Dziś minął rok, odkąd Dott wszedł do Polski i udostępnił swoje elektryczne hulajnogi w Warszawie (pisaliśmy wtedy o tym tak). Z okazji pierwszej rocznicy operator podał kilka ciekawostek statystycznych dotyczących wykorzystania jego usług:
- łącznie warszawiacy przejechali na e-hulajnogach Dott 1,5 mln km;
- wyjeździli w sumie 100 tys. godzin, czyli 6 mln minut;
- średni czas przejazdu na jednośladach Dott w Warszawie wynosił 10 min. Dla porównania – w przypadku Lime, po pierwszym roku działalności firmy w Polsce (od listopada 2018 r. do października 2019 r. ) czas ten wynosił 7 min. Albo więc użytkownicy Dott jeżdżą dłuższe trasy, albo generalnie wydłuża się średni czas wykorzystania sharingowej e-hulajnogi w Polsce.
W sumie w sezonie w 2020 – jak wynika z informacji prasowej – w Warszawie dostępnych było 4 tys. hulajnóg Dott (był to największy operator w stolicy). Firmę przyjęła interesującą dla mieszkańców strategię, polegającą na udostępnianiu pojazdów także w dzielnicach mieszkalnych, oddalonych od centrum (podała, że jej strefa w stolicy pokrywa obszar 250 km kw.). I zamierza tę linię kontynuować – zapowiedziała, że w tym roku rozszerzy strefę w Warszawie także o Włochy i Ursus.
Ile to pieniędzy?
Z podanych danych można łatwo wyliczyć, że w sumie Dott odnotował w Warszawie ok. 600 tys. przejazdów. Nasuwa się pytanie – czy na podstawie tak ogólnych danych dałoby się oszacować przychody firmy w stolicy?
Obecnie stawka za minutę jazdy e-hulajnogą Dott to 50 gr (nie licząc opłaty startowej), niemal identyczna była też rok temu. Gdyby za wszystkie wyjeżdżone minuty firma inkasowała taką właśnie opłatę, jej przychody w pierwszym roku działalności z samego tylko czasu jazdy wyniosłyby ok. 3 mln zł. Odblokowanie hulajnogi dziś kosztuje 3 zł, przy zeszłorocznym debiucie było nieco tańsze (2,7 zł). To dawałoby kolejne ok. 1,6-1,7 mln zł. W sumie – nieco ponad 4,5 mln zł. Nic nie wiadomo o ewentualnych innych źródłach przychodów.
W rzeczywistości te szacunki trzeba traktować z bardzo dużym przymrużeniem oka. Należy bowiem uwzględnić fakt, że duża część wyjeżdżonych minut i rozpoczętych jazd musiała dawać znacznie niższy przychód, ponieważ użytkownicy korzystali z różnego rodzaju promocji i pakietów (darmowe przejazdy, darmowe odblokowania itp).
Co nowego w mikromobilności? Obserwujcie nas na Twitterze i Facebooku