Gdzie może czaić się zagrożenie podczas jazdy? Do bardzo nietypowej sytuacji doszło wczoraj w Rumi niedaleko Gdyni. 33-latek jadący hulajnogą elektryczną wjechał w… linę holującą, rozpiętą między dwoma samochodami. Lina była nieprawidłowo oznakowana.
Głowę uratował mu fakt, że jechał w pełnym kasku.
Hulajnogą elektryczną w linę holowniczą
O wypadku poinformowała dzisiaj wejherowska Policja. Jak wstępnie ustalili funkcjonariusze drogówki, mężczyzna jadący hulajnogą elektryczną, przejeżdżając przez przejazd dla rowerzystów, najechał na nieprawidłowo oznakowaną linę holowniczą łączącą dwa samochody: dacię oraz holowanego przez nią chryslera.
33-latek upadł na jezdnię. Kierujący hulajnogą na szczęście miał na głowie kask ochronny więc nie doznał obrażeń głowy, jednakże z powodu tego, że jest niechronionym uczestnikiem ruchu drogowego, doznał innych obrażeń ciała. Został przewieziony do szpitala, gdzie otrzymał niezbędną pomoc medyczną – czytamy w komunikacie Policji.
Policjanci przypominają, że zgodnie z przepisami miękka lina holownicza łącząca dwa pojazdy nie może być krótsza niż 4 m i nie dłuższa niż 6 m, a połączenie musi być oznakowane w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu (np. za pomocą naprzemiennych pasów białych i czerwonych lub chorągiewki w kolorze żółtym lub czerwonym).
⇒ PRZECZYTAJ TEŻ: Najnowsze dane z 2024 roku. Niestety, mocno przybyło wypadków powodowanych przez kierujących e-hulajnogami
Sprawa zajmą się teraz śledczy, którzy będą dokładnie wyjaśniać wszelkie okoliczności zdarzenia (nie wiadomo z jaką prędkością jechał hulajnogista). Na policyjnych zdjęciach widać, że sztyca e-hulajnogi – po uderzeniu w linę lub przy upadku – została rozpołowiona.
„Kask spełnił swoją funkcję”
– Nawet jeśli my jedziemy bardzo ostrożnie, to być może ktoś inny już tak ostrożnie jechać nie będzie – mówił Aleksander Gręda, właściciel Mija Serwis, w naszym filmie „Nie połam siebie i sprzętu. Pierwsze jazdy e-hulajnogą” przekonując widzów do noszenia kasku (film osadzamy pod artykułem). Ten element wyposażenia nie jest obowiązkowy. Trzeba jednak przyznać, że tak kuriozalny wypadek, jak najechanie na nieoznakowaną linę holowniczą na przejeździe dla rowerów jest doskonałą ilustracją tego, że nie wszystko da się przewidzieć.
– Jak można stwierdzić w tym przypadku, kask spełnił swoją funkcję i ochronił głowę mężczyzny. Niestety, z uwagi na to, że osoba poruszająca się hulajnogą elektryczna jest niechronionym uczestnikiem ruchu drogowego, to w konfrontacji z jakimś innym pojazdem, czy podczas upadku może odnieść także inne poważne obrażenia. Dlatego zachęcamy także do stosowania innych elementów ochronnych na kolana i łokcie – pisze w komunikacie wejherowska Policja.
⇒ Chcesz wesprzeć naszą pracę? Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale możesz:
- zasubskrybować nasz kanał na YouTube
- oraz zaobserwować stronę na Facebooku. Dziękujemy!