Nowa firma udostępniająca hulajnogi na minuty – pod marką Mak – wydaje się testować alternatywne podejście do tego typu usług. Zamiast rywalizować o użytkowników w centralnych rejonach Warszawy, gdzie konkurencja licznych operatorów jest coraz większa, stworzyła strefę w jednej tylko dzielnicy – i to niecałej. W dodatku na obrzeżach miasta.
Hulajnogi Mak na Ursynowie
Nie dalej, jak kilka dni temu swoje usługi w stolicy zaoferował na dużą skalę paneuropejski operator Dott (firma zapowiada nawet 3 tys. jednośladów w ciągu kilku tygodni, strefa obejmuje większość miasta) – pisaliśmy o tym tutaj. Czerwone hulajnogi Mak to projekt z drugiego bieguna. Pierwszego dnia aplikacja pokazywała zaledwie kilkanaście pojazdów w strefie ograniczonej do warszawskiego Ursynowa, który czytelnicy spoza Warszawy mogą kojarzyć np. z serialu „Alternatywy 4”.
Fakt, że jest to dzielnica bardzo duża – według szacunków ursynowskiego ratusza żyje tu ok. 180 tys. mieszkańców. Może być ciekawym poligonem dla usług mikromobilności, bo jej kręgosłupem komunikacyjnym jest metro, przecinające całą dzielnicę. Ursynów cierpi też obecnie na poważne utrudnienia komunikacyjne. W związku z budową południowej obwodnicy miasta powstały wąskie gardła na drogach łączących dzielnicę z centrum. Gdy ruch jest duży, samochodem bywa trudno się z Ursynowa wydostać.
W minionym sezonie dzielnica była pomijana przez operatorów hulajnóg – swoją strefę miała tu tylko największa wówczas na rynku firma Lime. W ostatnich dniach pojazdów Lime ubyło, ale wszedł tu Dott, zaraz potem pojawiły się hulajnogi blinkee.city, a teraz – Mak.
Nowa firma oferuje swoje hulajnogi w konkurencyjnych cenach – odblokowanie kosztuje tylko 2 zł, a minuta jazdy – 0,35 zł.
Firma z Piotrkowa Trybunalskiego
Odezwaliśmy się z pytaniami do nowego operatora, czekamy na kontakt zwrotny. Wiadomo, że za usługą stoi firma Mak Maciej Ulatowski z Piotrkowa Trybunalskiego. Działa od wielu lat, w sieci można znaleźć ślady jej oferty z zupełnie innych branż, np. sprzątania wnętrz i mycia okien. Najwyraźniej hulajnogi są jej nowym pomysłem na rozszerzenie biznesu.
Aplikację Mak (dostępną w Google Play i AppStore) firmuje natomiast Fleetnet – białostocka spółka software’owa, producent oprogramowania do obsługi flot współdzielonych. Na rynku mikromobilności Fleetnet pojawił się rok temu, przy okazji startu usługi hulajnogowej NaMinuty.pl, właśnie w Białymstoku (pisaliśmy wtedy o tym tutaj). Od tego czasu system Fleetnetu cieszy się mocno rosnącą popularnością – swoje oferty opierają na jego aplikacji kolejne mniejsze i większe start-upy hulajnogowe w różnych miastach Polski – Slide Scooters, Eroller, Cleep (który w weekend wystartował w Rybniku), teraz Mak.
Mały kontra duży
Widać już, że ten rok, naznaczony pandemią, przyniesie na polskim rynku mikromobilności charakterystyczne zjawisko – wysyp małych, lokalnych przedsięwzięć hulajnogowych. Takich, jak np. Rex, który niedawno wystartował z 50 hulajnogami w zaledwie 50-tysięcznym Wejherowie. Teraz Mak go przelicytował go w skali mikro.
Znaczenie dla krajowych przedsiębiorców może mieć dostępność niedrogich posharingowych hulajnóg z zeszłego sezonu, sprzedawanych przez dużych, międzynarodowych operatorów (którzy albo wymieniają flotę na nowe modele, albo zwijają się z niektórych rynków). Kupno kilkudziesięciu np. zrewitalizowanych Ninebotów, przemalowanie ich w swoje barwy i oparcie systemu na zewnętrznym dostawcy aplikacji pozwala dość szybko (i za relatywnie niewielkie pieniądze) wystawić hulajnogi na ulice.
Następny ruch należy już do użytkowników, którzy zagłosują wypożyczeniami. W ten sposób rynek staje się areną ciekawej rozgrywki, w której obok siebie konkuruje międzynarodowa marka, utrzymująca na ulicach 1,5 tys. hulajnóg, z marką oferującą ich (niemal dosłownie) 100 razy mniej. A wszystko to w kompletnie nieuregulowanym otoczeniu prawnym – bo z punktu widzenia przepisów drogowych takiego pojazdu, jak elektryczna hulajnoga, formalnie nadal w Polsce nie ma.
Chcesz być na bieżąco? Śledź SmartRide.pl na Twitterze i Facebooku 🙂