Choć pewna część nowych przepisów dla elektrycznej mikromobilności stanowi w Polsce w pewnym stopniu martwe prawo, to niektóre z nich Policja stara się egzekwować. Zdecydowanie najczęstsze są doniesienia o wysokich karach za jazdę po pijanemu, zdarzają się jednak także informacje o mandatach wystawianych za przekraczanie dozwolonej prędkości. Im jest ich więcej, tym częściej pojawia się pytanie: czy tzw. suszarka, czyli ręczny policyjny radar (to potoczne określenie, w istocie chodzi o lidary, czyli mierniki laserowe) może mierzyć prędkość takiego pojazdu, jak elektryczna hulajnoga?
PARTNER TEMATU MIESIĄCA SMARTRIDE.PL:
Zgodnie z polskimi przepisami hulajnogą elektryczną nie wolno na drogach publicznych jeździć szybciej niż 20 km/h. Co więcej: sprzęt wprowadzany do obrotu od 1 stycznia 2022 roku powinien mieć ogranicznik, fabrycznie ustawiony na tym właśnie poziomie i uniemożliwiający rozpędzanie się do większej prędkości (pełne informacje o tym jaka e-hulajnoga jest „legalna” w Polsce znajdziecie tutaj).
W praktyce osiągi wielu elektrycznych hulajnóg są znacznie wyższe. Wystarczy zdjąć blokadę: czy to w ustawieniach elektroniki, czy np. przecinając odpowiedni kabelek. Odblokowanego sprzętu można nadal legalnie używać, tyle że poza drogami publicznymi. Ale to – wiadomo – teoria.
⇒ TEN MATERIAŁ OBEJRZYCIE TEŻ NA NASZYM KANALE SMARTRIDE TV NA YOUTUBE:
20 km/h… a czasem dużo szybciej
20 km/h to limit bardzo rygorystyczny, który zwłaszcza na równej, asfaltowej drodze wydaje się nienaturalny (np. rowerzyści takich ograniczeń nie mają). Na porządku dziennym jest więc jego przekraczanie. Zwykle nieznacznie i nieszkodliwie. Czasem jednak – bardzo mocno.
Zdarzają się rajdy e-hulajnogistów przez miasto na prywatnym, „nienormatywnym” sprzętem z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. O możliwościach elektrycznych hulajnóg pod tym względem może świadczyć fakt, że latem tego roku na Słowacji policja namierzyła zawodnika, który jechał 118 km/h.
I teraz: jeśli ktoś jadąc zbyt szybko e-hulajnogą spotka na swojej drodze policję, to… No właśnie: co wtedy? Z wpisów na grupach hulajnogowych w social mediach wynika, że czasem nic, policjanci nie reagują. Ale czasem: mandat.
Czasem mandat 200 zł, czasem 1,5 tys. zł
Kilka przykładów. Przy użyciu ręcznego laserowego miernika policjanci z wrocławskiej drogówki zarejestrowali prędkość użytkownika hulajnogi elektrycznej jadącego drogą rowerową – urządzenie pokazało 39 km/h. 40-latek, który tłumaczył, że spieszył się na pociąg, zapłacił 200 zł mandatu.
Inny przypadek: w Elblągu patrol drogówki zarejestrował hulajnogistę jadącego 49 km/h. Ten zapłacił 400 zł. Tej samej wysokości mandat dostał w zeszłym roku 21-letni użytkownik e-hulajnogi w Grudziądzu, który jechał z prędkością 50 km/h.
Znacznie wyższą grzywnę, bo aż 1,5 tys, zł, zaliczył 26-letni użytkownik elektrycznej hulajnogi w miejscowości Okuniew, który jechał – jak wynikało ze wskazań laserowego miernika TruCam – aż 73 km/h.
Niekiedy policja rejestruje takie wykroczenia z radiowozu, jadąc za hulajnogą – tak jak w lipcu tego roku we Wrocławiu, gdy za jazdę 54 km/h ukarany mandatem kierujący zapłacił 800 zł. W większości przypadków kary wymierza jednak na podstawie pomiarów dokonanych wspomnianymi tzw. suszarkami – ręcznymi urządzeniami laserowymi, na co dzień służącymi przede wszystkim do kontroli prędkości samochodów. I tu właśnie pojawia się wątpliwość.
W instrukcji mierników UltraLyte, często wykorzystywanych przez Policję, widnieje jasny zapis, że podczas kontroli pojazdu w ruchu miernik powinien być wycelowany w jego tablicę rejestracyjną. Elektryczna hulajnoga tablic rejestracyjnych nie ma, a co ważniejsze – mówimy tu o małym, wąskim obiekcie, w zasadzie tożsamym z sylwetką człowieka. Już samo to może zastanawiać.
Czy zatem policyjne mierniki laserowe, przeznaczone do mierzenia prędkości aut, mogą być używane do kontroli prędkości elektrycznych hulajnóg? I czy ich wskazania są wiarygodną podstawą do wymierzenia kary?
„Hulajnoga powinna być bardzo blisko”
– Ukarani powinni nie przyjmować takich mandatów i iść do sądu. Tam unikną kary, bo urządzenia stosowane przez policjantów nie nadają się do mierzenia prędkości hulajnogi, ponieważ wiązka lidaru jest za szeroka i za wysoka – przekonuje Tomasz Motyliński, jeden z Łowców Radarów, jak określa się działaczy społecznych znanych w mediach z walki czymś, co określają jako „bezprawie radarowo-mandatowe”.
⇒ CZYTAJ TEŻ: Jaka jest dozwolona prędkość elektrycznej hulajnogi w Polsce i od czego to zależy? + wideo na YouTube
Zgadza się z tym Sławomir Janczewski, polski inżynier, który mówi, że przez wiele lat pracował w Stanach Zjednoczonych, gdzie projektował urządzenia do mierzenia prędkości. On również znany jest ze swoich krucjat przeciw niewłaściwemu, jego zdaniem, korzystaniu przez Policję z „suszarek”.
– To są urządzenia nie całkiem do tego przeznaczone. Radary, a właściwie laserowe lidary, bo policja nie stosuje już klasycznych radarów, przeznaczone są do mierzenia prędkości pojazdu znacznie szerszego niż hulajnoga, przede wszystkim samochodu czy jeszcze większej od niego ciężarówki. W przypadku elektrycznej hulajnogi czy innego jednośladu, kilkakrotnie węższego od samochodu, o wiarygodnym pomiarze z dużej odległości nie ma mowy – tłumaczy.
Janczewski wyjaśnia, że policyjny lidar emituje wiązkę w kształcie stożka, której zadaniem jest zmierzenie prędkości poruszającego się pojazdu. Jak twierdzi nasz rozmówca, w USA po 1,5 roku badań ustalono, że pomiar prędkości samochodu za pomocą lidaru jest wiarygodny, jeśli pojazd o gabarytach auta osobowego (lub większy) znajduje się nie dalej niż 300 m od urządzenia pomiarowego.
– A to oznacza, że w przypadku jednośladu, takiego jak elektryczna hulajnoga, dystans wiarygodnego pomiaru to zaledwie odległość rzędu 50 m. Jest to odległość, w której użytkownik hulajnogi minie policjanta za kilka sekund – mówi Janczewski (uwaga: całość wyjaśnień technicznych inż. Janczewskiego zamieszczamy in extenso na koniec tekstu).
– To się niby teoretycznie da zrobić, ale po pierwsze policjanci są źle przeszkoleni i „strzelają” z radaru, gdy hulajnoga jest za daleko, a po drugie, jeśli istnieje tak duże ryzyko błędu, to cała metoda jest do bani, niepraktyczna, nieefektywna i nielegalna. Powiem więcej, jeśli choć jeden pomiar miałby być niedokładny i krzywdzący dla obywatela, taką metodę badania prędkości trzeba odrzucić – przekonuje Tomasz Motyliński.
Co na to Główny Urząd Miar?
Niedokładność pomiaru prędkości hulajnogi lidarem to tylko jeden z problemów, jakie podnoszą społecznicy. – Urządzenie powinno mieć w Polsce zatwierdzenie typu i legalizację, a o ile mi wiadomo, nikt nigdy nie zatwierdzał policyjnych lidarów do pomiaru prędkości hulajnogi – zauważa inż. Janczewski.
Homologacją urządzeń pomiarowych w Polsce, w tym tych używanych przez policję, zajmuje się Główny Urząd Miar (GUM). Zapytaliśmy więc:
- czy GUM legalizował jakiekolwiek urządzenia (radar? lidar?) służące do pomiaru prędkości elektrycznej hulajnogi lub podobnego jednośladu?
- czy według obowiązujących przepisów Policja ma prawo mierzyć prędkość hulajnogi za pomocą przyrządów legalizowanych do pomiaru prędkości samochodów?
- czy wreszcie pomiar prędkości hulajnogi za pomocą urządzenia legalizowanego do mierzenia innych pojazdów będzie wiarygodny?
Otrzymaliśmy odpowiedź Rafała Kępki, wiceprezesa GUM. W nadesłanym piśmie czytamy:
Prawna kontrola metrologiczna przyrządów pomiarowych do pomiaru prędkości pojazdów w kontroli ruchu drogowego realizowana jest poprzez zatwierdzenie typu i legalizację tych przyrządów. Przepisy w tym zakresie, (…) nie różnicują przyrządów ze względu na rodzaje pojazdów, których prędkość jest mierzona i nie stawiają żadnych szczególnych wymagań w zakresie pomiaru prędkości któregokolwiek rodzaju pojazdów, w tym także hulajnóg. Brak jest zatem przeciwwskazań, aby przyrządy do pomiaru prędkości mające ważną legalizację stosować także w kontroli ruchu drogowego do pomiaru prędkości hulajnóg.
Do tej pory odpowiedź jest jednoznaczna, ale dalej wiceprezes GUM pisze tak:
Natomiast oczywistym jest, że ze względów technicznych nie wszystkie rodzaje przyrządów mogą być do tego celu stosowane. To, które przyrządy można zastosować do tego celu i w jaki sposób, określa producent przyrządu, biorąc pod uwagę specyfikę danego przyrządu. Obowiązkiem użytkownika jest m.in. stosować przyrząd pomiarowy w warunkach znamionowych użytkowania, w sposób zgodny z instrukcją obsługi i decyzją zatwierdzenia typu.
Wytłuszczenie w akapitach powyżej dodaliśmy od redakcji. Drugie wytłuszczenie już by oznaczało, że do pomiaru prędkości powinny być stosowane tylko te lidary, których producent wyraźnie napisał w instrukcji, że się do tego nadają. Czy tak jest z tymi, których używa polska Policja?
Czego nie mówi Policja? Niczego
Do biura rzecznika Komendy Głównej Policji zwracaliśmy się tym pytaniem trzykrotnie. Jednak od maja nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi z oficjalnym stanowiskiem KGP w tej sprawie.
Mniej więcej tydzień przed publikacją tego tekstu spróbowaliśmy jeszcze innej drogi – pod postami komend Policji na Facebooku, dotyczącymi planowanych akcji kontroli prędkości, zadawaliśmy pytanie o to czy mierniki prezentowane na zdjęciach przez Policję mogą zgodnie z zaleceniami producentów służyć również do pomiarów prędkości e-hulajnóg. Tu również nie dostaliśmy odpowiedzi.
Jedyną oficjalną wypowiedź Policji odnośnie urządzeń do mierzenia prędkości e-hulajnóg znaleźliśmy w Radiu Kielce, gdzie świętokrzyscy policjanci… rozbrajali swój primaaprilisowy dowcip. 1 kwietnia zażartowali, że testują miernik prędkości e-hulajnóg, który pozwala po wykryciu przekroczenia prędkości zatrzymać hulajnogę za pomocą specjalnego impulsu elektromagnetycznego. – Następuje postęp technologiczny, jednak obecnie takiego miernika nie ma. Na razie jest to tylko żart świętokrzyskiej policji – przyznał dzień później Mariusz Bednarski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Ponownie GUM: nie ma żadnej „białej plamy”
Inżynier Sławomir Janczewski jest niemal pewny, że producenci używanych przez polską Policję urządzeń nie projektowali ich pod kątem małych jednośladów.
Czy zatem mamy tu prawną białą plamę? Wiceprezes Głównego Urzędu Miar przekonuje, że nie ma o tym mowy:
Powyższych informacji nie należy rozumieć jako jakiejkolwiek ułomności przepisów w odniesieniu do przyrządów do pomiaru prędkości pojazdów w kontroli ruchu drogowego. Hulajnoga czy hulajnoga elektryczna nie różnią się zasadniczo (wymiary, prędkości) od niektórych innych pojazdów, takich jak np. rowery czy motorowery, które od dziesięcioleci poruszają się po drogach. Pojazdów tych również dotyczą przepisy ruchu drogowego i odpowiednie służby z pewnością kontrolują poruszanie się tymi pojazdami po drogach. Pomimo tak długiego okresu funkcjonowania przepisów zarówno metrologicznych, jak i ustawy Prawo o ruchu drogowym, Główny Urząd Miar nie ma sygnałów o ewentualnych problemach przy pomiarach prędkości ww. pojazdów, z czego wynika, że najprawdopodobniej nie ma potrzeby wyróżniania takich pojazdów w przepisach metrologicznych, a do wykonywania kontroli w ruchu drogowym tych pojazdów wystarczają obecne uregulowania.
Dla rzetelności cytujemy tę odpowiedź wiceprezesa Rafała Kępki w całej rozciągłości. W skrócie jednak sprowadza się ona do zakwestionowania zarzutów technicznych formułowanych przez „Łowców Radarów”.
Ci jednak uważają, że jest to po prostu nieprawda.
„Radar” versus elektryczna hulajnoga. Przyjmować mandat czy nie?
– Jestem gotów bronić przed sądem każdej osoby, która zostanie ukarana za przekroczenie prędkości na elektrycznej hulajnodze – deklaruje Tomasz Parol, szef Anuluj-Mandat.pl, internetowej strony deklarującej, cytujemy, „obronę obywateli przed tolerowanym przez wymiar sprawiedliwości bezprawiem mandatowym”. – Jak policjanci chcą wlepić mandat, nie należy go przyjmować, bo przed sądem będą musieli powołać się na przepisy dotyczące konkretnych urządzeń. I wyjdzie na jaw, że pomiar przy ich użyciu był niewiarygodny – mówi Parol.
Cytowane wypowiedzi Głównego Urzędu Miar z jednej strony i „antyradarowych” specjalistów z drugiej wydają się sprzeczne. Ci drudzy mają jednak na swoim koncie przypadki potwierdzające, że co najmniej mogą mieć rację.
Sławomir Janczewski 10 lat temu wygrał w sądzie sprawę z Policją, udowadniając, że funkcjonariusze nieprawidłowo i niewiarygodnie zmierzyli mu prędkość. Bo „radarowe” wątpliwości, zanim zaczęły dotyczyć elektrycznych hulajnóg, czyli pojazdów zupełnie nowych na rynku, już wcześniej potrafiły obejmować zresztą także samochody.
Cztery lata temu temat podniósł w interpelacji poselskiej do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji poseł Józef Lassota, który pisze w niej, że w 2016 roku sądy aż 87 razy wydawały wyroki uniewinniające kierowców ukaranych na podstawie pomiarów wykonanych miernikami Ultralyte LTI 20-20 100 LR.
W kolejnych latach podobne sytuacje również się zdarzały: w konkretnych przypadkach sądy kwestionowały sposób prowadzenia pomiaru, który nie dawał całkowitej pewności czy zmierzona prędkość faktycznie dotyczyła namierzanego pojazdu, czy też, być może, innego auta lub obiektu. Zagwarantowanie takiej pewności „nie może być problemem kierowców czy też innych użytkowników dróg, a odpowiednich organów państwa„ – stwierdził w jednym z takich przypadków sąd.
To, że błędny pomiar wynika z niepewnej ręki operatora, to oczywiste, ale faktem jest i to, że trafienie z kilkuset metrów pojazdu w tablicę rejestracyjną i utrzymanie centrum wiązki lasera przez chwilę na tej tablicy jest po prostu bardzo trudne – czytamy z kolei w serwisie Auto Świat, opisującym inne takie przypadki w 2021 roku.
A zaledwie dwa dni temu głos w kwestii mierników zabrał Rzecznik Praw Obywatelskich, który w swoim piśmie do MSWiA wskazał, że przez półtora roku (2021/2022) warszawscy policjanci wystawili kierowcom 75 mandatów za przekroczenie prędkości, posługując się laserowymi miernikami bez… ważnych świadectw legalizacji. Ponieważ jednak nikt z ukaranych nie odwołał się do sądu, mandaty stały się prawomocne.
Adwokat: formalnie GUM ma rację, ale…
Poproszony przez nas o komentarz warszawski adwokat Adam Baworowski zachowuje do tematu duży dystans.
– Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na wypowiedź wiceprezesa GUM: nie ma przeciwwskazań prawnych, by legalizowane urządzenia, wykorzystywane do mierzenia prędkości aut, stosować też do elektrycznych hulajnóg. Przepisy w Polsce tego nie różnicują. Ale oczywiście może być możliwość, że producent danego urządzenia nie przewidział takiego zastosowania. Jest to na tyle nowy temat, że szeregowy funkcjonariusz Policji na drodze może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy lub nie wiedzieć, jak prawidłowo obsłużyć miernik w takim nietypowym przypadku – mówi mec. Baworowski.
Co to oznacza? – Ja hipotetycznemu klientowi doradzałbym nie przyjmowanie mandatu. Idziemy wtedy do sądu, gdzie jako obrońca doprowadzam do uzyskania odpowiedzi od producenta czy dane urządzenie jest w stanie zmierzyć bez żadnych wątpliwości prędkość sylwetki człowieka na elektrycznej hulajnodze. Mamy niezerową szansę, że nie jest. A jeśli producent jednak potwierdzi, że taki pomiar jest wiarygodny, to sąd i tak kary za przekroczenie prędkości nie podwyższy, bo nie raczej nie będzie do tego podstaw – mówi mec. Adam Baworowski.
Między patojazdą a celownikiem lidara
Jak jest w rzeczywistości i czy używane przez Policję ręczne urządzenia laserowe nadają do wiarygodnego mierzenia prędkości elektrycznych hulajnóg, czy nie – nie podejmujemy się rozstrzygać, nie mamy do tego kompetencji.
Tego artykułu nie należy w żadnym wypadku rozumieć jako aprobaty dla ostentacyjnej „patojazdy” elektrycznymi hulajnogami i dla łamania przepisów regulujących mikromobilność, których znajomość już od lat staramy się popularyzować. Wyświetlamy wątpliwości prawno-techniczne, które istnieją i które dobrze gdyby zostały rozwiane – czy przez Policję czy w wyniku orzeczeń sądowych – bo jednak system egzekwowania przepisów powinien być skonstruowany i zorganizowany tak, żeby wątpliwości nie budził.
Warto przy tym dodać, że zbyt szybka jazda elektryczną hulajnogą wydaje się najbardziej niebezpieczna bynajmniej nie na jezdniach – gdzie najczęściej kontrolują ją policjanci – lecz na chodniku, gdzie są piesi czy zwierzęta i bardzo łatwo może dojść do potrąceń. W przypadku rozwijania dużych prędkości – jest ona niebezpieczna także na drogach dla rowerów. Czyli przede wszystkim: tam, gdzie może dość łatwo dojść do kolizji zbyt szybko lub nieostrożnie jadącej hulajnogi z niechronionymi uczestnikami ruchu. Tak, jak np. pod koniec kwietnia tego roku stało się na Bulwarach Wiślanych w Warszawie, gdy ofiarą potrącenia przez hulajnogę padło kilkuletnie dziecko, które trafiło do szpitala.
Wiele do tego tematu wniosłaby oczywiście odpowiedź Policji. Jeśli ją dostaniemy – zaktualizujemy tekst.
Współpraca: Zbigniew Domaszewicz
Pełne wyjaśnienie inż. Sławomira Janczewskiego:
Osobiście nie lubię się opierać o argumenty legalistyczne, typu „coś było zatwierdzone albo nie”. Wolę tłumaczyć co się będzie działo, kiedy ktoś będzie próbował mierzyć prędkość hulajnogi typowym laserowym miernikiem do pomiaru prędkości pojazdów.
Jeżeli to będzie robione na idealnie płaskiej drodze i na linii ruchu hulajnogi to taki pomiar, zrobiony ze stosunkowo małej odległości, wiązką skierowaną na ciało kierowcy hulajnogi może być poprawny. Ale jeżeli te warunki nie są spełnione, to operator miernika musi podążać za celem aby wykonać pomiar i trwa to minimum 0,3 [s]. A jeżeli ktoś próbuje wykonać taki pomiar hulajnogi zjeżdżającej ze wzniesienia albo w sytuacji gdzie za hulajnogą jest jakieś tło – np. górka z trawnikiem, ściana, płot, itd., to większość wiązki będzie padać na to tło za hulajnogą a nie na hulajnogę czy jej kierowcę. W takiej sytuacji bardziej prawdopodobne jest że operator zmierzy prędkość ślizgania tą wiązką po tle za hulajnogą a nie prędkość hulajnogi i taki pomiar będzie miał zero wspólnego z prędkością hulajnogi.
Jeżeli ktoś jest mierzony takim miernikiem, absolutnie należy żądać zabezpieczania dowodu w postaci wideo. Policja ma obowiązek takie dowody sporządzać i je udostępniać obwinionym na podstawie Zarządzenia Komendanta Głównego nr 30 z 2017 roku, które jest obowiązującym prawem w tym zakresie, opublikowanym w Dzienniku Urzędowym. Niemal wszystkie urządzenia Policji, kupione w ciągu ostatnich 10 lat, mają taką możliwość.
Główny Urząd Miar raczej nie był świadom tego problemu, bo testował urządzenia lidarowe UltraLyte i TruCAM na idealnie prostej płycie lotniska i tylko z odległości rzędu 100 m. Dlatego też, w przypadku jakichkolwiek wątpliwości doradzam aby ludzie domagali się od Głównego Urzędu Miar naprawienia tych problemów i rzetelnego przetestowania urządzeń w rzeczywistych drogowych warunkach ich użytkowania.
⇒ DLA ŚWIADOMYCH UŻYTKOWNIKÓW E-HULAJNÓG:
Elektryczne hulajnogi – przepisy i regulacje. „SmartRide. Przepis na jazdę”