Wygląda na to, że zapowiadane na przyszły rok rządowe dopłaty do zakupu roweru elektrycznego pozostaną jedynie w sferze planów. Rząd chciał przeznaczyć na nie 300 mln zł. Jak poinformował wczoraj serwis internetowy tygodnika „Polityka”, Europejski Bank Inwestycyjny odmówił wsparcia dla programu dofinansowania. Co zapewne oznacza, że dopłat do rowerów elektrycznych nie będzie.
Według autora tekstu, w branży rowerowej ta wiadomość przyjęta została bardzo niedobrze. – Czujemy się oszukani, bo po ogłoszeniu programu sprzedaż rowerów drastycznie spadła. A przypomnę, że było to w środku sezonu sprzedażowego. Klienci czekali z zakupami, aż pojawi się dofinansowanie – tłumaczy jeden z przedstawicieli branży, który prosi o zachowanie anonimowości, bo nie chce publicznie krytykować resortu – czytamy w artykule na stronie Polityka.pl.
EBI odmawia pieniędzy na dopłaty do e-bike’ów
W skrócie: program „Mój rower elektryczny”, prowadzony pod egidą Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, zakładał bezzwrotne dopłaty (dofinansowanie) do zakupu elektrycznych rowerów i wózków rowerowych – w zależności od rodzaju pojazdu w wysokości 5 tys. zł lub nawet 9 tys. zł. Program miał być realizowany w latach 2025-2029. Jego planowane zasady szczegółowo opisaliśmy w artykule podlinkowanym niżej.
Projekt i konsultacje społeczne ogłoszono w lipcu. Pieniądze miały pochodzić z Funduszu Modernizacyjnego, w związku z czym NFOŚiGW musiał uzyskać dla tego programu akceptację Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Właśnie to się nie udało, choć 10 października NFOŚiGW pochwalił się „największą w historii transzą z Funduszu Modernizacyjnego dla Polski”.
Urzędnicy twierdzą, że wniosek był merytoryczny i konkretny. Ale ich partnerzy z EBI mieli na to inne spojrzenie – argumentują, że zabrakło twardych danych i wyliczeń, o ile spadnie emisja CO2 – czytamy w Polityka.pl, która dodaje, że podobną odmowę na podobny program dostała także Litwa.
Kontrowersje wokół dopłat
Od początku program „Mój rower elektryczny” budził duże kontrowersje. Jak łatwo się domyślić, bardzo dobrze przyjęła go branża rowerowa.
– Program ma potencjał, aby znacząco zmniejszyć emisję CO2 oraz innych szkodliwych substancji, jednocześnie promując zdrowy tryb życia i rower elektryczny, a raczej rower hybrydowy, bo proszę pamiętać, że prawdziwy rower elektryczny sam nie jeździ, a jedynie wspomaga w trakcie jazdy – komentował dla nas Tomasz Łabno, prezes spółki Frelin, która prowadzi dużą sieć sklepów z rowerami i e-hulajnogami Electofun, a także oferuje rowery elektryczne pod własną marką Funbike.
Jednocześnie internet został zalany komentarzami osób uważających, że są znacznie ważniejsze inwestycje niż dopłacanie do zakupu elektryków, przeciwników dopłat w ogóle lub tych, którzy domagali się rozszerzenia programu o rowery tradycyjne (lub wręcz ograniczenia dopłat właśnie do nich).
⇒ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Według „Polityki” zapowiedź uruchomienia programu, na który – jak się teraz okazało – nie ma pieniędzy, tylko popsuła szyki branży rowerowej. Spowodowała bowiem zahamowanie sprzedaży. I ta, jak na razie, nie może odbić. W dodatku firmy, licząc na dopłaty, zwiększały zapasy. W efekcie magazyny są przepełnione niesprzedanymi rowerami elektrycznymi – wynika z artykułu. Są one droższe od tradycyjnych, więc i więcej pieniędzy w nich zamrożono.
„Rząd szuka sposobu”
Wcześniej rząd zapowiadał, że w przypadku odmowy EBI sam znajdzie finanse na dopłaty. Powódź i konieczność odbudowy po zniszczeniach spowodowały, że także ten scenariusz okazuje się obecnie nieaktualny. Jak mówi w artykule źródłowym Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i ochrony środowiska, rząd nadal szuka sposobu, żeby dofinansowanie jednak było.
⇒ Chcesz wesprzeć naszą pracę? Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale możesz:
- zasubskrybować nasz kanał na YouTube
- oraz zaobserwować stronę na Facebooku. Dziękujemy!