W ubiegłym tygodniu pojawił się news o tym, że wrocławska straż miejska będzie patrolować miasto na elektrycznych hulajnogach. Sądząc z odzewu w mediach mainstreamowych, wzbudziło to spore zainteresowanie, chociaż Wrocław (wbrew temu, co napisał miejski urząd) nie jest ani jedynym, ani pierwszym miastem, w którym funkcjonariusze straży sięgnęli po elektryczne hulajnogi – już od dwóch miesięcy służą one także w Starogardzie Gdańskim. Nowinka ta może być jednak ciekawa także z “branżowego” punktu widzenia.

Doświadczenia strażników pokażą bowiem, na ile e-hulajnogi sprawdzają się jako środek transportu do różnych konkretnych, funkcjonalnych zastosowań (a że się sprawdzają np. w branży delivery, to widać coraz lepiej, wnosząc z rosnącej liczby dostawców, którzy zaczynają używać tego sprzętu w swojej pracy).

A po drugie – służba mundurowa odpowiedzialna m.in. za przestrzeganie przepisów zderzy się z realiami drogowymi w tej dziedzinie. Być może kiedyś, w przyszłości, doświadczenia te staną się wkładem w ewentualne nowelizacje regulacji.

Strażnicy miejscy z elektryczną hulajnogą i rowerem - Wrocław
Funkcjonariusze straży we Wrocławiu dostali na wyposażenie rowery i  elektryczne hulajnogi. Fot. Urząd Miasta Wrocławia

W obu miastach zapytaliśmy o pierwsze wrażenia z eksploatacji e-hulajnóg na służbie.

E-hulajnoga daje… przewagę psychologiczną

We wrocławskiej straży e-hulajnogi są tylko dwie(!), co przy tej skali miasta oznacza jedynie ciekawostkę. Ale w znacznie mniejszym Starogardzie są trzy – a w takim mieście to już jest coś. – Przy obecnej ilości etatów, a mamy 20 strażników wraz z komendantem, jest to wystarczająca ilość. Poza e-hulajnogami na wyposażeniu mamy dwa rowery i jeden samochód elektryczny – uściśla st. insp. Leszek Żołądowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Starogardzie.

Jak mówi, pierwsze ogólne wrażenia są pozytywne. – Początki to sceptyczne podejście strażników z uwagi na nieznany im do tej pory środek lokomocji, jak również hejt części
społeczeństwa. Ale z każdym kolejnym dniem korzystania z e-hulajnóg strażnicy
przekonują się do tego środka transportu. Widzimy akceptację mieszkańców, którzy
zaczynają pozytywnie postrzegać strażników na e-hulajnogach – relacjonuje Leszek Żołądowski.

Zapytany o korzyści ze stosowania elektrycznych hulajnóg, wymienia ich całą listę. Nowe pojazdy umożliwiają skontrolowanie kilkakrotnie większego terenu i skracają czas dotarcia na miejsce interwencji. To łatwo było przewidzieć. Ale okazuje się, że w grę wchodzą także czynniki… psychologiczne.

– Cichy dojazd do osób naruszających ład i porządek, moment zaskoczenia. Pozycja strażnika na e-hulajnodze jest około 18 cm wyższa, co daje dodatkowy czynnik
przewagi wobec osoby, co do której funkcjonariusze podejmują interwencję – mówi rzecznik starogardzkiej Straży.

We Wrocławiu, jak informuje nas rzecznik tamtejszej Straży Waldemar Forysiak, elektryczne hulajnogi są testowane przez “patrol rowerowy”. – Teraz to właściwie rowerowo – hulajnogowy. Patrolowana jest Promenada Staromiejska. Celem są działania kontrolno-prewencyjne, a także zwracanie uwagi na innych użytkowników takich urządzeń, którzy nie zawsze przestrzegają obowiązujących ich przepisów – mówi Forysiak.

Korzyści? – Jest ekologicznie, cicho i tanio. Plus oczywiście szybkość przemieszania się, zwłaszcza w centrum miasta – odpowiada.

Problemy: pogoda, infrastruktura, dopuszczalna prędkość…

Zapytany o minusy eksploatacji tego typu urządzeń Waldemar Forysiak nie potrafi ich jeszcze wskazać. – Na razie słabszych stron brak. Zwrócimy uwagę na poziom awaryjności sprzętu, ale najpierw musimy przejechać te “kilka kilometrów” – odpowiada.

Strażnicy w Starogardzie Gdańskim zdążyli już jednak ograniczenia dostrzec. I to nie tylko te dotyczące samych elektrycznych hulajnóg, ale także związane z infrastrukturą drogową oraz ze wspomnianymi przepisami.

– Ograniczeniem są warunki pogodowe, w tym niskie temperatury. Także długi czas w pozycji stojącej na e-hulajnodze, który ma niekorzystny wpływ na organizm. Mała średnica kół, zwłaszcza zwłaszcza jeśli chodzi o koło przednie, powoduje, że trzeba zwracać szczególną uwagę na poruszanie się na chodnikach, gdzie nierówności, a czasami jakiś ubytek w płycie chodnika lub kostki brukowej powoduje niebezpieczeństwo upadku lub kolizji – wylicza Leszek Żołądowski.

A po stronie regulacji prawnych? – Ograniczenie prędkości poruszania się, zwłaszcza na chodniku, gdzie pomimo braku pieszych nadal obowiązuje poruszanie się z prędkością pieszego – wskazuje rzecznik straży.

Jak strażnik zasygnalizuje zamiar skrętu?

Akurat jeśli chodzi o ten ostatni punkt, to interpretacje przepisu o prędkości bywają różne – nawet po stronie samych straży miejskich z różnych miast, o czym można przeczytać m.in. w tym artykule. Ale jeśli elektryczne hulajnogi będą szerzej wchodziły do wyposażenia straży w kolejnych miastach, to funkcjonariusze szybko zorientują się także w wielu innych niedoskonałościach regulacyjnych, wymagających poprawy.

Tu mieści się choćby niedostosowanie oznakowania do współczesnej mnogości pojazdów mikromobilnych: przykładowo tabliczka “Nie dotyczy rowerów” nie obejmuje e-hulajnóg ani UTO, co formalnie oznacza zakaz jazdy na na tych pojazdach np. po kontrapasach rowerowych. Podobnym niedopatrzeniem wydaje się wynikający z przepisów wymóg, by e-hulajnogi w niektórych sytuacjach musiały poruszać się po jezdni z… brukiem (jeśli jest na niej ograniczenie do 30 km/h, a obok brak drogi rowerowej). Nie mówiąc już o przepisie nakazującym sygnalizowanie zamiaru skrętu poprzez wyciągnięcie ręki.

Zaryzykujemy tezę, że wiele z tych przepisów strażnicy miejscy jeżdżący na służbowych hulajnogach będą po prostu… świadomie łamać. Co, być może, z jednej strony pomoże im z większym zrozumieniem spojrzeć na zachowania innych e-hulajnogistów, a z drugiej – w przyszłości stanie się jednym z wielu argumentów na rzecz poprawy regulacji. Pojeździmy, zobaczymy.


⇒ KOMPENDIUM dla świadomych użytkowników e-hulajnóg:

Elektryczne hulajnogi – przepisy i regulacje. „SmartRide. Przepis na jazdę”

WSPARCIE