Jeśli istnieje ktoś taki, jak geek miejskiej mobilności, to alians Triggo i Vooom ma w sobie wszystko, czego mógłby on chcieć do szczęścia. Jest tu (potencjalnie) rewolucyjny pojazd miejski, (potencjalnie) przełomowa aplikacja, wszystko zanurzone w innowacjach i zaawansowanych technologiach – oraz doprawione modnym trendem sharingu. W dodatku made in Poland.
Jedyne, co trochę uwiera, to właśnie słowo „potencjalnie” – bo przypomina, że kilka takich euforii już przeżyliśmy, a na koniec z bomby atomowej wychodził kapiszon.
Załóżmy jednak, że tym razem będzie inaczej. A jeśli tak, to ogłoszone dziś partnerstwo dwóch polskich start-upów może zmienić w nadchodzących latach krajobraz miejskiej mobilności. I nie będzie to jedynie retusz, lecz już obrazek mocno odmienny od tego, co znamy dzisiaj.
PRZECZYTAJ NOWSZE TEKSTY:
⇒ 2022 – Ciemne chmury nad Triggo. Co dalej na nadzieją polskiej mikromobilności?
⇒ Triggo grozi upadłość, czy ktoś uratuje spółkę?
Triggo: pojazd, który (się) zmienia
Czterokołowy mikrosamochód Triggo, dzieło konstruktora Rafała Budweila z podwarszawskich Łomianek, zabiera dwie osoby w układzie tandemu – pasażer jedzie za kierowcą. Elektryczny kwadrycykl wygląda futurystycznie, nie stylistyka ma tu jednak główne znaczenie, bo ten kierunek w projektowaniu jest znany – już kilka lat temu na ulicach Warszawy można było spotkać np. pojazd marki Friends of Sam, wprawdzie o trzech kołach, ale o zbliżonej bryle. A jeśli poszukamy wśród większych graczy to od razu znajdziemy podobieństwa do np. miejskiego samochodzika Renault Twizzy, czy koncepcji pokazywanej przez Peugeota – EU Live.
Tym, co odróżnia Triggo od innych podobnych wizualnie konstrukcji, jest przede wszystkim kluczowa innowacja – zmienny rozstaw kół. Dzięki temu autko łączy cechy motocykla i samochodu. Jadąc z kołami w pełni rozstawionymi rozwija prędkość do 90 km/h. W trybie manewrowym (motocyklowym) koła zbliżają się do karoserii i Triggo ma wtedy szerokość zaledwie 90 cm (to tyle, ile jest w definicji roweru!). W tym trybie pojazd może jechać z prędkością do 25 km/h.
Znaczenie takiej elastyczności w ruchu miejskim trudno przecenić. Jak „zwężone” Triggo przeciska się przez korki uliczne można zobaczyć poniżej na filmiku z testów. W tym trybie auto także parkuje, potrzebując do tego mniej więcej tyle miejsca, co właśnie motocykl.
Druga innowacja tkwi w koncepcji wykorzystania Triggo – zamysł twórców jest taki, że pojazd nie będzie dostępny prywatnie, a jedynie w systemie carsharingu, wypożyczany z ulic na minuty lub godziny. Dlaczego tak? Z powodu ambicji, by przy okazji zrewolucjonizować model motoryzacji w miastach. Zgodnie z przywołanymi przez spółki statystykami GUS obecnie w Polsce na 1 tys. mieszkańców przypada aż 700 samochodów, większość z nich przez 96 proc. czasu nie jest używana, tylko stoi i zajmuje miejską przestrzeń.
I tu właśnie wchodzi Vooom i ogłoszona dziś umowa.
Partnerstwo win-win
Vooom to tzw. aplikacja MaaS (mobility as a service), która na jednej mapie w smartfonie zbiera i pokazuje ofertę najróżniejszych dostępnych w mieście środków transportu – przede wszystkim współdzielonych (samochodów, skuterów, e-hulajnóg), ale także taxi czy komunikacji zbiorowej. To już jest dzisiaj. Docelowo pojazdy będzie można także wynająć i opłacić usługę za pomocą samej aplikacji Vooom, bez konieczności rejestrowania się u poszczególnych operatorów. Firma podpisuje kolejne umowy o takiej integracji, porozumiała się już z iTaxi, carsharingiem innogy go! czy skuterowym Hop.City. A teraz z Triggo.
Zgodnie z informacją pojazdy Triggo będą dostępne wyłącznie poprzez Vooom, który z kolei zapowiada, że w pierwszej kolejności będą mogli z nich skorzystać użytkownicy jego Pakietów Mobilności (jest to rodzaj zbiorczego multi-abonamentu na wiele środków transportu, oferowanego przez Vooom innym firmom, które mogą czynić z niego rodzaj benefitu dla swoich pracowników).
Perspektywa wyłączności na Triggo to dla Vooom magnes na użytkowników aplikacji i wspaniały oręż marketingowy. Zapowiedź pierwszeństwa dla osób korzystających z Pakietów Mobilności pokazuje, że firma chce go użyć szczególnie w walce o klientów biznesowych.
Czytaj też: “Na progu przełomu” – raport SmartRide.pl i Mobilnego Miasta o współdzielonej mobilności w Polsce
Włodzimierz Łoziński, szef Vooom, podkreśla pozytywny ekologiczny wpływ bezemisyjnych współdzielonych środków transportu („są przyszłością miejskiej mobilności”) oraz kwestię komfortu podróżowania po mieście. – Partnerstwo z Triggo daje nam możliwość zadbania o środowisko. A stanie w korkach to strata czasu, zdrowia i bardzo często nerwów. Zwinny pojazd polskiej konstrukcji pozwoli tych przykrości uniknąć – mówi.
Z kolei firma z Łomianek uznała, że wejście na już działającą aplikację to najprostsza i najszybsza droga do celu, niewymagająca budowania od zera własnej społeczności użytkowników. Oraz wpisująca się w wizję przebudowy mobilności w miastach.
– Misją Triggo jest pokonanie dwóch ważnych problemów współczesnych metropolii: korków i deficytu przestrzeni parkingowej. Współpraca z Vooom, platformą łączącą wszystkie usługi współdzielone na jednej mapie, przyspieszy komercjalizację naszego wynalazku i stworzenie innowacyjnego na skalę światową carsharingu
– mówi Rafał Budweil, cytowany w informacji prasowej.
Triggo, Vooom, testy… Co dalej?
Dzisiejszy komunikat, poza głównym newsem, konkretów przynosi na razie jednak niewiele. Wynika z niego, że pierwsi użytkownicy Pakietów Mobilności Vooom będą mogli wynająć Triggo w przyszłym roku. Co z użytkownikami indywidualnymi? „Firmy rozpoczęły działania na rzecz rozwoju innowacyjnego carsharingu także dla nich” – tylko tyle wiadomo.
Nie udało nam się poznać także aktualnego harmonogramu rozwoju projektu Triggo. Z dostępnych powszechnie informacji wiadomo, że od wiosny tego roku trwają testy drogowe pojazdu, który jednak formalnie jest wciąż jeszcze prototypem. Zapowiadano, że ma wejść do produkcji w 2020 roku.
Firmy podały natomiast, że „już niedługo na platformie Vooom ruszą zapisy chętnych na testerów pojazdów Triggo”. Chętnych na testerów pewno nie zabraknie. Ale kiedy ruszą same testy – tego też nie wiadomo.
Spytani przez nas o to wszystko menedżerowie Vooom zasłonili się klauzulami o poufności. Na ewentualną odpowiedź Triggo czekamy. Na razie więc partnerstwo obu start-upów to trochę futurologia w podwójnym znaczeniu. Ale niewątpliwie – bardzo atrakcyjna.