Rowery wodorowe to w zasadzie rowery elektryczne, ale inne. Silnik nie jest w nich zasilany z akumulatora litowo-jonowego, energia elektryczna powstaje w wyniku działania technologii wykorzystującej jako paliwo – wodór. Ten jest umieszczany w pojeździe w specjalnej butelce, przypominającej trochę termos, a bardziej – duży nabój do syfonu z wodą sodową z czasów PRL. Wprowadzenie na polski rynek rowerów na wodór zapowiedział dziś Michał Seidel, prezes firmy Groclin (można spotkać się także z nazwą eGroclin) w rozmowie opublikowanej przez komercyjny serwis Polskiej Agencji Prasowej – PAP Media Room.

Butelka z wodorem zamiast baterii

– Tradycyjną baterię litową musisz podłączyć do prądu na kilka godzin. W rowerze wodorowym wymieniasz tylko niedużą, mniej więcej półlitrową butelkę ze sprężonym wodorem i ruszasz dalej. Operacja trwa kilka sekund, a zyskujesz energię na około 60 km jazdy. Wytwarzanie wodoru w generatorze faktycznie zajmuje maksymalnie pięć godzin, ale dzięki wymiennym butelkom w tym czasie swobodnie można korzystać z roweru z napędem – mówi w tej rozmowie Michał Seidel (wytłuszczenia od nas).

To oznacza, że użytkownik, oprócz roweru, musi mieć także generator wodoru. Dlatego w pierwszym rzędzie Groclin potencjalnych użytkowników widzi nie w klientach indywidualnych, lecz w firmach, deweloperach i miastach. – Wyobrażam sobie rowery wodorowe na osiedlach mieszkaniowych, w dużych biurowcach, a także jako część flot miejskich rowerów – mówi Seidel.

Wodorowy rower elektryczny i Michał Seidel, prezes firmy Groclin
Michał Seidel, prezes firmy Groclin i wodorowy rower elektryczny Hyryd z brandingiem polskiej firmy. Fot. materiały firmowe

Cały wywiad możecie przeczytać u źródła, pod umieszczonym wyżej linkiem w PAP. Tam szef Groclinu przedstawia atuty i zalety roweru wodorowego. W tym brak konieczności utylizacji baterii li-ion czy znacznie dłuższy, jego zdaniem, cykl życia takiego pojazdu w porównaniu z klasycznym rowerem elektrycznym.

Groclin: rowery na wodór do sześciu krajów

Rowery wodorowe, które mają być wprowadzane przez Groclin, nie są produktem polskiej spółki – to pojazdy szwajcarskiej firmy HydroRide Europe, która na stronie internetowej pokazuje trzy swoje modele działające w technologii wodorowej, pod marką Hyryd. Ten, który widzicie na zdjęciu otwarciowym to Hyryd Sport Bike 1.0 – model waży 23,5 kg, może jeździć na kołach 26 lub 28 cali i ma 180-watowy silnik. Jest jeszcze druga edycja tego modelu, a także wodorowy składak. Firma również także generatory wodoru i butelki na „paliwo”.

Poznański Groclin, jak wynika z informacji, które znaleźliśmy, będzie wyłącznym dystrybutorem rowerów Hyryd na Polskę, Czechy, Słowację, Litwę, Łotwę i Estonię.

Wygląda na to, że firma HydroRide Europe bardzo niedawno zaczęła ofensywę marketingową. Jej sprzęt był pokazywany latem m.in. na branżowych eventach Eurobike 2024 w Niemczech, a w czerwcu na wystawie na Micromobility Europe w Holandii.

Swoje wrażenia i refleksje na temat e-bike’a na wodór opisał wtedy dziennikarz portalu Elektrek, który miał okazję przejechać się rowerem Hyryd po Amsterdamie – możecie je przeczytać tutaj (w jęz. angielskim). Doświadczenia z samej jazdy nie różnią się, jego zdaniem, od tych z klasycznego e-bike’a – klucz leży w tym, czy technologia pozyskiwania energii z wodoru okaże się w przypadku rowerów konkurencyjna do znanych baterii litowo-jonowych.

Ile kosztuje rower na wodór?

Abstrahując od nieuniknionej, bardziej szczegółowej dyskusji na temat plusów i minusów roweru na wodór, co najmniej kilku ważnych informacji firma HydroRide w tej chwili nie komunikuje publicznie. Cena wodorowych rowerów Hyryd nie można znaleźć nawet na stronie szwajcarskiego producenta. Nie ma także informacji o tym, czy sprzęt ten jest już w produkcji seryjnej i czy znalazł już jakichś pierwszych klientów w Europie.

Wygląda to trochę tak, jakby wodorowy rower ze Szwajcarii był na razie pojazdem koncepcyjnym – choć firma podaje, że ma już europejskie magazyny w bułgarskim mieście Plovdiv (co ciekawe – tym samym, w którym kwaterę główną na Europę utworzył chiński producent monocykli i hulajnóg elektrycznych KingSong, o czym pisaliśmy kilka dni temu).

Zapytaliśmy o te rzeczy szefa Groclinu.

Rower na wodór firmy HydroRide
Wodorowy rower firmy HydroRide na evencie E-Nova Mobility Experience w Zurychu we wrześniu tego roku. Fot. materiały firmowe

– Model na naszych zdjęciach to Sport 1.0. Swoją ofertę kierujemy w obecnej chwili tylko B2B, więc cena tego modelu to przedział pomiędzy 3,6 tys. a 4,4 tys. euro – odpowiedział nam Michał Seidel.

W Europie można już spotkać pojedyńcze sztuki, natomiast masowa produkcja dopiero się rozpoczyna. W chwili obecnej zbierane są zamówienia na pierwsze modele, które pojawią się na rynku w pierwszym kwartale 2025 roku – dodaje CEO Groclinu.

Generator wodoru kluczem do popularności? Ale tani nie jest

Eksperyment z rowerami na wodór jest niewątpliwie ciekawy. Już ponad rok temu, w lutym 2023 roku, swoją gotowością do masowej produkcji wodorowych e-bike’ów (a może należałoby powiedzieć h-bike’ów?) pochwalili się Chińczycy. Poniżej wklejamy materiał wideo ich rządowej agencji na ten temat.

W przypadku szwajcarskiego start-upu ważnym elementem koncepcji może być „domowy”, kompaktowy generator wodoru, który powinien zredukować część głównych, funkcjonalnych ograniczeń, blokujących wykorzystanie takiego napędu na szerszą skalę.

Takie urządzenie to skrzynka, przypominająca trochę tradycyjny pionowy pecet, o wymiarach 45 cm x 22 cm na 42 cm i ważąca 18 kg, czyli stosunkowo niewielka. To wszystko według specyfikacji producenta, który obecny koszt energii elektrycznej potrzebnej do napełnienia wodorem (20 g) jednej 0,5 l butelki, wystarczającej na 50-60 km jazdy rowerem, ocenia na 30-40 eurocentów (ok. 1,5 zł). Jest też większa wersja tego urządzenia.

Generator wodoru to koszt 2 tys. euro w przypadku stacji na jeden nabój, inaczej mówiąc butelkę, lub 9 tys. euro przy urządzeniu na 10 nabojów – informuje Michał Seidel.

Te ceny, zaporowe dla indywidualnego klienta, wyjaśniają dlaczego producent i dystrybutor liczą na rynek business-to-business, gdzie koszty inwestycji w takie rozwiązania będą rozkładać się w zupełnie inny sposób. W wariantach flotowych, gdzie odbiorcą miałyby być np. systemy sharingowe czy biurowe, wtórna jest także kwestia atrakcyjności sprzętowej samych rowerów (parametry etc), które – poza unikatową technologią zasilania – na razie wydają się pozbawione szczególnych fajerwerków technicznych.

[Artykuł edytowany 21.10.2024 po uzyskaniu dodatkowych informacji od CEO firmy Groclin]


Chcesz wesprzeć naszą pracę? Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale możesz:

WSPARCIE