Rowerów ze wspomaganiem elektrycznym sprzedaje się w Europie coraz więcej i więcej. E-bike to klucz do przyszłości transportu w miastach, takie są nasze prognozy – przekonywał wczoraj Manuel Marsilio, szef CONEBI, na konferencji impact mobility rEVolution w Katowicach. CONEBI jest międzynarodowym stowarzyszeniem przemysłu rowerowego na Starym Kontynencie – jak wynikało z prezentacji, zrzesza 800 firm, które inwestują co roku ok. 1 mld euro rocznie w branżę produkcji rowerów i dają zatrudnienie 100 tys. pracowników i podwykonawców.
Rower ze wspomaganiem elektrycznym to pojazd, w którym silnik (o mocy maksymalnie 250 W) uruchamia się, gdy użytkownik pedałuje (nie steruje się silnikiem za pomocą manetki) – i odłącza się samoczynnie po osiągnięciu prędkości 25 km/h. Pojazd ten określany jest także jako e-bike lub EPAC (akronim od angielskiego terminu Electrically Power Assisted Cycles, zdefiniowanego w unijnej normie).
Takich rowerów w Unii Europejskiej w ubiegłym roku, według danych CONEBI, sprzedało się 2,7 mln sztuk (na 20 mln sprzedanych rowerów w ogóle) – to trzykrotnie więcej niż pięć lat wcześniej i aż dziesięciokrotnie więcej niż 10 lat temu.
Elektryczny rower dla każdego
Zdaniem Marsilio o przyszłości roweru elektrycznego decyduje kilka równoległych trendów w Europie. Po pierwsze, postępująca urbanizacja, która doprowadzi niebawem do tego, że odsetek ludności żyjącej w miastach wzrośnie w UE z 74 proc. do 84 proc. Po drugie – rosnące zagęszczenie ruchu. Według przywołanych danych Komsji Europejskiej , powoduje ono, że np. mieszkaniec Paryża spędza statystycznie 45 a londyńczyk – aż 101 godzin rocznie w korku. Według tych samych źródeł – zjawisko to skutkuje stratami produktywności na poziomie 1-2 proc. całego unijnego PKB.
Trzeci trendem są zmiany demograficzne: odsetek ludność w wieku 60+ w społeczeństwie Unii wzrośnie w najbliższych dekadach z dzisiejszych 25 proc. do 35 proc.
– Rower odkorkowuje miasta, a wspomaganie elektryczne powoduje, że staje się dostępny także dla starszych i mniej sprawnych użytkowników. To pojazd bardzo uniwersalny
– mówił w Katowicach dyrektor Confederation of the European Industry.
E-bike – prognozy CONEBI
Zdaniem Marsilio, za upowszechnieniem e-bike’u przemawia także rozwój technologii i obserwowane już kroki świata biznesu. Rośnie udział e-rowerów w systemach bikesharingu miejskiego, co zarazem pozwala zapoznać się z takim pojazdem coraz większej liczbie osób – a w miarę rozwoju aplikacji typu MaaS (skupiających wiele ofert przejazdowych i środków lokomocji na jednej mapie w smartfonie) uwzględnianie e-roweru w planowanej podróży miejskiej staje się prostsze.
Widać też coraz większe zainteresowanie e-rowerami ze strony branży motoryzacyjnej – firmy takie jak Ford, Volkswagen, Peugeot, Hyundai i in. zaczynają inwestować w projektowanie i produkcję elektrycznych jednośladów. Zarazem coraz bardziej rozbudowane inteligentne systemy bezpieczeństwa w samochodach dają nadzieję, że poruszanie się rowerem będzie coraz bezpieczniejsze.
Do tego dochodzi rosnące zapotrzebowanie na rowery cargo, czyli przeznaczone dla logistyki. Wspomaganie elektryczne jest w nich nieodzowne przy transporcie cięższych ładunków. – Widzimy ogromne zainteresowanie e-rowerami cargo ze strony wszystkich dużych firm kurierskich. W zatłoczonych centrach miast Europy jest do dla nich doskonały pojazd do obsługi przesyłek – mówił Manuel Marsilio.
– Szacujemy, że w 2025 roku w Europie sprzeda się 5-6 mln rowerów elektrycznych, z czego około 70 proc. będzie produkowanych w Europie
– zapowiedział szef CONEBI.
Hulajnogi? Może kiedyś
Po prezentacji, w kuluarach konferencji, zapytaliśmy Manuela Marsilio o jego stosunek do hulajnóg elektrycznych – pojazdów, w których wiele osób widzi mocną konkurencję dla e-rowerów.
– Nie jestem przeciwko e-hulajnogom, ale obecnie są one trochę jak zabawki. Małe kółka nie nadają się na nierówne powierzchnie, ludzie często tracą równowagę. Hulajnogi sharingowe są bezładnie pozostawiane na ulicach. Myślę, że w przyszłości ta sytuacja może się zmienić – jeśli wejdą nowe modele hulajnóg, stabilniejsze i pewnie na większych kołach, a firmy sharingowe wprowadzą stacje albo tzw. geofencing, regulujący ich parkowanie. Na razie jednak e-bike to jest coś zupełnie innej rangi niż hulajnoga, to pojazd, który można bardzo poważnie traktować – odpowiedział nam szef CONEBI.
Czytaj też:
Marek Tokarewicz, Zwinne Miasto: Hulajnoga elektryczna wkrótce wygryzie rower