Ogłoszona dziś kampania firmy Voi przeciw złodziejom i wandalom ma ambitny cel: zero skradzionych i zniszczonych pojazdów. Międzynarodowy operator hulajnóg z siedzibą w Sztokholmie chce osiągnąć ten stan już w 2020 roku.
Start programu pt. „Liczy się każdy Voi” (czytaj: każdy pojazd) firma zilustrowała historią przywodzącą na myśl dawny tekst Putina, który powiedział o terrorystach, że (cytujemy z pamięci) „dopadniemy ich nawet w kiblu”. Ale już mówiąc zupełnie serio – taki właśnie ma być wydźwięk przekazu: kradzież hulajnogi, nawet jednej, będzie tępiona.
Zero strat, zero tolerancji
Dla postrachu Voi upublicznił historię z 3 lutego, kiedy to pracownik firmy w niemieckiej Norymberdze wykrył kradzież hulajnogi – widoczny na mapie pojazd oddalał się z dużą prędkością po autostradzie A6, najwyraźniej zapakowany na samochód. Pracownik ruszył wtedy w pościg, zawiadamiając policję. Z całą historią można zapoznać się na filmiku poniżej, w skrócie: po transgranicznym pościgu złodzieja udało się dopaść w czeskim Pilznie. Hulajnoga Voi była w zupełnie pustej ciężarówce. Złodziej ma postawione zarzuty, jego narodowości nie ujawniono, choć wydaje się, że na naczepie widać nalepkę „BG”.
Pojedyncza historia może brzmieć nieco anegdotycznie (złodziej najwyraźniej wiózł pojazd z całą elektroniką lokalizacyjną), ale kampania świadczy o tym, że problem strat musi być poważny. Voi mianował nawet nowego szefa ds. bezpieczeństwa, Jonasa Westerberga.
– Incydent, który rozegrał się między Norymbergą a Pilznem pokazuje, że ograny ścigania traktują takie sprawy równie samo serio, jak my. W odróżnieniu od niektórych firm globalnych troszczymy się o każdą pojedynczą hulajnogę, a wizja „zero strat” jest kluczowa dla trwałości naszej floty – stwierdził nowy szef bezpieczeństwa, cytowany w informacji prasowej (to drugie zdanie należy traktować najpewniej jako przytyk wobec Lime lub Birda, lub obu naraz).
„Złodzieje, oczekujcie kolejnych akcji”
Problemy ze złodziejami mają w szczególności ci operatorzy, którzy oferują pojazdy dostępne także na masowym rynku detalicznym. Ale nie tylko – o kradzieżach opowiadał nam anonimowo także menedżer jednej z polskich firm hulajnogowych, mającej jednoślady unikalnej konstrukcji, robione na własne zamówienie.
Generalnie spółki rzadko nagłaśniają ten problem. Mocnym wyjątkiem był hive w Warszawie, którego pracownicy jesienią opowiedzieli otwarcie w SmartRide.pl o eskalacji problemu, jaka miała miejsce latem zeszłego roku
• Czytaj: „Albo złodzieje, albo my”. Kradzieże hulajnóg hive na poziomie krytycznym
Do opinii publicznej częściej przedostaje się natomiast problem pospolitego, ordynarnego wandalizmu. Nie dalej jak kilka dni temu lokalne media w Szwecji opisały akcję policyjnej grupy nurkowej, która w mieście Lidingö wyłowiła 16 hulajnóg, zrzuconych celowo do wody z mostu kolejowego. Według wypowiadającego się w tekście policjanta, było to dzieło pięciosobowej grupy młodych wandali. Na opublikowanych zdjęciach widać pojazdy Lime, jest jeden Bird, ale najwięcej – szwedzkich Voi.
– Wandalizm i kradzieże uderzają nie tylko w firmy hulajnogowe, to też rodzaj sabotażu wobec środowiska i całej naszej przyszłości. Tej wiosny złodzieje mogą oczekiwać więcej podobnych akcji ze strony Voi – zapowiada Westerberg.