Projekt ustawy regulującej urządzenia transportu osobistego (UTO) zakłada, że jedynymi lekkimi pojazdami elektrycznymi uprawnionymi do poruszania się po drogach publicznych będą takie, które nie mogą (konstrukcyjnie) rozwinąć prędkości większej niż 25 km/h oraz nie ważą więcej niż 20 kg. W tych limitach mieszczą się m.in. flotowe hulajnogi współdzielone, jednak nie mieszczą się tysiące pojazdów prywatnych, używanych przez fanów lekkiej elektrycznej mobilności. Zwykle są to osoby, które przekonały się już do tej formy transportu i korzystają z niej regularnie – co powoduje, że używają sprzętu o nieco większym “ciężarze gatunkowym”.  Taki projekt regulacji wzbudził sprzeciw wielu użytkowników UTO.

W cyklu #wyaUTOwani dajemy głos osobom, których ulubiony i podstawowy model transportu stanie się niedozwolony, jeśli ustawa o urządzeniach transportu osobistego (UTO) wejdzie w życie w kształcie zaproponowanym przez Ministerstwo Infrastuktury.

AKTUALIZACJA: 12 maja 2020 r. ministerstwo opublikowało nowy projekt ustawy o UTO, w niektórych punktach różny od poprzedniego. Opisujemy go tutaj.


 

Jan Paweł Popowski, 38 lat, Poznań

Prawnik prowadzący własną działalność, naczelnik w Wielkopolskim Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Poznaniu. Członek zespołu portalu E-Riders.pl poświęconego tematyce urządzeń transportu osobistego i ich eksploatacji.
Używa elektrycznej hulajnogi

Jan Paweł Popowski. Hulajnogista z Poznania
Jan Paweł Popowski. “Zawsze jak widzę przed sobą dziecko, osoby starsze czy zamyślone lub rozgadane, to zwalniam, niekiedy do kilku km/h. Jadąc trzeba przewidywać”. Fot. archiwum prywatne

» Z elektrycznej hulajnogi korzystam od ubiegłego roku. Pewnego dnia w drodze na spotkanie biznesowe przez półtorej godziny pokonywałem autem 8 km w centrum Poznania – i stwierdziłem, że ja tak nie chcę. Wcześniej gdzieś słyszałem o e-hulajnodze. Zacząłem szukać ofert siedząc w samochodzie po spotkaniu, a wieczorem tego dnia e-hulajnoga była już zamówiona.

Już po pierwszych przejechanych metrach czułem, że to jest super, a po pierwszej trasie do pracy wiedziałem, że to jest nie tylko super, ale i praktyczne – to środek transportu na miarę dzisiejszych czasów i warunków.

Moja droga do pracy i z powrotem to trochę więcej niż 20 km. Same dojazdy do biura dają więc przeciętnie ponad 100 km tygodniowo, pokonywanych e-hulajnogą. Do tego dochodzi mnóstwo innych tras – dodatkowe przejazdy np. na spotkania biznesowe, w różnych sprawach codziennych, np. do fryzjera, treningi czy na drobne zakupy oraz przejażdżki rekreacyjno-towarzyskie. Moimi e-hulajnogami byłem już przeróżnych miejscach – zarówno w sprawach zawodowych jak i prywatnych.

Na mojej obecnej hulajnodze – już trzeciej – przejechałem tysiąc kilometrów w dwa miesiące.

Jazda UTO jest ekonomiczna, ekologiczna, pozwala szybciej się przemieścić, odciąża zurbanizowane miasta, jest zdrowa i przyjemna. Oczywiście trzeba uwzględniać potrzeby i warunki, nie tylko pogodowe – np. to dokąd jadę i czy będzie tam możliwość wniesienia i przechowania pojazdu. Nie ma sensu wytaczać hulajnogi, żeby pokonać kilkadziesiąt metrów. Chodzić też trzeba.

Wiele osób pyta mnie czy miałem już wypadek. Jakby sugerując, że to ryzykowny środek transportu, a to nieprawda. Miałem tylko jeden incydent – pierwsza moja e-hulajnoga, po przejechaniu w miesiąc ok. 700 km, złamała się w trakcie jazdy – pękła sztyca od kierownicy. Okazało się, że to częsta wada tego modelu.

Jan Paweł Popowski. Hulajnogista z Poznania
“Używam kasku i ochraniaczy, które pasują na garnitur lub kurtkę”. Fot. archiwum prywatne.

Rzecz w tym, że jestem dość dobrze zbudowany, a miasto ma sporo nierówności. Zrozumiałem wtedy, że jeśli mam pokonywać niemałe dystanse, to potrzebuję czegoś lepszego. Czyli: większego, i cięższego, a to automatycznie oznacza, że także szybszego. Kolejna e-hulajnoga była już mocniejsza i ważyła około 30 kg. Ten sprzęt sprostał moim potrzebom.

Po przejechaniu ponad tysiąca kilometrów kupiłem kolejną – jeszcze mocniejszą (a więc i cięższą). Tym razem ze względu na zamiłowanie do jazdy w terenie. Do pracy jadę jak najpraktyczniej, ale w drodze powrotnej wybieram bezdroża, ścieżkę leśną czy dziką trasę przy rzece. To mnie oczyszcza po dniu pracy. Także w wolnym czasie pokonuję podobne trasy.

UTO jest ciche, szybko przyspiesza i szybko też potrafi się poruszać. Przede wszystkim więc należy zachować zdrowy rozsądek i używać zabezpieczeń – ja mam kask szczękowy i ochraniacze łokci oraz kolan. Są na rzepy i pasują na wierzchnią odzież – garnitur, kurtkę czy skórę.

Poza tym należy szanować pozostałych uczestników ścieżki, pieszych, innych posiadaczy UTO.

Zawsze jak widzę przed sobą dziecko, starsze osoby, kobiety w ciąży, osoby, które są zamyślone czy rozgadane, to nie przejeżdżam koło nich na dużej prędkości, tylko zwalniam, niekiedy do kilku km/h. Spokojnie przejeżdżam i dopiero dalej przyspieszam.

Zwłaszcza chodniki są newralgiczne. Zawsze może ktoś wyjść ze sklepu, domu. Może wybiec dziecko, wyjechać auto z bramy. Niby nic na drodze nie ma – aż tu nagle przeszkoda.

Trzeba jechać świadomie i uważnie, jak w samochodzie. przewidywać i myśleć.

Gdy tylko łapię się na tym, że jestem myślami gdzie indziej, zauważam u siebie jakieś rozproszenie – od razu wracam do skupienia na trasie. Zresztą to samo dotyczy pieszych. Każdy musi być świadomy tego, że w dużych aglomeracjach jest szybsze tempo życia i spory ruch.

Wydaje mi się, że niektóre zapisy w projekcie „ustawy o UTO” pojawiły się w wyniku nieporozumienia.

Sprzęt UTO o parametrach wyższych od dopuszczonych w projekcie, to produkt premium – jest zbudowany z bardzo dobrych podzespołów, ma znakomite parametry jezdne dzięki zaawansowanej amortyzacji i układowi hamulcowemu, posiada dobre oświetlenie i ogólną bardzo dobrą jakość. To wszystko czyni taki pojazd stabilniejszym, co jest bardzo ważne gdy trzeba podjechać takim UTO pod krawężnik lub gdy przypadkowo wjedziemy w przeszkodę, np. wystającą płytę chodnikową, dziurę czy kałużę.

Poza tym jest jeszcze jeden bardzo ważny czynnik – postura osoby prowadzącej UTO.

Jeśli jest to człowiek wysoki i znacznej masy, to mniejsze pojazdy są dla niego nie tylko nieporęczne, ale wręcz niebezpieczne.

Takie osoby ustawodawca może de facto wykluczyć z możliwości używania UTO.

Najbardziej popularna w Polsce miejska e-hulajnoga, która kosztuje około 2 tys. zł i spełnia wytyczne ustawy o UTO, ma dopuszczalne obciążenie tylko 100 kg. Pojawia się pytanie, jaki wybór pojazdów pozostanie osobom cięższym – tak, by te pojazdy mieściły się w wytycznych, a zarazem miały większe dopuszczalne obciążenie. Przegląd ofert UTO w sklepach pokazuje, że takie pojazdy nie tylko są droższe, ale także należą do rzadkości. A ludzie ważący ponad 100 kg rzadkością nie są. Proponowane zapisy w ustawie, w niezamierzony, jak sądzę, sposób tworzą formę dyskryminacji.

Sprzęt UTO, czy ktoś tego chce, czy nie, dosłownie zalewa drogi. To jest owoc postępu technologii, którą człowiek rozwija, aby mu służyła, w miarę pojawiających się potrzeb i panujących warunków. Przepisy normujące ruch UTO muszą być przyjęte, cieszę się, że ustawodawca to dostrzegł. Liczę tylko, że w pracach nad tymi przepisami uwzględni także głos praktyków. «


Nowa mobilność zmienia miasta – obserwuj SmartRide.pl na Twitterze i Facebooku


CZYTAJ TEŻ:

#wyaUTOwani. Monocyklista z Warszawy
#wyaUTOwani. Użytkownik Trikke z Włocławka


CZYTAJ TEŻ:

Cztery powody, dla których popularność e-hulajnogi lawinowo rośnie

WSPARCIE