Można już uznać to za niemal pewne: do czterech międzynarodowych operatorów hulajnóg na minuty (Lime, hive, CityBee i Bird) już obecnych w Polsce oraz sześciu krajowych firm dołączy niebawem kolejny gracz – i to z tych większych. Hulajnogi VOI pojawią się na początek najpewniej we Wrocławiu, choć wątpliwe, by Szwedzi na tym poprzestali. VOI to jedna z najszybciej rosnących firm tej branży w Europie.
VOI stawia na Wrocław
Informacja o tym, że tego lata szwedzka firma VOI zamierza rozwinąć działalność na Belgię, Niemcy, Włochy i Polskę pojawiła się dwa dni temu w artykule magazynu „Forbes”. Z treści można wnioskować, że jej źródłem jest szefowa marketingu spółki – Caroline Hjelm. O tym, że Polska jest dla Szwedów interesującym rynkiem Hjelm mówiła w rozmowie z portalem Winwincity.pl już w grudniu zeszłego roku – do tej pory nie padły jednak żadne oficjalne potwierdzenia tych planów.
Zarazem VOI uruchomił na swojej witrynie rekrutację na stanowiska w Polsce. Firma poszukuje menedżera ds. marketingu, mechaników do hulajnóg oraz ludzi od działalności operacyjnej (lub człowieka – trudno powiedzieć ile stanowisk kryje się za ogłoszeniem).
Z ogłoszeń wynika jednoznacznie, że – przynajmniej na początek – firma zamierza prowadzić swoje polskie interesy z Wrocławia, i to tam udostępni w pierwszej kolejności swoje hulajnogi. Od tego samego miasta zaczynał w Polsce amerykański Lime, jesienią zeszłego roku.
Z ogłoszeń wynika, że na dodatkowe dorywcze zajęcie i zarobek mogą liczyć osoby zajmujące się relokacją, ładowaniem hulajnóg i zabezpieczaniem ich na noc. Firmy hulajnogowe mają tendencję do poetyckiego nazywania tego typu współpracowników – np. w Lime są to juicerzy, w hive – pszczółki. Szwedzka spółka określa ich mianem VOI Hunters.
Hulajnogi i rowery
Szwedzki operator, który działa dopiero od sierpnia zeszłego roku, ma już swoje pojazdy w (jak sam podaje) ośmiu krajach i 17 miastach Europy. Hulajnogi VOI zaliczyły już 2 mln wypożyczeń. Spółka od początku była skuteczna w pozyskiwaniu kapitału na rozwój (przykładowo – pod koniec listopada VOI zdobył zastrzyk 50 mln dolarów od grupy inwestorów finansowych i aniołów biznesu, na czele której stał Balderton Capital).
Widać też, że VOI nie poprzestaje na wypożyczaniu elektrycznych hulajnóg i stara się dywersyfikować działalność – pozostając przy mikromobilności. W drugiej połowie maja spółka wygrała u siebie w Sztokholmie przetarg na stworzenie i prowadzenie przez siedem lat usługi miejskiego elektrycznego bikesharingu. To przedsięwzięcie o dużej skali. System ma składać się z 7,5 tys. rowerów plus 500 rowerów cargo, a wartość kontraktu szacuje się po przeliczeniu na ok. 160 mln zł.
Dla porównania – trójmiejskie Mevo, również składające się z rowerów ze wspomaganiem elektrycznym, ma docelowo obejmować nieco ponad 5 tys. rowerów (na początek operator udostępnił jedną trzecią).
UTO „praktycznie gotowe”
Wygląda na to, że debiut VOI w Polsce nastąpi, gdy poznamy już planowane przepisy regulujące status elektrycznej hulajnogi (i innych tzw. UTO – urządzeń transportu osobistego) w ruchu drogowym. Wczoraj minister infrastruktury Andrzej Adamczyk powiedział, że powstający od miesięcy w tym resorcie projekt nowelizacji Kodeksu drogowego „jest już praktycznie gotowy”.
Z jego wypowiedzi można było wywnioskować, że nie będzie on dopuszczał e-hulajnóg do jazdy po chodniku. Takie uregulowanie (jeśli się potwierdzi) ma zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników. Ci pierwsi odwołują się do bezpieczeństwa pieszych. Drudzy wskazują, że przy deficytach infrastruktury rowerowej w centrach wielu polskich miast, przepis taki może mocno podkopać popularność tego środka lokomocji.
Tekst był pierwotnie opublikowany na portalu Winwincity.pl – Inteligentne miasto