Liczba wypożyczeń elektrycznych hulajnóg Lime w Polsce przekroczyła 10 mln – licząc od początku działalności firmy w naszym kraju tj. od późnej jesieni 2018 r., kiedy to amerykańska sieć – jako pierwsza w tej branży – wystartowała we Wrocławiu. O przebiciu pułapu 10 mln przejazdów Lime poinformowała w wiadomości, którą rozesłała w mijającym tygodniu do swoich użytkowników.

Adresatom wiadomości zaoferowała z tej okazji trzy zniżkowe przejazdy, z 30 proc. rabatem (żeby skorzystać należy kliknąć w otrzymany mailing na smartfonie z zainstalowaną aplikacją; kod trzeba aktywować przed 22 września).

Dużo czy mało?

Czy 10 mln podróży w ciągu niespełna trzech lat to dużo, czy mało? Na to pytanie nie ma oczywiście dobrej odpowiedzi, bo trudno powiedzieć na czym należałoby się oprzeć w takiej ocenie. Czysto dla sportu można porównać tę liczbę np. z danymi dla warszawskiego roweru publicznego Veturilo, największego systemu bikesharingowego w Polsce.

W sezonach 2019 i 2020 Veturilo wypożyczano w sumie ponad nieco ponad 9 mln razy. Jeśli w tym roku dodalibyśmy średnią z dwóch lat poprzednich, dostaniemy ok. 13,5 mln rowerowych podróży w ciągu trzech sezonów – czyli więcej niż przejazdów na Lime. Do tego Veturilo jest tylko w Warszawie (plus kilku satelitarnych miejscowościach podwarszawskich), a Lime w tym roku już w kilkunastu ośrodkach, w tym oczywiście także w stolicy.

Jest jednak i druga strona tego porównania: koszty. Veturilo jest darmowe przez 20 min jazdy, a pierwsza godzina kosztuje złotówkę. Elektryczne hulajnogi przez pierwsze dwa sezony były drogie (w tym roku wyraźnie staniały). Za system roweru publicznego władze Warszawy płacą (kilkanaście milionów złotych rocznie), podczas gdy e-hulajnogi  to prywatna, komercyjna usługa (są nawet postulaty, by to operatorzy dopłacali miastu za możliwość oferowania hulajnóg). I wreszcie – rower publiczny w Warszawie to jedna, miejska usługa, podczas gdy na rynku e-hulajnóg panuje mocna konkurencja (obecnie udostępniają je także Dott, Tier i Bolt, wcześniej operatorów było jeszcze więcej). Porównanie to ma więc właściwie wyłącznie walor ilustracyjny.

Tempo wzrostu spadło, ale…

Z liczby 10 mln można jednak wyłowić pewien interesujący fakt. O przekroczeniu progu pierwszych 5 mln przejazdów firma Lime poinformowała na samym początku lutego 2020 r. – czyli po ok. 15 miesiącach działalności w Polsce. Na kolejne 5 mln wypożyczeń trzeba było czekać aż 19 miesięcy (zakładając, że 10 mln stuknęło w sierpniu).

Wniosek jest oczywisty – średnio w miesiącu w tym drugim okresie polscy klienci wypożyczali hulajnogi Lime  rzadziej niż na początku. Oczywiście przeciętnie w całym okresie (o samych ostatnich miesiącach tego roku nic nie wiadomo).

Hulajnoga Lime Gen4 - w Polsce na razie rzadkość
Jeśli ktoś ma farta, może natknąć się w Warszawie na najnowszy model we flotach Lime – Gen4. W Nowym Jorku firma wprowadziła ostatnio 1 tys. takich hulajnóg, w Polsce to wielka rzadkość. Fot ZD/SmartRide.pl

Tu jednak trzeba od razu wziąć oczywistą poprawkę na pandemię. Wiosną 2020 r., w czasach najcięższego lockdownu, amerykańska firma przez kilka tygodni w ogóle nie oferowała w Polsce swoich pojazdów. Poza tym ogólna mobilność Polaków w minionym roku bardzo mocno spadła. W tym kontekście te liczby wyglądają już znacznie lepiej, choć niewątpliwie swoje zrobiła też coraz ostrzejsza konkurencja na rynku (w pierwszych miesiącach działalności Lime oferowała hulajnogi jako jedyny operator w Polsce).

W swojej wiadomości firma podaje jeszcze jedną daną – użytkownicy Lime w Polsce przejechali w sumie ponad 16 mln km. Jak więc łatwo policzyć – średni dystans pokonywany na współdzielonej hulajnodze tej firmy w naszym kraju to 1,6 km.


⇒ JUŻ WKRÓTCE: Nowy raport o polskim rynku współdzielonej mikromobilności w naszej Strefie Danych. Obserwujcie SmartRide.pl na Facebooku i Twitterze

WSPARCIE