Amerykańska firma Bird – jeden dwóch globalnych pionierów wynajmu elektrycznych hulajnóg na minuty, obecnie oferujący także rowery – znajduje się w coraz większej defensywie. W tym tygodniu spółka ogłosiła w oficjalnym komunikacie giełdowym decyzję o całkowitym opuszczeniu trzech krajów Europy (Niemiec, Szwecji i Norwegii) oraz o zakończeniu działalności na kilkudziesięciu innych rynkach. W szczególności, jak precyzuje firma, chodzi o mniejsze i średniej wielkości miasta w USA i regionie EMEA (Europa, Środkowy Wschód i Afryka).

Komunikat zawiera tylko lapidarne stwierdzenie, że decyzja jest częścią planu, który ma szybciej doprowadzić spółkę do zyskowności. Przekładając tę formułkę na zwykły język: jest to kapitulacja na dużą skalę, de facto przyznanie się do tego, że w ogromnej liczbie miast wynajem e-hulajnóg okazał się dla Birda nieopłacalny, a firma straciła nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy. Z informacji na stronie spółki wynika, że przed najnowszą decyzją była ona obecna w 450 miastach świata.

Z Polski Bird wycofał się już dawno – zniknął wiosną 2021 roku, mimo, że niegdyś był tu jednym z największych graczy na rynku.

Bird, czyli resztki świetności

Przypomnijmy, że w 2018 roku Bird i konkurencyjna firma Lime stały się najmłodszymi na świecie tzw. jednorożcami – inaczej mówiąc start-upami, których szacowana wówczas wartość najszybciej w historii przekroczyła poziom 1 mld dolarów. Wyceny te były dokonywane na bazie inwestycji w spółki dokonywane przez inwestorów finansowych, głównie fundusze venture capital. Bird uzyskał status jednorożca w maju 2018 roku.

Plakat reklamowy firmy Bird - hulajnoga i rower
Na billboardzie wszystko wygląda pięknie. W rzeczywistości – gorzej. Fot. materiały prasowe

To już tylko wspomnienie. Choć Bird, dzięki dość nietypowej operacji, zdołał wejść na nowojorską giełdę NYSE, obecnie zagraża mu usunięcie z giełdowego parkietu. Mówiąc w uproszczeniu: akcje spółki są zbyt tanie, by mogły być tam notowane. W czerwcu tego roku firma zdecydowała o zwolnieniu 23 proc. swoich pracowników. Najwyraźniej krok ten okazał się dalece niewystarczający.

Za dużo wolnoamerykanki?

We wpisie na swoim blogu Bird stwierdza, że rezygnuje przede wszystkim z działalności na tych rynkach, które funkcjonują bez odpowiednich ram regulacyjnych – miast, gdzie konkurencja jest za duża i których ulice są przeładowane współdzielonymi hulajnogami, oferowanymi przez zbyt wielu operatorów. Taka sytuacja uniemożliwia, zdaniem amerykańskiej spółki, odpowiedzialne prowadzenie działalności i inwestowanie w przyszłość tego biznesu. Najwyraźniej do tego typu rynków firma zaliczyła nawet Niemcy.

Tak mocny regres spółki tak ważnej w swojej branży nasuwa oczywiste pytania o perspektywy sharingowej mikromobilności w ogóle. Inne międzynarodowe firmy prowadzące wynajem e-hulajnóg na minuty nie są spółkami publicznymi, nie ujawniają więc danych, które umożliwiłyby analitykom formułowanie wiarygodnych prognoz dla tego biznesu.

Jest oczywiście możliwe, że problemy, które przeżywa Bird, są specyficzne dla tej właśnie organizacji i dla jej sposobu prowadzenia biznesu. Niemniej, pomijając korzyści ze zniknięcia konkurencji w wielu miastach, stanowią na pewno sygnał niepokojący dla branży i dla pracujących w niej ludzi.

W Polsce regresu nie widać

W Polsce, jak dotąd, rynek współdzielonych elektrycznych hulajnóg rozwija się – przynajmniej patrząc od strony ich podaży – w bardzo wysokim tempie. Jak wynika z najnowszych raportów stowarzyszenia Mobilne Miasto, w ciągu ostatnich 12 miesięcy liczba tych pojazdów udostępnianych w Polsce wzrosła dwukrotnie, to 94 tys. sztuk. Można je wypożyczać już w 161 miejscowościach.

Choć dominującą role odgrywają cztery duże międzynarodowe marki (Bolt, Tier, Lime i Dott), to na rynku wciąż pojawiają się nowi drobniejsi operatorzy – czego najnowszym przykładem jest wejście w tym tygodniu nowej marki Hoolam do Krotoszyna. Zarazem jednak wydaje się, że w coraz większym stopniu maleje społeczna tolerancja na problemy generowane przez sharing w modelu free-float, w szczególności na pozostawianie hulajnóg w przypadkowych miejscach na ulicach.


⇒ OBEJRZYJ LUB PRZECZYTAJ: Dlaczego nie jeździć na elektrycznej hulajnodze w dwie osoby

WSPARCIE