Prawie 100 osób wzięło udział w w miniony weekend w 10-kilometrowym przejeździe przez Warszawę na elektrycznych pojazdach osobistych. Był to prawdopodobnie pierwszy w Polsce „oficjalny” przejazd na UTO, czyli urządzeniach transportu osobistego – zgłoszony jako zgromadzenie i odbywający się za zgodą władz miasta i w asyście policji (odbywa się wiele mniejszych przejazdów, ale nieformalnych).
Jednym z motywów wydarzenia, oprócz popularyzacji UTO i celów towarzyskich, było zwrócenie uwagi ustawodawcy na różnorodność pojazdów elektrycznych. W Ministerstwie Infrastruktury przygotowywana jest obecnie ustawa (nowelizacja Prawa o ruchu drogowym), która określi przepisy i regulacje dla UTO w Polsce. Do niektórych proponowanych zapisów ich użytkownicy mają duże zastrzeżenia.
• Czytaj też: Jest nowy projekt „ustawy o UTO”
– Naszym głównym hasłem jest zdanie: „UTO to nie tylko hulajnoga”, a przejazd był m.in. manifestem użytkowników UTO odnośnie nowej propozycji zmian przepisów dotyczących małych e-pojazdów. Chcieliśmy pokazać jak różnorodne środowisko reprezentujemy, nie tylko pod względem urządzeń, ale także osób korzystających z UTO – mówi Tomasz Kosmalski, jeden z organizatorów zgromadzenia.
Przemarsz na pojazdach
W przejeździe, co widać m.in. na filmie poniżej, uczestniczyli użytkownicy bardzo różnych małych pojazdów elektrycznych – hulajnóg (w tym także kilku współdzielonych), monocykli, elektrycznych deskorolek, trikke czy różnego typu e-bike’ów. Obecnie takie pojazdy w większości nie są ujęte w przepisach ruchu drogowego, co daje swoistą swobodę korzystania z nich, ale rodzi też duże problemy wynikające z próżni prawnej.
Najlepszą ilustracją tego stanu rzeczy jest kuriozalnie brzmiące określenie wydarzenia w oficjalnej zgodzie wydanej przez Urząd Miasta.
Przejazd był bowiem formalnie… „przemarszem z użyciem urządzeń transportu osobistego”.
To właśnie dlatego, że wymienione wyżej pojazdy nie są pojazdami w rozumieniu prawa – w związku z czym ich użytkowników policja najczęściej uznaje za pieszych. A piesi maszerują.
Gdyby jednak w życie weszły takie przepisy, jak zaproponowało Ministerstwo Infrastruktury, dla wielu użytkowników UTO sytuacja stałaby się jeszcze gorsza. Część uczestników sobotniego przejazdu przez Warszawę straciłaby w ogóle prawo korzystania ze swoich pojazdów na drogach publicznych w mieście. A żaden nie mógłby korzystać z ogromnej większości dróg poza terenami zabudowanymi.
Projekt do poprawki
Dlaczego tak by się stało? – W ostatniej propozycji nowelizacji ustawy pojawiły się zapisy, z którymi nasza społeczność się nie zgadza. Są to bardzo istotne kwestie, których zmianę postulowaliśmy – mówi Tomasz Kosmalski. Organizator przejazdu wylicza tu:
- zakaz jazdy poza miastem, jeśli droga nie ma chodnika ani ścieżki rowerowej (- Ten zapis uniemożliwia nam jazdę po wsiach, lasach, a także dużej liczbie dróg krajobrazowych. Zmiana tego zapisu to nasz najważniejszy postulat – mówi Kosmalski)
- zdelegalizowanie pojazdów (głównie hulajnóg) dłuższych niż 125 cm [taki limit długości UTO zakładają autorzy projektu -red.]
- brak wzmianek w przepisach o regulacjach dla szybkich UTO, które umożliwiłyby legalne poruszanie się także takimi pojazdami [projekt zakłada, że dozwolone będą wyłącznie UTO z konstrukcyjnym ograniczeniem prędkości do 25 km/h – red.]
Dodajmy, że dwa pierwsze postulaty popiera także branża sharingu hulajnóg elektrycznych. Stowarzyszenie Mobilne Miasto, reprezentujące wiele firm wypożyczających hulajnogi na minuty, złożyło w tej sprawie uwagi w resorcie infrastruktury.
• Czytaj: Prawnik analizuje przepisy w projekcie „ustawy o UTO”
Zagrożeni wykluczeniem
– Jaki mniej więcej odsetek uczestników waszego przejazdu nie mógłby w nim legalnie uczestniczyć po wejściu w życie proponowanych przepisów? – zapytaliśmy.
– Punkt o konstrukcyjnym ograniczeniu prędkości do 25 km/h eliminowałby ok. 80 proc. pojazdów, które brały udział w naszym przejeździe. A zapis o długości maksymalnej 125 cm wykluczyłby około 40 proc. uczestników – odpowiedział organizator zgromadzenia.
Na te procenty trzeba brać pewną poprawkę – uczestnicy takich zlotów to w większości entuzjaści małych elektryków, z inklinacjami do sprzętu o mocniejszych parametrach. Dane te nie są więc na pewno reprezentatywne dla całego spektrum prywatnych i sharingowych UTO w Polsce. Niemniej – dobrze ilustrują jak wiele modeli obiecujących, bezemisyjnych pojazdów zostałoby wyrzuconych poza nawias.
Bezkonfliktowy dzień i godzina
Przejazd odbywał się pod szyldem budowanej przez Tomasza Kosmalskiego organizacji SUUTO, czyli Stowarzyszenie Użytkowników UTO (to nazwa własna, organizacja nie ma na razie statusu stowarzyszenia w sensie prawnym). Wspierali go Adam Malicki (autor zdjęcia otwierającego ten tekst), popularny w środowisku youtuber, który na swoim kanale Wrong Way testuje i recenzuje pojazdy elektryczne oraz Jacek Mrozkiewicz, prowadzący na Facebooku grupę „Warsaw Street Riders”.
– Odbiór osób postronnych był bardzo pozytywny. Niektórzy nagrywali nas telefonami. Kierowcy z przeciwległych pasów trąbili do nas – opowiada Kosmalski. – Myślę, że odbiór był pozytywny także dzięki temu, że w odróżnieniu od masy rowerowej wybraliśmy dzień i godzinę, które w minimalnym stopniu utrudniły komunikację. Przejazd odbył się w godzinach 19-20.00 w sobotę – dodaje.
• Kontekst: Badanie opinii publicznej pokazało, że Polska może być krajem UTO
Organizatorzy zapowiadają kolejne przejazdy, które mają budować pozytywny wizerunek świadomych i odpowiedzialnych użytkowników UTO – i pokazywać, że te pojazdy to znacznie więcej niż tylko widoczne na co dzień hulajnogi na minuty.
Będzie nam miło jeśli polubisz nas na Facebooku lub Twitterze 🙂