Piosenka „Hulajnogą solo”, wykonana przez Kornelię Kulczycką, to jedna z najnowszych parodii utworu, który Blanka śpiewała jako reprezentantka Polski na Eurowizji w 2023 roku (oryginał ma 43 mln wyświetleń na YouTube). Tekst parodii i rozgrywający się na ulicach Rzeszowa teledysk, oprócz aspektów komicznych, mają dość jasny przekaz: jak jeździć (a właściwie: jak nie jeździć) elektrycznymi hulajnogami.

Skąd pomysł, kto zagrał w teledysku, jak i za czyje pieniądze udało się to wszystko zrealizować? O tym plus jeszcze o kilku innych rzeczach rozmawiamy z Andrzejem Lesiakiem, który był spritus movens całego projektu. Przede wszystkim jednak – jeśli ktoś jeszcze nie widział – trzeba obejrzeć klip. To będą naprawdę dobrze spędzone trzy minuty.

Zbigniew Domaszewicz: Jazda elektryczną hulajnogą w dwie osoby to faktycznie taki „strasznie ciężki grzech”?

Andrzej Lesiak*: Na pewno są większe, cała ta piosenka to oczywiście żart. Ale skoro pytasz… kiedyś, gdy tekst „Hulajnogą solo” miałem już gotowy, rozmawialiśmy sobie o tym pomyśle w grupie znajomych, m.in. z kolegą, który kiedyś omal nie poszedł do seminarium duchownego, więc zna się na rzeczy. I on potwierdził, że lekkomyślne narażanie życia i zdrowia, swojego i innych osób, to jak najbardziej jest grzech. Tak więc jeśli jest tu jakakolwiek przesada, to niewielka.

A że akurat to wybiło się w naszej parodii na pierwszy plan, to już pokłosie oryginalnego utworu Blanki. „Solo” jest osią tej piosenki, w której wspominamy też o wielu innych zachowaniach wartych poprawy.

Andrzej Lesiak - Electricall - Rzeszów
*Andrzej Lesiak – twórca i prezes rzeszowskiej firmy DIGIT-AL tworzącej i wdrażającej oprogramowanie dla biznesu oraz założyciel marki Electricall, której celem jest popularyzacja lekkich pojazdów elektrycznych – hulajnóg, skuterów i rowerów – jako alternatywy dla samochodów w indywidualnym transporcie miejskim. Foto prywatne.

Na przykład takich, cytuję, „że hulajnogą tak szybko zapitalasz”…

Przede wszystkim chodzi nam o promowanie jazdy z uważnością na innych, ze wzajemnym życzliwym podejściem do siebie hulajnogistów, rowerzystów, kierowców, pieszych. To widać w piosence?

Widać, słychać i czuć, cytując inną piosenkę. W zasadzie np. operatorzy „sharingów” powinni rozesłać ten kawałek do wszystkich użytkowników swoich aplikacji.

Gdy ponad pięć lat temu zaczynaliśmy w Rzeszowie działać w branży hulajnóg elektrycznych, jeszcze zanim w Polsce pojawiły się „sharingi”, to facet w marynarce jadący na elektrycznej hulajnodze był egzotyką, a drogi dla rowerów w mieście były puste nawet w godzinach szczytu. Wtedy, siłą rzeczy, patrzono na taki obrazek z uśmiechem i przyjaźnie.

Niestety, ostatnio atmosfera się zagęściła, i to mocno. Z tą moją wymarzoną harmonijną koegzystencją na drogach jest coraz gorzej, a na użytkowników e-hulajnóg wylewa się szczególnie duża fala hejtu z różnych stron. Pewnie wpływa na to porzucanie hulajnóg sharingowych, niebezpieczna jazda, sensacyjny ton artykułów w mediach. Ale też nieznajomość przepisów u wielu osób na drodze, którym wydaje się, że człowiek jadący elektryczną hulajnogą to intruz i można go przeganiać.

Za kulisami parodii przeboju Blanki
„Teledysk nakręciliśmy w jeden dzień”. Zdjęcie z planu od rozmówcy

Chcieliśmy zrobić coś, co pomoże nadać więcej luzu w podejściu do tych wszystkich zjawisk, ociepli klimat wokół e-hulajnóg. A zarazem – samym użytkownikom uświadomi kilka rzeczy, jeśli chodzi o przepisy i bezpieczeństwo jazdy. Humor wydaje mi się najskuteczniejszy w takich przypadkach.

Humor humorem, ale jednak policjanci „mandat wsolą”. Albo, co gorsza, „zaraz tu będzie trup”.

Mandatu nie wsolą, jeśli nie będziesz jeździć nigdy we dwóch ani we trzech i będziesz znał przepisy. A trupa też nie będzie, jeśli zaczniesz hulać z głową, w kasku, bez zapitalania i zwalniając w tłumie, trzymając obie ręce na kierownicy. Wtedy to przyjemność jest, nie grzech. Tak śpiewa Kornelia Kulczycka w naszej piosence i tak właśnie jest.

Długo powstawał ten projekt?

Trochę to trwało, sam tekst krystalizował się przez około miesiąc, a pomysł nagrania teledysku podrzuciła mi córka. Wszystko wymagało dużo wytrwałości, ale w końcu znalazłem do projektu rewelacyjnych ludzi. Kornelia świetnie sprawdziła się jako solistka, a główny bohater i jego dwóch kolegów to nasi pracownicy. Samo wideo nagraliśmy z nimi wszystkimi dosłownie w jedną sobotę.

A ksiądz jest prawdziwy?

Księdza zagrał mój dobry znajomy, przedsiębiorca z Rzeszowa, który tu występuje jako Don Tadeo. Ale nie sądzę, by którykolwiek prawdziwy ksiądz mógł mieć coś przeciwko przekazowi tej piosenki.

Hulajnogą solo - kadr z teledysku
Don Tadeo jako duchowny zdecydowanie nie pochwala niebezpiecznej jazdy e-hulajnogą. Kadr z teledysku
Dużo to wszystko kosztowało?

W zasadzie wszyscy wzięli udział jako wolontariusze i dzięki temu udało się to zrobić. To była naprawdę niezła zabawa. Zapłaciliśmy jedynie za studio i to po bardzo preferencyjnych stawkach.

Na projekty promujące bezpieczeństwo na drodze można czasem uzyskać finansowanie z różnych grantów.

Publiczne pieniądze rodzą duże ograniczenia. A woleliśmy to zrobić w 100 proc. po swojemu.

Hulajnogą solo - scena z kręcenia klipu
„W zasadzie wszyscy zagrali w klipie jako wolontariusze”. Zdjęcie z planu od rozmówcy
My, czyli w tym przypadku firma Electricall?

Skoro już sam podajesz nazwę – to tak. Klip jest na naszym kanale na YouTube, bo w końcu to nasze dzieło i nasza praca. Może przy okazji trochę ogrzejemy się piarowo, ale w teledysku nie ma żadnych marek ani zaszytych promocji, zero. A jakiekolwiek wpływy finansowe z wyświetleń i tak nie idą do nas, tylko do właścicieli praw majątkowych do oryginalnej muzyki: źródłowy utwór Blanki „Solo” na kanale Warner Music Poland jest wskazany przy naszej parodii.

„Hulajnogą solo” to jednorazowy strzał, czy planujesz kolejne?

My wywodzimy się ze środowiska hulajnogistów, więc na pierwszą linię poszły najpilniejsze rzeczy do posprzątania na naszym własnym podwórku. Podstawowych zasad bezpieczeństwa najpierw muszą się nauczyć ci, którzy już hulajnóg używają, a często nie mają o tych zasadach bladego pojęcia. Ale przepisy powinni też poznać ci, którzy ich nie używają i nie mają zamiaru używać, bo hulajnogi już weszły do miast, będzie ich więcej i zostaną z nami na dłużej. A wreszcie jedni i drudzy powinni jak najszybciej zrozumieć, że w naszym wspólnym interesie jest się wzajemnie szanować.

Hulajnogą solo - ksiądz
„To przyjemność jest, nie grzech”. Zdjęcie z planu od rozmówcy

Taka lekka forma wydaje się dawać największe szanse na szerokie dotarcie z przekazem. Czy tak się stanie? Zobaczymy. Nie wykluczam realizacji kolejnych pomysłów ale przyznam, że teraz po cichu liczę najpierw na jakąś „ciętą ripostę” w podobnym stylu ze środowiska kierowców, motocyklistów, rowerzystów, czy pieszych. Byłoby świetnie gdyby tak się stało.


ZOBACZ TEŻ:

Elektryczne hulajnogi – przepisy i regulacje. „SmartRide. Przepis na jazdę”

WSPARCIE