiem, a deklarowana prędkość maksymalna N12 Pro to 50 km/h. Według polskich przepisów hulajnoga elektryczna nie powinna być zdolna do jazdy szybszej niż 20 km/h. Nie wiemy czy sprzęt KingSonga będzie na polskim rynku dodatkowo blokowany, na pewno natomiast 20 km/h jako poziom maksymalnej prędkości można ustawić sobie w aplikacji, co niektórzy zapewne uznają za rozwiązanie wystarczające do spełnienia tych regulacji.
KingSong połączył w tej hulajnodze oba najpopularniejsze rodzaje hamulców – w przednim kole jest bębnowy, a z tyłu tarczowy – mechaniczny, czyli wykorzystujący linki.
Podest jest pokryty solidną okładziną gumową i szeroki (z przodu ok. 22,5 cm), a z tyłu mamy element do zamocowania kierownicy po złożeniu, służący zarazem jako podnóżek. Zwracają uwagę bardzo sztywne i mocno przytwierdzone błotniki (zwłaszcza tylny), które bywają piętą achillesową wielu innych modeli. Klasa wodoszczelności to IP 54, co z kolei w 2024 roku można uznać za poziom dość mocno rozczarowujący.
System składania działa bardzo prosto, do zaczepienia kierownicy wykorzystujemy haczyk na sztycy, można go też użyć do zawieszenia czegoś podczas jazdy. Rączki się nie składają, a sama kierownica jest wysoka, szeroka – i nieregulowana. Sygnał ostrzegawczy to tradycyjny dzwonek. Udźwig: 120 kg.
Oświetlenie
Oświetlenie przednie to wysoko ulokowany reflektor (świecący wyraźnie mocniej niż standard w większości hulajnóg miejskich) plus dodatkowo dwie lampki z przodu w decku. Z tyłu mamy czerwoną lampę z sygnalizacją stopu. Hulajnoga ma kierunkowskazy – przednie na zakończeniach rączek kierownicy i tylne (uwaga, barwy czerwonej i raczej słabo widoczne) w podeście. Włącznik migaczy jest przy lewej rączce.
Do tego dochodzi kolorowe podświetlenie ledowe po bokach podestu. Po naciśnięciu hamulca zmienia się ono w światło czerwone, wzmacniając widoczność sygnału stopu.
Wyświetlacz i aplikacja KingSong
Duży wyświetlacz jest ulokowany centralnie. Pokazuje m.in. prędkość lub napięcie, aktualny tryb jazdy – są tu trzy tryby plus tryb pieszy – oraz przebieg, poziom naładowania czy kontrolkę świateł. Podstawowe operacje wykonujemy jednym, głównym włącznikiem, inne poprzez aplikację na smartfonie, który parujemy z hulajnogą przez Bluetooth.
Aplikacja KingSonga oferuje szereg możliwości personalizacji. Można ustawić tu „zrywność” hulajnogi, czyli poziom reakcji na naciśnięcie manetki (który warto zredukować, bo na wyższych nastawach reaguje bardzo gwałtownie) lub dostosować wspomniane poziomy prędkości maksymalnej dla każdego z trzech trybów jazdy (są trzy oraz tryb pieszy, czyli wsparcie przy prowadzeniu). W aplikacji ustawiamy także preferowaną prędkość początkową, wymaganą przy starcie z odepchnięcia oraz czas, po którym automatycznie włączy się tempomat.
Tu możemy też wybrać któryś z wariantów podświetlenia podestu (ewentualnie w ogóle je wyłączyć). Jest też sensor, który po aktywowaniu automatycznie włącza światła w hulajnodze, gdy wokół robi się ciemno. Aplikacja dostarcza też szeregu informacji technicznych o sprzęcie oraz pozwala na antykradzieżowe zablokowanie hulajnogi.
Dla kogo jest N12 Pro?
To oczywiście kwestia indywidualna. Można jednak uznać, że KingSong N12 Pro to kategoria hulajnóg „miejskich plus”.
Nie jest to sprzęt do uprawiania jazdy w terenie lub sportowej (tylko jeden silnik, szosowe opony, mechaniczne hamulce), a z drugiej strony – nie jest też raczej opcją do regularnego korzystania na tzw. ostatnią milę, w połączeniu np. z transportem miejskim – to z uwagi na duży ciężar do przenoszenia i brak składanych rączek kierownicy. Natomiast na wszelkie zróżnicowane nawierzchnie miejskie, w tym kostkę, a także szuter czy przejazd drogą polną, nadaje się z powodzeniem. Sprzęt jest duży i stabilny (także przy wyższych prędkościach), można na nim czuć się pewnie, a z racji swoich gabarytów może być interesującą opcją m.in. dla osób większej postury.
Przyjmując, że realny zasięg w standardowych warunkach wyniesie ok. 50 km – hulajnoga KingSong N12 Pro pozycjonuje się jako pojazd do miasta i jego okolic na regularne podróże na średnich dystansach – np. dojazd do pracy i z powrotem bez potrzeby ładowania.
„Trudny rynek. To nie będzie łatwe zadanie”
Przedstawiony wyżej model ujrzał światło dzienne w 2022 roku, przy czym, jak podaje Ivelina Petkova z KingSong Europe, został obecnie dopracowany i specjalnie przystosowany pod kątem rynku europejskiego. W zagranicznym sklepie MyEWheel.com, który wskazała nam firma jako obecne oficjalne źródło sprzętu, N12 Pro kosztował w dniu publikacji tego artykułu 1125 euro (można stamtąd zamawiać do Polski). W nielicznych innych sklepach zagranicznych można znaleźć tę hulajnogę taniej, choć nie mamy pewności czy to w pełni ta sama konfiguracja.
Czy hulajnogi elektryczne KingSonga trafią do oficjalnej dystrybucji w Polsce – okaże się zapewne w ciągu najbliższych miesięcy.
Tomasz Kosmalski – użytkownik monocykla i człowiek dobrze znany w środowisku jako organizator wyścigów małych pojazdów elektrycznych, założyciel stowarzyszenia ich użytkowników (SUUTO), a biznesowo właściciel marki Shift Seven i dealer elektrycznych monocykli, w tym także tych od KongSonga – podkreśla, że w branży monocykli KingSong cechuje się m.in. konsekwencją i długim okresem oferowania poszczególnych urządzeń po ich wprowadzeniu do obrotu. Dzięki temu do zadomowionych na rynku modeli nie brakuje części zamiennych, a dystrybutorzy, serwis i klienci zyskują dużą przewidywalność.
Zarazem jednak nasz rozmówca uważa, że firma na pewno nie będzie miała łatwego zadania.
– Rynek hulajnóg elektrycznych jest obecnie bardzo konkurencyjny cenowo i wręcz przepełniony, na portalach sprzedażowych znajdziemy mnóstwo sprzętu w bardzo niskich cenach, często oferowanego przez pojawiające się co chwila nowe marki-krzaki. Tajemnicą poliszynela jest to, że niektóre marki i sprzedawcy chińskiego sprzętu skutecznie omijają europejskie przepisy celno-podatkowe, przez co bardzo trudno z nimi rywalizować cenowo – mówi Kosmalski.
– Firmę KingSong czeka trudne wyzwanie. Jako człowiek z branży życzyłbym sobie, żeby atuty w postaci jakości, trwałości, przewidywalności serwisu brały na rynku górę nad aspektem czysto cenowym. Ale czy tak się stanie? Zobaczymy… – dodaje nasz rozmówca.
Główne dwa pytania, jak się zdaje, brzmią więc tak: po pierwsze, czy elektryczne hulajnogi KingSong faktycznie zaoferują na tyle dobrą jakość, niezawodność, dostępność części i możliwość obsługi serwisowej, że marka przeniesie renomę wypracowaną w branży monocykli na nowy, bardziej popularny rodzaj pojazdów?
I pytanie drugie: nawet jeśli tak będzie – to czy poradzi sobie w ostrej konkurencji cenowej?
Hulajnogę na potrzeby stworzenia tego materiału oraz filmu dostarczył nam producent. Informacje produktowe i kontakt w sprawach dystrybucji na UE: https://kingsongeurope.com