Artykuł, który możecie przeczytać poniżej to był prima aprilis. Ale… nie do końca, bo 1-kwietniowe oszustwa zakamuflowaliśmy, mieszając je z rzeczywistymi wątpliwościami prawnymi. Pewnie dlatego dużo osób potraktowało informację serio.

Co w tekście jest nieprawdą:

  • Nic nam nie wiadomo o żadnych trzech przypadkach konfiskaty hulajnóg elektrycznych za jazdę po alkoholu 
  • Ani o tym, jakoby rząd planował objęcie przepisami o konfiskacie wszystkich hulajnóg elektrycznych jako „101 konkret rządowy”. Screen ze strony resortu sprawiedliwości jest spreparowany.
  • Ani oczywiście o tym, jakoby firmy sharingowe w Polsce planowały blokadę wynajmu hulajnóg w weekendowe noce (choć takie rozwiązanie naprawdę wprowadzono w Helsinkach)

Co natomiast jest prawdą:

  • Przepisy o konfiskacie (przepadku) pojazdu mechanicznego lub jego równowartości za jazdę po pijanemu (w określonych sytuacjach) oczywiście obowiązują od 14 marca 2024 roku
  • W Kodeksie karnym nie ma definicji pojazdu mechanicznego
  • To, że hulajnoga elektryczna jest uznawana za „pojazd inny niż mechaniczny” (czyli traktowana na drodze tak, jak rower), to kwestia polityki Policji. Można znaleźć ślady świadczące o tym, że taka była intencja autorów przepisów wprowadzonych w 2021 roku – ale nie ma innych podstaw prawnych do takiego traktowania e-hulajnóg
  • Motorower natomiast jest uznawany za pojazd mechaniczny – o tym świadczą orzeczenia sądowe

I tutaj pojawia się pytanie: co właściwie z hulajnogami „nienormatywnymi”?

Czyli na przykład takimi e-hulajnogami, które mają siodełko (wbrew definicji w Prawie o ruchu drogowym)?

Albo takimi, które ważą ponad 30 kg lub mogą rozwijać prędkość ponad 20 km/h (wbrew rozporządzeniu technicznemu)?

Bo jeśli zostałyby one potraktowane jako motorower, to by znaczyło, że:

  • taki sprzęt faktycznie jest objęty już dzisiejszymi przepisami o konfiskacie pojazdu mechanicznego
  • co więcej – także „zwykłe” kary za jazdę po użyciu alkoholu lub w stanie nietrzeźwości w przypadku korzystania tego typu sprzętu powinny być takie jak w przypadku pojazdu mechanicznego. Czyli znacznie surowsze niż przy „przepisowej” hulajnodze elektrycznej.

Od odpowiedzi na pytanie czym właściwie z punktu widzenia prawa jest „nienormatywna” hulajnoga elektryczna zależą więc całkiem ważne rzeczy. I chodzi nie tylko o sankcje związane z alkoholem, ale też o ewentualne inne konsekwencje użytkowania takiego sprzętu.

Takie pytanie dostajemy dość często od Czytelników. Nie znamy odpowiedzi, nie spotkaliśmy się z żadnymi orzeczeniami ani opiniami, które przekonująco odpowiadałyby na to pytanie. Najczęściej pojawia się właśnie domniemanie, że taka e-hulajnoga to motorower. Ale systemowo – nie jest to jasne.

A ten sam dylemat (i jego konsekwencje) dotyczą nie tylko elektrycznych hulajnóg, ale także coraz liczniejszych e-bike’ów nie spełniających kodeksowej definicji roweru. Czy na potrzeby przepisów Kodeksu karnego powinny być one traktowane jako motorower – czy jakoś inaczej?

Reasumując: dzisiejszy primaaprilisowy „news” to tylko żart, ale dziura prawna, w którą go wpisaliśmy – to już rzeczywistość. Interesująca z prawnego punktu widzenia. Dlatego pozostawiamy tekst w serwisie i będziemy do tego tematu wracali.


Uwaga! Poniższy artykuł zawiera primaaprilisowe zmyślenia, wskazane wyżej.

Od 14 marca obowiązują w Polsce przepisy o konfiskowaniu pojazdów mechanicznych pijanym kierowcom, wprowadzone ustawą z 7 lipca 2022 roku nowelizującą Kodeks karny (tzw. przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę, Art. 44b). W niektórych sytuacjach sąd ma jedynie możliwość zastosowania takiej kary, w innych – musi ją orzec.

Trzy konfiskaty e-hulajnóg w dwa tygodnie. Na razie tych za ciężkich

Doniesienia zarekwirowaniu samochodu kierującym na podwójnym gazie sypnęły się bardzo szybko. Przepisy te dotyczą jednak nie tylko samochodów, ale także np. motocykli – bo to również pojazdy mechaniczne. Niespodzianką może być jednak to, że od połowy marca Policja zarekwirowała również pijanym prowadzącym – cytujemy komunikat – „trzy hulajnogi elektryczne o wadze ponad 30 kg, które w związku z przekroczeniem ograniczenia masy własnej zostały potraktowane przez funkcjonariuszy jako motorowery, a zatem objęte przepisami Kodeksu karnego o przepadku pojazdu mechanicznego„.

We wszystkich przypadkach użytkownicy mieli zawartość alkoholu we krwi ponad 1,5 promila. Na szczęście żadna kontrola nie wiązała się z wypadkiem.

Hulajnoga elektryczna i radiowóz
Użytkownik tej hulajnogi elektrycznej miał szczęście – mimo że jechał mając 1,7 promila, policja nie zarekwirowała sprzętu, bo jest to hulajnoga „przepisowa”. Po znowelizowaniu przepisów będzie jednak inaczej. Fot. Komenda Miejska Policji Tychy

Z pojęciem pojazdu mechanicznego jest pewien problem – nie został on nigdzie zdefiniowany w Kodeksie karnym. Traktowanie elektrycznych hulajnóg jako „pojazdów innych niż mechaniczny” – choć przecież są one napędzane silnikiem – to w zasadzie kwestia polityki Policji. Zapewne zgodnej z intencją ustawodawcy. Z orzeczeń sądowych wynika jednak, że motorower należy już traktować jako pojazd mechaniczny (tutaj znajdziecie wyjaśnienie od jednej z kancelarii prawnych).

A sytuacje, w których Policja uznawała „nienormatywną” hulajnogę elektryczną właśnie za motorower, już się zdarzały, choć dotąd dotyczyły przede wszystkim e-hulajnóg z siodełkiem.

Do wakacji przepis o konfiskacie ma objąć również „normatywne” hulajnogi elektryczne

Najważniejsza wiadomość dla użytkowników e-hulajnóg jest jednak taka, że obecny rząd zapowiedział już zmiany w przepisach o konfiskacie pojazdów za alkohol. Z jednej strony – Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada złagodzenie sankcji tak, aby sądy nie musiały obligatoryjnie orzekać przepadku pojazdu, a jedynie mogły sięgnąć po taką karę, wedle swojego uznania (więcej w artykule Polskiej Agencji Prasowej).

Screenshot
Informacje o zarysie planowanych zmian pojawiły się już na stronach rządowych

Zarazem jednak resort – wobec wspomnianego braku definicji pojazdu mechanicznego – chce doprecyzowania przepisów o konfiskacie tak, by objęły one także nietrzeźwych kierujących elektryczną hulajnogą lub tzw. urządzeniem transportu osobistego (UTO).

Argumentacja jest prosta: e-hulajnoga, podobnie jak auto czy motocykl, jest napędzana silnikiem. W dodatku, w odróżnieniu od np. roweru elektrycznego, silnik w e-hulajnodze nie wspomaga kierującego, lecz jest całkowicie niezależnym napędem, którego mocy nie ograniczają w Polsce żadne inne przepisy. To samo odnosi się do UTO.

„Z informacji przekazywanych przez Policję w latach 2021-2023 wynika, że hulajnogi elektryczne oraz urządzenia transportu osobistego zbyt często wykorzystywane są przez kierujących w stanie nietrzeźwości, przekonanych o znikomej szkodliwości tego czynu. Generuje to duże zagrożenie zarówno dla kierujących, jak i dla innych uczestników ruchu drogowego, w tym uczestników niechronionych, takich jak piesi i rowerzyści (…)
Oczekiwany efekt dyscyplinujący nakazuje więc jak najszybsze wprowadzenie analogicznego rozwiązania także w odniesieniu do elektrycznych hulajnóg i UTO, co pozwoli wyeliminować zachowania niepożądane i istotnie zwiększyć bezpieczeństwo drogowe”

– czytamy w uzasadnieniu projektu nowelizacji, który tuż po świętach ma trafić do Rządowego Centrum Legislacji (wytłuszczenia od redakcji).

Rządowi zależy, aby nowelizacja przeszła ona przez parlament na tyle sprawnie, żeby przepis o konfiskacie e-hulajnogi wszedł w życie najpóźniej na przełomie czerwca i lipca 2024.

Tę ustawę trzeba poprawić przed wakacjami, bo wtedy statystyki policyjne tego typu przypadków z zasady idą mocno w górę. Polacy muszą wiedzieć, że Koalicja 15 października dba o ich bezpieczeństwo. To będzie jak 101 konkret – usłyszeliśmy nieoficjalnie od osoby z zespołu autorów projektu nowelizacji KK.

Hulajnoga hulajnodze nierówna – czy konfiskata jest sprawiedliwa?

Objęcie elektrycznych hulajnóg i UTO przepisami o konfiskacie pojazdu może wywoływać kontrowersje podobne jak w odniesieniu do samochodów.

E-hulajnogi to zarówno małe, miejskie sprzęty, kosztujące w okolicach 1 tys. zł, jak i mocne dwusilnikowe pojazdy miejsko-terenowe, za które trzeba zapłacić nawet ok. 10 tys. zł. A to oznacza, że pijani użytkownicy będą karani z różną dotkliwością, zależnie od tego, na jak cennej e-hulajnodze jechali.

Producenci obawiają się, że to może mieć swoje konsekwencje rynkowe: napędzić popyt na tanie e-hulajnogi z chińskich platform handlowych, których ewentualna utrata będzie mniejszym ryzykiem, a negatywnie wpłynąć na sprzedaż droższych modeli.
[ciąg dalszy artykułu pod wideo]

⇒ OBEJRZYJ LUB PRZECZYTAJ: Flagowe hulajnogi elektryczne 11 różnych marek. Czym producenci walczą o rynek w 2024 roku? 

Czy firmy sharingowe potracą swoje hulajnogi?

Nieoficjalnie słychać już, że nowych przepisów obawiają się również firmy oferujące hulajnogi współdzielone. Sprzęty te są często wykorzystywane w miastach w weekendowe noce przez użytkowników przemieszczających się na rauszu między klubami czy barami. Z niedawnych badań mikromobilności w Warszawie wynika, że przejazdy w godz. 23:00-06:00 stanowią 10 proc. wszystkich przejazdów e-hulajnogami, podczas gdy w przypadku miejskich rowerów Veturilo jest to 6 proc.

Teoretycznie sąd nie może orzec konfiskaty pojazdu, który nie jest wyłączną własnością kierującego – wtedy orzeka w zamian przepadek jego równowartości. Jednak policja po stwierdzeniu przestępstwa dokonuje tymczasowego zajęcia pojazdu. To oznacza, że policyjne parkingi po weekendach mogą zapełniać się współdzielonymi hulajnogami, które pozostaną tam aż do wydania orzeczenia przez sąd. A na sądowe wyroki, jak wiadomo, można w Polsce czekać bardzo długo.

Fot. Komenda Miejska Policji w Piekarach Śląskich

W konsekwencji już po kilku tygodniach obowiązywania nowych przepisów floty sharingowe w polskich miastach mogą ulec bardzo istotnemu odchudzeniu. A konkretnie – przeprowadzić się na policyjne parkingi, które z kolei zaczną pękać w szwach.

– Nie jest jasne, kto będzie ponosił koszty parkowania współdzielonych hulajnóg przez okres ich uziemienia. Na wszelki wypadek będziemy zapewne musieli zastosować tzw. wariant fiński, czyli całkowitą blokadę wypożyczeń w weekendowe wieczory i noce. To jednak bardzo negatywnie wpłynie na rentowność operatorów – mówi anonimowo przedstawiciel jednej z największych sieci sharingowych działających w Polsce.


WSPARCIE