Rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała spekulacje analityków o prawdopodobnych dużych zwyżkach cen na światowym rynku samochodów elektrycznych. Jedną z przyczyn tego scenariusza miałoby być zachowanie cen niklu – metalu używanego do produkcji baterii litowo-jonowych, które są wykorzystywane także w małych pojazdach elektrycznych, w tym w e-hulajnogach.
Rosja jest jednym z dużych producentów niklu, a wywołana przez nią wojna i jej reperkusje ekonomiczne spowodowały, że ceny tego metalu – już wcześniej w tym roku wyraźnie rosnące – nagle zaczęły wariować. 8 marca w ciągu kilku godzin skoczyły na giełdzie London Metal Exchange (LME) o ponad 100 proc., przekraczając przez chwilę poziom 100 tys. dol. za tonę (co spowodowało czasowe zawieszenie notowań). W ostatnich dniach, dla odmiany, bardzo szybko zniżkują – wczoraj spadły aż o 15 proc. do 31,4 tys. dolarów za tonę.
Choć najnowsze spadki cen niklu wydają się tonować obawy o gwałtowny wzrost cen baterii Li-ion, to tak duża ich zmienność i nieprzewidywalność sama w sobie może oznaczać zawirowania na rynku bateryjnym. Ponadto, nie są to jedyne reperkusje ekonomiczne rosyjskiej inwazji, które mogą odbić się na branży elektrycznych hulajnóg.
O obecne trendy rządzące tym rynkiem i możliwe scenariusze zapytaliśmy firmę Barel Poland, do której należy popularna w Polsce marka e-hulajnóg Motus.
Poniżej zamieszczamy komentarz Wojciecha Żywickiego, product managera Motus Pro, który zarządza w Barel Poland zespołem zakupowym, zajmującym się współpracą z dostawcami zagranicznymi, w tym negocjacjami umów i zamówień.
Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę kurs dolara do złotego oraz kurs dolara do juana. W wyniku agresji Rosji na Ukrainę, obie waluty osłabiły się w stosunku dolara, co oznacza, że w efekcie strona chińska otrzymuje mniej pieniędzy za swoją produkcję, a strona polska zmuszona jest płacić więcej. Obie te kwestie tworzą presję na wzrost ceny zakupu hulajnóg w Chinach oraz ich sprzedaży w Polsce.
Drugim ważnym zjawiskiem są zawirowania transportowe. Większość transportów hulajnóg realizowanych jest drogą morską. Z uwagi na agresję rosyjską komplikuje się jednak droga kolejowa z Chin do Europy (trasy przez Rosję i Białoruś oraz przez Rosję i Ukrainę). Z tego powodu towary transportowane do tej pory w światowym handlu koleją zostaną prawdopodobnie przesunięte do transportu morskiego – czyli zapotrzebowanie na niego wzrośnie. Będzie to skutkowało spadkiem dostępności transportu morskiego, a w konsekwencji wzrostem jego cen, co również przełoży się na wzrost cen hulajnóg.
Jeśli chodzi o surowce, sytuacja jest niestabilna. Trzeba jednak pamiętać, że ograniczenia importowe nałożone na Rosję w ramach sankcji nie dotyczą relacji Rosja – Chiny (strona chińska sprzeciwia się sankcjom). Może się okazać, że będzie to jedyny dla Rosji kierunek eksportu jej surowców, w tym metali rzadkich, takich jak lit czy nikiel, które są niezbędne do produkcji baterii. Nie można jednak wykluczyć, że nacisk USA na Chiny może być tak duży, że dołączą one do sankcji, a wtedy sytuacja na rynku metali rzadkich może się drastycznie zmienić, wpływając na wzrost cen ogniw i tym samym wzrost cen hulajnóg elektrycznych.
Niezależnie od ostatnich wydarzeń, trzeba tu mieć na uwadze stałe tendencje: ceny baterii rosną z kwartału na kwartał, bez związku z agresją Rosji na Ukrainę. Podobnie rosną ceny stali. Wzrosty cen zakupu hulajnóg w Chinach są faktem i stałą tendencją obserwowaną od ponad roku. Zwyżki te są sukcesywnie przerzucane na rynek europejski, wprawdzie nie w tak szybkim tempie, jak następują w Chinach, niemniej zmiany są widoczne z kwartału na kwartał.
Wojciech Żywicki, product manager Motus Pro
⇒ ZOBACZ TEŻ: E-hulajnoga po zamoczeniu lub zalaniu – jak wtedy postępować?