Ogłoszona w tym tygodniu współpraca firmy blinkee z agregującym restauracje portalem knajp.pl, to news sam w sobie dość drobny. W tle rysują się jednak ciekawe scenariusze synergii między rynkiem miejskiej mikromobilności, gastronomią i żywiołowo rozwijającą się w ostatnim okresie branżą food delivery. A wszystko to w czasach pandemii i lokckdownu, stawiających gastronomię przed bardzo trudnymi wyzwaniami – i prawdopodobnie wymuszających trwałe zmiany na rynku i w nawykach klientów.
Ostatnie kroki blinkee pokazują, że warszawska firma, która na co dzień oferuje wynajem elektrycznych skuterów i hulajnóg z aplikacji (w sezonie była obecna w prawie 40 miastach), wyraźnie uznała restauracje i otaczający je ekosystem za obiecujący kierunek rozwoju. I być może nie będzie w tym w swojej branży odosobniona.
Własny odbiór zamiast pośredników
Najnowsza informacja prasowa blinkee.city o porozumieniu z knajp.pl skupia się na wątku słonych prowizji pobieranych od restauracji przez tzw. agregatorów – czyli przez firmy, które skupiają ofertę setek lokali, pośredniczą w zamawianiu dań na wynos (najczęściej poprzez aplikację mobilną) i dostarczają je do klienta. Ich usługi są nazywane najczęściej po prostu food delivery.
Według dostępnych powszechnie informacji, agregatorzy, dysponujący swoimi flotami kurierskimi – tacy jak Pyszne.pl (z holenderskiej grupy Just Eat Takaway.com), amerykański Uber Eats, fiński Wolt, hiszpańskie Glovo czy estoński Bolt Food – inkasują niekiedy nawet 15-30 proc. wartości zamówienia. W sytuacji, gdy fatalny dla branży gastronomicznej lockdown skazał restauracje na sprzedaż wyłącznie posiłków na wynos (lub częściej na dowóz), prowizje te przyciągnęły uwagę – i stały się nawet w ostatnich dniach tematem niemal politycznym.
Stąd właśnie pomysł na portal knajp.pl. Jest to (podjęta jeszcze wiosną) próba rynkowej samoobrony warszawskich restauratorów, którzy powołali własny portal agregujący lokale i pozwalający na zamawianie posiłków – na znacznie życzliwszych warunkach finansowych. Pojawiają się także inne lokalne inicjatywy, mające stanowić alternatywę dla gigantów food delivery – przykładem jest młoda poznańska aplikacja ZIO, skrót od „zamów i odbierz”.
Wąskim gardłem tych inicjatyw jest etap dostawy posiłku. Posiadanie własnych pojazdów i dostawców to dla restauratora wymagające przedsięwzięcie – i kosztowne. Doskonałą alternatywą jest samodzielny odbiór posiłku przez klienta, ale to oznacza z kolei dla niego dodatkową fatygę. Próbą zmniejszenia tej fatygi ma być właśnie alians knajp.pl z siecią blinkee.city.
Po obiad na skuterze albo hulajnogą
W wyniku porozumienia w aplikacji blinkee na mapie Warszawy, obok skuterów i hulajnóg, pojawiły się także restauracje wspierane przez knajp.pl. Z rozesłanej przez firmę informacji wynika, że po kliknięciu ikonki wybranego lokalu użytkownik aplikacji może „bezpośrednio złożyć zamówienie w restauracji ze specjalnym rabatem i odebrać je, dodatkowo korzystając z 10 minut gratis jazdy hulajnogą lub skuterem Blinkee na odbiór zamówienia z knajp.pl”.
Alians z knajpianym portalem zapewnił już na starcie dużą bazę lokali – przez co aplikacja blinkee.city sama stała się swego rodzaju agregatorem, i to bezprowizyjnym. Również inni stołeczni restauratorzy, niezwiązani z knajp.pl, mogą niezależnie (i bezpłatnie) dodawać swoje lokale do mapy – firma przygotowała dla nich specjalny formularz internetowy na swojej stronie.
Drugi krok blinkee.city w stronę gastronomii to usługa „Mobilny kelner”. Informacja prasowa mówi tylko o pierwszej części tej oferty: chętne restauracje mogą gratis otrzymać na próbę elektryczne hulajnogi i skutery blinkee, by przetestować samodzielne dostarczanie posiłków, bez inwestowania od razu we własny pojazd. – Restaurator i jego ekipa mogą ocenić, czy warto robić to samemu. Mogą w ten sposób utrzymać miejsca pracy na przykład dla obsługi kelnerskiej – mówi Marcin Maliszewski, prezes blinkee.city.
Drugą część informacji znajdziemy już na stronie firmy. Wynika z nich, że darmowe testy bez zobowiązań mogą trwać do siedmiu dni. Potem zaczyna się już normalna usługa komercyjna. Za wynajem skutera blinkee restauracja zapłaci 399 zł, a za elektryczną hulajnogę – 299 zł miesięcznie.
Michał Juda, współtwórca knajp.pl (i właściciel lokalu Youmiko Vegan Sushi) liczy na to, że współpraca z blinkee.city ułatwi klientom odbiór zamówień, a restauracjom udostępni nowe formy transportu w korzystnych cenach. – Odbiory osobiste i samodzielny transport zamówień do klientów przez pracowników restauracji to w obecnej sytuacji najbardziej opłacalne dla nas sposoby sprzedaży – mówi Juda, cytowany w informacji prasowej.
Jest też oferta dla kurierów
Trudno przy okazji nie zauważyć, że blinkee gra tutaj na dwóch fortepianach. Informując o współpracy z knajp.pl odwołuje się do odpowiedzialności społecznej wobec polskiej gastronomii („Nawet 30% z ceny posiłku restauracje oddają firmom dowożącym jedzenie. To kwota, która często przewyższa ich zarobek„). W zanadrzu ma jednak jeszcze inną ofertę współpracy: adresowaną do kurierów, jeżdżących właśnie dla… potentatów food delivery.
Warszawska firma również ich zachęca, by wykorzystywali w dostawach jej elektryczne skutery i e-hulajnogi, kierując specjalnie do nich propozycję miesięcznego lub dwutygodniowego wynajmu pojazdów. Business is business. Po aliansie z knajp.pl i opcji bezpośrednich wypożyczeń dla restauracji jest to już trzecia oferta blinkee związana wprost z obsługą gastronomii.
Mikromobilność w delivery
Rynek delivery rósł szybko już przed pandemią, obecna sytuacja raptownie zwiększyła jego znaczenie – zamawianie z dowozem zaczęły także osoby, które wcześniej tego nie praktykowały. Nawet gdy pandemia ustąpi, a obostrzenia znikną, nowe nawyki w sporej mierze pozostaną. Analitycy branży gastronomicznej przewidują nawet rosnącą popularność modelu tzw. dark kitchens – placówek w ogóle pozbawionych stacjonarnego lokalu dla gości), gotujących wyłącznie na dowóz i sprzedających poprzez menu w agregatorach.
Innym widocznym trendem jest poszerzenie katalogu usług dostawczych także o dowóz produktów ze sklepów. Zaczęło się to na świecie od obsługi sklepów typu convenience, dziś dotarło już również do Polski i to także w odniesieniu do marketów. Przykładowo wiosną firma Glovo zaczęła współpracę z Biedronką, a Bolt Food zaczął dostarczać produkty ze sklepów na stacjach Cicrle K.
Na styku gastronomii oraz dostaw/przewozów dzieje się więc dużo, a przedsiębiorcy i inwestorzy na to reagują. Jeden z polskich przykładów – trwa aktualnie sprzedaż akcji w crowdfundingu firmy gastro-kurierskiej Stava z Opola, działającej w 26 miastach i wyspecjalizowanej właśnie w obsłudze dostaw z restauracji. Firma liczy na zebranie do końca roku ponad 4 mln zł. „Zostań częścią dowozowej rewolucji” – zachęca.
Warto tu jednak zwrócić uwagę na to, że niektórzy duzi gracze food delivery z natury mają blisko do sharingowej mikromobilności. Bolt to przecież także elektryczne hulajnogi i rowery na minuty – nie dalej, jak w listopadzie estońska firma zapowiedziała wielkie plany w tej dziedzinie. Uber to z kolei współwłaściciel wielkiej światowej marki Lime, zarazem największego operatora e-hulajnóg w Polsce.
Rozwój modelu opartego na dowozie żywności z knajp i sklepów – czy to realizowanym przez kurierów, czy przez samych klientów („zamów i odbierz”) – będzie wymagał wielu tanich w eksploatacji i zwinnych w mieście środków transportu. Połączenie kropek i wejście w ten schemat graczy z branży sharingowej mikromobilności jest więc prawdopodobnie tylko kwestią czasu.
Transport na skalę lokalną
Dochodzi do tego typowy dla mikromobilności aspekt lokalny. Na świecie w firmach związanych z sharingiem jednośladów można znaleźć rozmaite pomysły poszukujące synergii z lokalnym biznesem – od umieszczania przy sklepach, knajpach czy punktach usługowych specjalnych przestrzeni parkingowych, przez instalowanie stacji dokujących, po ładowanie i wymianę baterii i in.
Przykładowo – przed pandemią amerykański Bird testował w Stanach opcję wykorzystania swojej aplikacji jako portfela elektronicznego do płacenia (za pomocą kodów QR) w okolicznych lokalach, które użytkownik hulajnogi mógł znaleźć zaznaczone na mapie w apce. Docelowy zamysł był taki, że płatność za pomocą Bird Pay da klientowi zniżkę – co skłaniałoby go zarówno do wybrania danego lokalu, jak i do skorzystania z e-hulajnogi, by tam dojechać.
„Ponad 58 proc. przejazdów naszymi hulajnogami kończy się na progu lokalnych placówek handlowych i usługowych, w związku z czym chcemy wspierać relacje między lokalnym biznesem a okoliczną społecznością” – informowała wówczas amerykańska firma.
Byle do wiosny?
Wracając na nasze podwórko – czy inicjatywa blinkee.city i knajp.pl ma szansę osiągnąć liczącą się skalę? Intuicja podpowiada, że skłonność blinkee do przyznawania darmowych minut i udostępniania restauratorom pojazdów ma związek z porą zimową, kiedy to wykorzystanie skuterów i hulajnóg spada (w tym roku firma pozostaje przez całą zimę aktywna w Warszawie, w innych miastach zawiesza usługi). To samo będzie jednak działać przeciw projektowi – zimowe warunki raczej nie zachęcają klientów restauracji do samodzielnego odbierania zamówień.
W warszawskiej strefie hulajnogowej blinkee pojazdów widać dużo, a znalezienie w pobliżu wolnej e-hulajnogi zwykle jest proste. Strefa ta ogranicza się jednak do centrum miasta. Tymczasem wiele knajp widocznych w aplikacji jest poza nią – tam można wprawdzie nadal korzystać ze skuterów, ale ich z kolei jest dostępnych o wiele mniej.
Oceniając subiektywnie – wydaje się, że w tym momencie darmowe minuty od blinkee mogą pomóc w decyzji głównie tym klientom, którzy w pełni świadomie zechcą wesprzeć lokalne restauracje, zamiast pompować pieniądze do korporacji food delivery. Ile takich osób jest – to niewiadoma. Znaczenie knajpianej oferty w aplikacji blinkee.city może wzrosnąć wiosną – jeśli koncepcja do tego czasu się utrzyma.
Świat jedzie do przodu. Obserwuj nas na Facebooku i Twitterze