Dziś poruszamy temat, który często budzi wątpliwości np. na grupach użytkowników hulajnóg elektrycznych lub rowerów elektrycznych na Facebooku: Co się stanie, jeśli nie ze swojej winy będę miał kolizję albo wypadek podczas jazdy sprzętem, który nie mieści się w przepisach?
W maju tego roku miał miejsce pewien przypadek z Zielonej Góry, który pomoże przynajmniej częściowo te wątpliwości wyjaśnić.
Multum nienormatywnych elektryków na drogach
Pytanie może brzmieć niszowo, ale wbrew pozorom niszowe nie jest. Elektryczna mikromobilność rozwinęła się w ostatnich latach w takim tempie i w taki sposób, że wyraźnie wylała się z gorsetu przepisów drogowych i technicznych. W związku z tym mamy na drogach bardzo dużo sprzętu, który wprawdzie w rozumieniu potocznym wydaje się być elektryczną hulajnogą lub elektrycznym rowerem (bo tak z grubsza wygląda), ale w znaczeniu prawnym, normatywnym – już nie jest.
W przypadku hulajnóg elektrycznych wystarczy aby e-hulajnoga wprowadzona do obrotu po 2021 roku (bo nielicznych starszych egzemplarzy to ograniczenie nie dotyczy) ważyła ponad 30 kg albo była zdolna jechać szybciej niż 20 km/h, aby się w tych przepisach nie mieściła. Podobnie, jeśli ma domontowane siodełko, nawet opcjonalne – i to już obejmuje wszystkie e-hulajnogi, nieważne kiedy kupione. Jeśli ktoś nie ma orientacji w tych regulacjach, to może je poznać z filmu na naszym kanale.
Z kolei o nienormatywnych rowerach elektrycznych – niektórzy mówią „pseudorowerach” czy wręcz „jeździdłach” – jest ostatnio bardzo głośno, bo policja rozpoczęła kontrolowanie jednośladów budzących wątpliwości. Tu główne kryteria legalności dotyczą dopuszczalnej mocy napędu, prędkości wspomagania i obecności manetki. Jeśli komuś te przepisy nie są znane – odsyłamy do innego naszego materiału.
⇒ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Rzecz więc w tym, że z elektrycznymi hulajnogami i e-bike’ami jest inaczej niż w przypadku samochodów: wystarczy kierować na drodze publicznej nienormatywnym jednośladem, by popełnić wykroczenie. Nawet jeśli (pomijając sam pojazd) jedziemy bardzo grzecznie – nie przekraczamy dozwolonej prędkości, stosujemy się do znaków i innych przepisów, tak jakby to była legalna hulajnoga elektryczna albo e-bike. Tytułowy problem dotyczy właśnie takiej sytuacji:
Ktoś jedzie na sprzęcie znajdującym się „poza prawem”, ale jedzie prawidłowo. Niestety, ktoś inny na drodze narusza przepisy – i mamy stłuczkę.
Gdy mowa o takich sytuacjach, pojawiają się w social mediach bardzo różne opinie. W tym m.in. takie, że „jeśli jedziesz nielegalnym sprzętem, to zawsze będziesz winny, bo nie miałeś prawa znaleźć się na tym pojeździe i w taki sposób na drodze”. Czy to prawda? Przenieśmy się do Zielonej Góry, gdzie w maju miała miejsce sytuacja, która ten temat świetnie to ilustruje.
Kolizja na „nielegalnej” hulajnodze w Zielonej Górze
Policja przedstawia tę sytuację tak:
W Zielonej Górze przy ul. Dr Pieniężnego doszło do niebezpiecznej sytuacji, podczas której kierujący Fordem skręcając w drogę poprzeczną nie ustąpił pierwszeństwa kierującemu motorowerem. Motorowerzysta myślał, że porusza się na hulajnodze, ale zgodnie z ustawą nie spełniał jej wymogów.
Nie spełniał choćby dlatego, że miał siodełko (film zamieszczamy pod artykułem). A jak wspominaliśmy wyżej, w ustawie Prawo o ruchu drogowym jest zapisane że hulajnoga to pojazd bez siodełka.
Jak podeszła do tego policja? Winę za kolizję policjanci przypisali kierowcy auta, rozumując zapewne tak, że quasi-hulajnogista był wcześniej na przejeździe rowerowym, a jeśli rowerzysta czy hulajnogista znajduje się już na przejeździe – to wtedy ma pierwszeństwo. W dodatku auto skręcało w drogę poprzeczną – a w takim wypadku kierowca musi ustąpić pierwszeństwa nawet jeśli rower czy e-hulajnoga dopiero zbliżają się do przejazdu, jadąc na wprost.
W rezultacie kierujący samochodem został ukarany mandatem w kwocie 2500 zł i 10 pkt karnych za spowodowanie kolizji, a kierujący motorowerem mandatem w kwocie 2500 zł za użytkowanie pojazdu niedopuszczonego do ruchu, jazdę bez kasku i wzdłuż po chodniku. Zapewne obaj wyciągną wnioski z tej sytuacji
– pisze dalej zielonogórska policja.
Tu, co ciekawe, są pewne wątpliwości, podnoszone m.in. przez widzów naszego kanału YouTube w komentarzach pod filmem o tej sytuacji – przepisy mówią bowiem literalnie o ustępowaniu pierwszeństwa na przejeździe kierującemu rowerem lub elektryczną hulajnogą, nie ma zaś w nich wymienionego motoroweru (bo ten rodzaj pojazdu po prostu nie powinien jechać przejazdem rowerowym). Trzymajmy się jednak wersji policji. Ta informacja została opublikowana jako oficjalny komunikat, więc najwyraźniej obie strony przyjęły mandat i sąd nie będzie się sprawą zajmował.
Każdy ukarany za swoje przewinienia
Jak więc widać – za spowodowanie kolizji mandat dostał kierowca, bo zdaniem policji była to jego wina. Nie zadziałał tu więc mechanizm taki, że skoro ten drugi jechał nieprzepisowym pojazdem, to on był wszystkiemu winny. Kierowca auta nie ustąpił mu pierwszeństwa – i za kolizję dostał mandat.
Natomiast, ponieważ domniemaną e-hulajnogę zakwalifikowano jako motorower, to policja ukarała także jeźdźca. I to dość surowo. W innym tegorocznym przypadku (w Słupsku) użytkownik zbyt szybkiej hulajnogi dostał mandat 1500 zł za kierowanie pojazdem niedopuszczonym do ruchu. Tu było ostrzej.
Ważne zastrzeżenie. To wszystko dotyczy sytuacji, gdzie zdaniem policji nie było współwiny za kolizję – bo nią policjanci obciążyli wyłącznie kierowcę.
⇒ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Natomiast bardzo możliwe, że to nie koniec problemów jeźdźca, bo do gry może jeszcze włączyć się Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny i nałożyć karę za brak ubezpieczenia OC dla posiadacza pojazdu mechanicznego – obowiązkowego w przypadku motoroweru. Takie przypadki się zdarzały, dwie takie historie opisywaliśmy na SmartRide.pl, w obu sytuacjach problemy mieli starsi ludzie używający bardzo dla nich pomocnych, typowych lekkich hulajnóg z siodełkiem. I w obu przypadkach mieli oni nieprzyjemność z UFG, mimo, że w kolizjach to oni byli poszkodowani przez kierowców aut. Możecie o tym przeczytać pod linkami zamieszczonymi wyżej.
⇒ Jak wyglądała opisana kolizja w Zielonej Górze? Zobacz wideo: