Do 25 lutego trwają konsultacje programu Mój rower elektryczny, który zakłada rządowe dofinansowanie do zakupu roweru elektrycznego. Powstaje on pod egidą Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).

Jest to już drugie podejście i drugie konsultacje. O jego ubiegłorocznych założeniach i perypetiach wokół programu dopłat do elektrycznych rowerów przeczytacie w artykułach wskazanych niżej – linkujemy w kolejności chronologicznej.

⇒ WIĘCEJ NA TEN TEMAT:

Teraz więc tylko kilka informacji o najważniejszych zmianach w stosunku do pierwotnego projektu.

Mniej pieniędzy na dofinansowanie

Przede wszystkim, o czym już pisaliśmy, zmienia się budżet programu. Zamiast planowanych 300 mln zł, na dopłaty będzie przeznaczone 50 mln zł.

To oznacza, że zmniejszają się także kwoty dopłat, opisane w projekcie programu jako intensywność dofinansowania:

  • Nabycie w formie zakupu nowego roweru elektrycznego – do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, lecz nie więcej niż 2500 zł.
  • Nabycie w formie zakupu nowego roweru elektrycznego transportowego (cargo) oraz nowego elektrycznego wózka rowerowego – do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, lecz nie więcej niż 4500 zł.

NFOŚiGW planuje, że dofinansowanie obejmie co najmniej 17.333 szt. pojazdów.

Dopłaty nie dla firm

Druga istotna zmiana dotyczy katalogu potencjalnych beneficjentów. Pierwotnie na dopłaty mogły liczyć, oprócz osób fizycznych, także jednostki samorządu oraz przedsiębiorcy, prowadzący działalność w dziedzinie transportu, kurierską albo wypożyczalnie sprzętu.

Te dwie ostatnie grupy ostatecznie wyleciały poza nawias. W wersji konsultowanej obecnie dopłaty do zakupu roweru elektrycznego będą przysługiwały tylko osobom fizycznym.

Jaki elektryczny rower cargo dostanie dofinansowanie? Już wiadomo

Streszczając w ubiegłym roku poprzednią wersję projektu dopłat odnotowaliśmy, że sporo wątpliwości może nastręczać niejasne pojęcie roweru cargo, który pierwotnie był opisany po prostu jako zbudowany lub przystosowany do przewozu towarów lub osób. Elektryczny rower cargo może liczyć na znacznie wyższą dopłatę, a zarazem na rynku są bardzo różne konstrukcje, które można podciągać pod taki opis, mimo, że w niewielkim stopniu różnią się one od zwykłego roweru.

Urvis Bike z zabudowaną skrzynią na Indiegogo
Rower cargo polskiej firmy Urvis. Fot. materiały firmowe

Przewiduję, że pojawią się rowery „pseudo cargo” – taki zwykły rower elektryczny z jakąś przypinaną skrzynką, umożliwiający dostanie dopłaty do cargo, a używanie jako zwykłego roweru… – komentował niedawno na naszym kanale na YouTube jeden z widzów.

Jednak nie. Nowy projekt programu, wprawdzie w różnych miejscach, ale summa summarum konkretyzuje jaki elektryczny rower transportowy może dostać dofinansowanie. Żeby ubiegać się o dopłatę musi on mieć minimalną ładowność 60 kg (dotyczy wagi samego ładunku). Ponadto rower cargo kwalifikuje się do dofinansowania jedynie w przypadku, gdy jest wyposażony w specjalne przestrzenie transportowe (takie jak skrzynie, platformy, przedłużona rama), które stanowią konstrukcyjną całość z ramą roweru. Dofinansowaniu nie podlegają pojazdy z odrębną przyczepą.

Te same warunki dotyczą elektrycznych wózków rowerowych (to nieco inny rodzaj pojazdu według przepisów Prawa o ruchu drogowym).

Teraz na pewno jest więc jaśniej, choć być może specjaliści jakieś obejścia znajdą.

Żadnych elektrycznych trików

Co dość oczywiste – rower elektryczny musi być zgodny z definicją roweru w Prawie o ruchu drogowym. Czyli: silnik do 250 W, brak manetki (tylko wspomaganie pedałowania i tryb walk assist) oraz odcinanie elektrycznego wspomagania przy prędkości 25 km/h.

Autorzy programu w poprzednich konsultacjach najwyraźniej odrobili lekcję „rynkową”, bo tym razem specjalne punkty poświęcają temu, by wyeliminować powszechne na drogach sprzęty, które dzięki różnym trikom mogłyby tę definicję obchodzić.

⇒ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:

Nie kwalifikują się pojazdy, do których producent dołącza dźwignię potencjometru jako element służący do samodzielnego montażu przez użytkownika po zakupie roweru. Z dofinansowania wykluczone są pojazdy, które umożliwiają zmianę progu zaprzestania wspomagania elektrycznego z domyślnych 25 km/h na wyższą wartość – czytamy w programie.

Jest też dodatkowe doprecyzowanie, że dotyczy to pojazdów, w których zmiana ta może być dokonana na poziomie oprogramowania, z poziomu interfejsu użytkownika, poprzez fizyczną ingerencję w układ elektroniczny.

Jednym słowem – „odblokowanie” lub rekonfiguracja e-roweru do lepszych parametrów mają być niewykonalne w zwykłych, domowych warunkach. Tu rzecz jasna pojawia się pytanie czy wobec różnorodności oferty rynkowej urzędnicy będą w stanie sprawdzić pod tym kątem kilkanaście tysięcy wniosków. Ale być może tak.

Opcjonalna manetka do roweru Eleglide Citycrosser
Jeśli w zestawie z rowerem producent oferuje opcję zamiany chwytów kierownicy na alternatywne z manetką „gazu” – sprzęt teoretycznie nie będzie się kwalifikował do dofinansowania. Fot. ZD / SmartRide.pl

Ponadto rower elektryczny, aby dostać dofinansowanie, powinien być nowy, wyprodukowany nie wcześniej niż 24 miesiące przed datą zakupu, pochodzić z Unii Europejskiej oraz posiadać normę EN15194.

To nadal konsultacje

Dalszych szczegółów programu dziś nie opisujemy, bo w większości pozostają one bardzo podobne jak w poprzedniej wersji (zrezygnowano jeszcze z obowiązku rejestrowania dofinansowanego roweru na policji), a po drugie – zrobimy to gdy program zostanie oficjalnie ogłoszony w ostatecznej formie. Obecny etap to nadal konsultacje, więc teoretycznie jeszcze dużo może się zmienić.


Chcesz wesprzeć naszą pracę? Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale możesz:

WSPARCIE