Elektryczne hulajnogi, monocykle, onewheele, deskorolki – wszystkie one mają oczywistą, wspólną cechę: stanowią osobne urządzenie, na które użytkownik musi wejść, aby pojechać. Alternatywną wizją mikromobilności byłoby urządzenie z napędem przyspieszającym ruch, ale połączone z użytkownikiem. W 2023 roku na rynek wejdą co najmniej dwa nowe produkty oparte na takiej właśnie koncepcji.
Pierwszy to elektryczne rolki – z natury adresowane do osób sprawnych fizycznie, które na tego typu sprzęcie potrafią się poruszać. Druga innowacja jest potencjalnie znacznie bardziej egalitarna – są to buty z elektrycznym napędem, mocno przyspieszającym marsz. Jeśli więc ktoś uważa, że obecnie dostępne pojazdy lub urządzenia mikromobilne są nadal zbyt duże i ciężkie, by dawać mu spodziewaną swobodę przemieszczania – będzie w tym roku miał okazję sprawdzić alternatywę. Oba produkty są już dostępne w przedsprzedaży. [ciąg dalszy artykułu pod wideo]
⇒ PRZECZYTAJ LUB OBEJRZYJ: „Zwinna siódemka 2023”: elektryczne hulajnogi do miasta w budżecie do 3000 zł
Elektryczne rolki Escend
Dzieło brytyjskiego start-upu Escend, działającego od 2020 roku, to – jak twierdzi firma – pierwszy tego typu produkt na świecie. Do butów rolkarskich dołożono baterie i 400-watowe silniki elektryczne, ulokowane między dwoma kółkami z 4-calową oponą. Elektryczne rolki Escend mają osiągać prędkość ok. 25 km/h i oferować zasięg 15 km. Możliwy kąt podjazdu to 20 stopni. Szybka ładowarka w zestawie pozwala w 1 godz. 15 min „napełnić” baterię od 20 proc. do 80 proc. jej pojemności (godzinę dłużej zajmie ładowanie do 100 proc.).
Napędem zarządza się za pomocą trzymanego w ręce pilota (czyli podobnie jak np. na elektrycznej deskorolce). Masa użytkownika nie powinna przekraczać 100 kg. Urządzenie ma klasę wodoszczelności IP 66, czyli wyższą niż ogromna większość współczesnych e-hulajnóg.
Dopuszczone do podróży samolotem
Start-up oferuje w sprzedaży pre-order swój produkt w trzech opcjach. Najtańsza to „gołe” platformy jezdne Escend Blades Aplha, do samodzielnego zintegrowania ich z butami rolkarskimi. Druga (Metro) – to rolki już zintegrowane z butami, stworzonymi przez firmę Powerslide. Trzecia wersja – być może najciekawsza – to platformy połączone ze specjalną konstrukcją, która pozwala zakładać całe urządzenie na zwykłe buty sportowe, co może mocno poszerzać jego codzienną użyteczność. Ceny widać na screenshocie poniżej.
Escend podaje, że jego elektryczne rolki mogą nie tylko być komfortowo przewożone w środkach transportu zbiorowego, ale także – w odróżnieniu od np. elektrycznych hulajnóg – zabierane w podróż samolotem, zgodnie z przepisami przewozowymi obowiązującymi w ruchu lotniczym. Czyli będzie można je wziąć ze sobą nawet na dalekie wakacje.
Siedmiomilowe buty Moonwalkers
Nowa mikromobilność nadchodzi także z innej strony. Nadchodzi – dosłownie. „Najszybsze buty świata” – tak przedstawia swój produkt firma Shift Robotics, amerykański start-up z Pittsburgha (Pensylwania).
Nazywają się Moonwalkwers i w rzeczywistości są raczej specjalnymi elektrycznymi nakładkami na buty. Choć nieco przypominają dopinane do butów staroświeckie wrotki sprzed dekad (mają po osiem małych kółeczek), to – co kluczowe – ich użytkownik nie jedzie, tylko idzie.
Tyle że idzie znacznie szybciej. Shift podaje, że w jego butach można się poruszać z prędkością 11 km/h, czyli 2,5-krotnie szybciej niż standardowo piechur.
Kółka Moonwalkers nie obracają się swobodnie, pracują jedynie wtedy, gdy trzeba. Co więcej, producent deklaruje, że dzięki algorytmom uczenia maszynowego urządzenie potrafi już po pierwszych 10 krokach „spersonalizować” swoje działanie, dostosowując je do stylu chodzenia danego użytkownika.
Dopasowuje się także do wymogów chwili. W butach Moonwalkers można wchodzić pod górę, odpowiednio zwalniają przy schodzeniu, blokują się przy korzystaniu ze schodów. Kółka może całkowicie zablokować także sam użytkownik (np. wtedy, gdy musi wsiąść do autobusu), dzięki wykonaniu odpowiedniej sekwencji ruchów. Według deklaracji firmy nadają się one także do poruszania w terenie, a nie tylko po asfalcie czy betonie. Magnetyczne „klamry” na paskach pozwalają mocować je do dowolnego własnego obuwia.
Nie dla najcięższych
Moonwalkers ważą niespełna 2 kg każdy. Ładowanie przez USB-C zajmuje 1,5 godz, a baterie mają starczyć na 8-11 km marszu. Zastosowane silniki mają po 300 W mocy.
Ograniczenia? Kwestia odporności na wodę: klasa wodoszczelności IP X4 oznacza jedynie odporność na lekkie pochlapanie. Wycieczka w deszczu czy przez większe kałuże na razie odpada. Innowacja nie jest też opcją dla osób dużych i ciężkich – limit masy użytkownika to 100 kg. A przy użytkowaniu na wzniesieniach maksymalny kąt nachylenia terenu to 10 stopni.
Cena w przedsprzedaży: 1399 dol. Dużo? Zapewne. Z drugiej strony można powiedzieć, że zwykłe szpilki marki Louboutine kosztują kilka tysięcy złotych (najdroższe podobno nawet 22 tys. zł), a zamiast cudów techniki i siedmiomilowych kroków oferują jedynie czerwoną podeszwę…
Zamówienia ma Moonwalkers mają być dostarczone klientom w 2023 roku (pierwszym donatorom z Kickstartera – już w marcu). Niestety, nie w Polsce – na razie firma przyjmuje jedynie zamówienia z dostawą na terenie USA.
Rewolucja czy powtórka z Gingera?
Urządzenia elektryczne przyczepiane do stóp dla zwiększenia szybkości i efektywności ruchu to zupełna nowość. „Na rynku mikromobilności, mimo całej jego różnorodności, nadal jest duża nisza: brakuje produktów dla ludzi, którzy chcieliby lżejszych środków transportu, a także dla tych, którzy lubią rolkarstwo” – tak firma Escend na swojej stronie wyjaśnia skąd jej pomysł na elektryczne rolki.
– Kiedyś zadałem sobie pytanie dlaczego do pracy nigdy nie chodzę. Masa ludzi unika poruszania się pieszo, choć jest ono bezpieczne, łatwe i do tego korzystne dla środowiska. Problem w tym, że jest za wolne i przez to nieefektywne. Moja misja to poprawienie wydajności marszu w miejsce zastępowania go innym transportem – mówi cytowany w materiałach prasowych Xunjie Zhang, założyciel Shift Robotics. Absolwentowi Carnegie Mellon’s Robotic Institute i grupie inżynierów skupionych w amerykańskim start-upie realizacja tej misji zabrała pięć lat pracy. Wymagała też m.in. pozyskania prawie 330 tys. dolarów na Kickstarterze (zbiórka poszła bezproblemowo).
Czy innowacje w rodzaju Moonwalkers się przyjmą i jak szybko, trudno powiedzieć. Z rynkowego i funkcjonalnego punktu widzenia – będą to prototypy. Jedna z pierwszych recenzji medialnych, jakie napotkaliśmy – w „Fast Company” z grudnia 2022 roku – była dość chłodna. „Buty” okazały się nie aż tak intuicyjne w poruszaniu się i utrzymywaniu równowagi, jak oczekiwała użytkowniczka, której, jak wynika z recenzji, dostarczały nieco za dużo adrenaliny. Za tyle pieniędzy wolę e-bike – spuentowała. W sumie jednak miała urządzenie na nogach zaledwie 10 min i zrobiła tylko jedną pętlę wokół budynku.
Możliwe, że nowości będą wymagały dalszych miesięcy prac, by mogły zaoferować satysfakcjonujący poziom użyteczności. A może nie przyjmą się w ogóle – w takich przypadkach zawsze przypomina się słynny Ginger, który w 2002 roku miał być transportową megarewolucją, a ostatecznie, już jako Segway, okazał się niszowym pojazdem, głównie dla służb ochrony obiektów. Może też kiedyś zupełnie inne firmy wykorzystają z sukcesem dorobek prekursorów – biznesowe historie tego typu bywają przewrotne.
Na pewno jednak jest szansa, że w 2023 roku zobaczymy nową odsłonę mikromobilności – na własnych nogach. I że jednak będzie to naprawdę duży krok naprzód. A wtedy – mówiąc na razie żartem – Ministerstwo Infrastruktury będzie musiało stworzyć kolejne nowe przepisy dla mikromobilności, decydując czy elektryczne rolki Escend lub e-buty Moonwalkers to raczej urządzenie transportu osobistego (UTO) czy jednak urządzenie wspomagające ruchu (UWR). Ale to już inny temat.
Informacje o opisywanych urządzeniach pochodzą z materiałów producentów i nie były przez nas dodatkowo weryfikowane.