Firma Voi, z siedzibą w Sztokholmie, to operator działający na skalę europejską – wypożycza pojazdy m.in. w rodzimej Skandynawii, w Niemczech, Francji, Szwajcarii, Austrii i Włoszech i innych krajach, w sumie mówi o 40 miastach. W tym tygodniu Voi poinformował, że w czerwcu zdołał odnotować miesięczny zysk ze swej działalności – jako “pierwsza firma wypożyczająca hulajnogi na tak dużą skalę”.

To ostatnie stwierdzenie pochodzi z komunikatu spółki i jest niemożliwe do dokładnego zweryfikowania, gdyż żadna z głównych firm hulajnogowych nie jest spółką publiczną i nie raportuje okresowych wyników finansowych. Wydaje się ono jednak prawdopodobne – międzynarodowi operatorzy jak dotąd bardzo dużo inwestowali w ekspansję na kolejnych rynkach i w powszechnej opinii raczej przepalali pieniądze, niż je zarabiali. Wiosenny lockdown z powodu pandemii dodatkowo dramatycznie pogorszył sytuację. Dlatego komunikat Voi jest na swój sposób informacją przełomową.

Hulajnogi mogą dawać zysk

Bardziej precyzyjnie – Voi pisze o zysku EBITDA, czyli uwzględniającym koszty wewnętrzne, ale przed ujęciem w kosztach amortyzacji i odsetek. Jest to wskaźnik istotny, bo pokazuje zdolność firmy do bieżącego zarabiania pieniędzy z działalności operacyjnej. Inaczej mówiąc – pokazuje czy biznes spółki, jako taki, jest dochodowy. Dodajmy – mowa o zysku całej grupy, nie o osiągniętym w jednym czy drugim mieście. Konkretnej kwoty szwedzki operator nie podał.

Czytaj też: Uber uratuje Lime. Roszady w biznesie mikromobilności

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale oczywiście jest to wiadomość dobra dla całej  współdzielonej mikromobilności. Pokazuje, że sharingowe hulajnogi to biznes, który może przynosić zysk, co w tej młodej branży, finansowanej głównie przez kapitał wysokiego ryzyka, wcale nie nie jest jeszcze oczywiste. Voi pracował na pierwszy zysk niespełna dwa lata, firma powstała jesienią 2018 r.

Mathias Hermansson, CFO Voi
Mathias Hermansson, CFO spółki Voi, ma powody do zadowolenia. Fot. materiały prasowe

Z komunikatu szwedzkiej spółki wynika, że przychody z wypożyczeń jej hulajnóg są obecnie na zbliżonym poziomie jak w analogicznym okresie rok temu, co świadczy, że po pandemii ten środek lokomocji szybko wraca do łask.

Osiągnięcie całorocznego zysku Voi prognozuje obecnie już na następny rok.

30 mln dolarów na Wielką Brytanię

W parze z ogłoszoną zyskownością nadeszła informacja już mniej korzystna dla konkurentów – Szwedzi zdołali pozyskać nowy kapitał na ekspansję. Inwestorzy wyłożą 30 mln dol. Na tę kwotę zrzuca się przede wszystkim fundusz VNV Global oraz ponad 20 obecnych akcjonariuszy.

Cel jest jasny – inwazja na Wielką Brytanię, w której do niedawna elektryczne hulajnogi były całkowicie zakazane, a które właśnie uruchamia pilotażowy program pozwalający na ich oferowanie. Będą to mogli robić wybrani operatorzy w tych rejonach, w których władze lokalne zechcą przystąpić do pilotażu (co ciekawe – prywatne e-hulajnogi pozostaną niedozwolone). Dla firm hulajnogowych otwiera się więc szansa na nowy, lukratywny biznes.

Czytaj też: Wielka Brytania będzie testować e-hulajnogi

Voi rusza na Wyspy uzbrojony w pojazd, który przedstawia jako swoją wunderwaffe – e-hulajnogę Voiager V3X, zaprojektowaną przez firmę we własnym zakresie. Określa ją jako “hulajnogę czwartej generacji”. V3X ma wymienne baterie i, jak pisze spółka, “odmieniła jej biznes”, pozwalając na ponad 50-procentową obniżkę kosztów operacyjnych (codziennego ładowania, logistyki, serwisu). Tę właśnie hulajnogę pokazuje zdjęcie otwarciowe artykułu.

Tysiące używanych hulajnóg na sprzedaż

Warto wspomnieć o jeszcze jednej informacji ze Sztokholmu, która również musiała przyczynić się do pozytywnego wyniku finansowego. Voi, wprowadzając Voiagera V3X, wymienia flotę i prowadzi potężny program odsprzedaży dotychczas eksploatowanych hulajnóg. Firma podała, że sprzedała już ponad 10 tys. używanych jednośladów.

Jest to informacja ciekawa także w aspekcie pozabiznesowym – stanowi kolejny dowód na to, że cykl życia e-hulajnóg na minuty nie jest już tak krótki, jak głoszą krytycy tego biznesu. Czasy, w których przeciętna uliczna e-hulajnoga po kilku tygodniach nadawała się do recyklingu minęły, a pojazdy z demobilu bywają w na tyle dobrym stanie, że znajdują kolejnych nabywców. Podobny program sprzedaży używanych hulajnóg prowadzi m.in. niemiecki operator Tier.

W Polsce Voi nie oferuje swych hulajnóg. Przed pandemią firma interesowała się jednak naszym rynkiem, przez rok była nawet członkiem branżowego stowarzyszenia Mobilne Miasto.


Chcesz skomentować artykuł? Zapraszamy na nasz Facebook lub Twitter

WSPARCIE