Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) anulował karę, którą nałożył na użytkownika elektrycznej hulajnogi z siodełkiem za to, że nie miał on obowiązkowego OC dla motoroweru. Sprawę tę, jako precendensową, opisywaliśmy szeroko kilka tygodni temu. Artykuły na ten temat znajdziecie pod linkami poniżej.
W największym skrócie: Marek Zdyb, emerytowany inżynier, jeździł na typowej hulajnodze elektrycznej Kugoo M4, do której można opcjonalnie dokręcić siedzisko – co w jego wieku było istotną pomocą. Ale urządzenie zdefiniowane w Kodeksie drogowym jako elektryczna hulajnoga jest tam opisane jako pojazd bez siodełka. Policja w Sopocie uznała więc, że Marek Zdyb używa motoroweru i przesłała zawiadomienie o tym do UFG.
Ponieważ na motorower trzeba mieć obowiązkowe OC dla pojazdu, Fundusz (na podstawie zawiadomienia Policji) ukarał emeryta finansowo. Wykupienie obowiązkowego OC dla e-hulajnogi z siodełkiem jest jednak niemożliwe – pojazd taki nie ma homologacji ani wyposażenia wymaganego dla motoroweru (nie mógłby też wtedy jeździć po drogach rowerowych, którymi zgodnie z prawem powinny poruszać się e-hulajnogi). Powstała więc sytuacja patowa.
Nasze publikacje miały swój rezonans, przekopiowały je wówczas także niektóre wysokozasięgowe media. Marek Zdyb wszedł z kolei w kontakt m.in. z parlamentarzystami – wskazywał, że siodełko w niczym nie zmienia zasadniczych cech elektrycznej hulajnogi, przeciwnie, pojazd staje się wówczas stabilniejszy podczas jazdy, a więc i bezpieczniejszy. Argumentował, że interpretacja przepisów, która de facto eliminuje pożyteczną dla seniorów konstrukcję z ruchu drogowego, nie ma sensu.
UFG (do którego pytanie w tej sprawie wysłał m.in. poseł Jakub Kulesza z Konfederacji) wykazał się elastycznością. W październiku Fundusz poinformował, że po zapoznaniu się ze szczegółami sprawy postanowił odstąpić od dochodzenia nałożonej kary. W tym indywidualnym przypadku wątek UFG jest więc zamknięty.
Problem e-hulajnóg z siodełkiem i swoistej luki prawnej jednak pozostaje. Jeśli gdzieś w Polsce policjanci podczas kontroli lub kolizji zakwalifikują taki pojazd jako motorower – sytuacja się powtórzy, bo tego będą wymagały procedury.
⇒ ZOBACZ TEŻ: Te przepisy powinny znać nawet te osoby, które nie jeżdżą na elektrycznych hulajnogach
Interpelacja poselska. „Niedopuszczalna sytuacja”
Sprawa zainteresowała parlamentarzystów różnych partii. We wrześniu senator Artur Dunin z Koalicji Obywatelskiej wystosował pytanie o e-hulajnogi z siodełkiem do Ministerstwa Infrastruktury, które opracowało przepisy w tej dziedzinie. Interpelację poselską w tej sprawie zapowiedział poseł Stefan Krajewski z PSL oraz wspomniany już poseł Jakub Kulesza z Konfederacji (o ile nam wiadomo, nie zostały one jeszcze złożone). Dwa tygodnie temu swoją interpelację do Ministerstwa Infrastruktury złożyła posłanka Anna Maria Żukowska z Lewicy.
Kwalifikowanie ich [e-hulajnóg z siodełkiem – red.] jako motorower jest sprzeczne z przeznaczeniem tego urządzenia, które ma za zadanie poruszać się po ścieżce rowerowej, chodniku i DDR drodze dla rowerów, a nie po jezdni – wskazuje posłanka.
Niedopuszczalną sytuacją jest, aby elektryczne hulajnogi z siodełkiem, przeznaczone dla seniorów i wyposażone w silnik o mocy od 250W do 500W nie posiadały własnej kategorii w przepisach
– zauważa Anna Żukowska.
W swojej interpelacji posłanka pyta także m.in. o to czy Ministerstwo Infrastruktury planuje kolejną nowelizację Prawa o ruchu drogowym w celu utworzenia osobnej kategorii dla hulajnóg elektrycznych z siodełkiem wyposażonych w silnik o mocy od 250W do 500W, aby uzupełnić luki prawne i usunąć groźbę odpowiedzialności finansowej za korzystanie z pojazdu, którego sytuacja prawna nie jest dookreślona.
Ministerstwo: to jest motorower
Odpowiedź od wiceministra infrastruktury Rafała Webera otrzymał na razie senator Artur Dunin. Dla użytkowników e-hulajnóg z siodełkiem nie brzmi ona optymistycznie. W piśmie przesłanym w tym miesiącu marszałkowi Senatu resort infrastruktury jednoznacznie stwierdza m.in, że:
Montaż siedziska powoduje zmianę podstawowych cech użytkowych i objęcie takiego pojazdu wymaganiami ww rozporządzenia [chodzi o unijne rozporządzenie 168/2013 o homologacji – red] klasyfikując go w kategorii L1-eB – dwukołowy motorower. (…)
W konsekwencji tego producent pojazdu (…) zobowiązany jest uzyskać unijne świadectwo homologacji typu pojazdu, a dopuszczenie do ruchu drogowego takiego pojazdu odbywa się na podstawie jego rejestracji.
– czytamy w piśmie Ministerstwa Infrastruktury.
Takie stanowisko, jeśli byłoby egzekwowane przez Policję, oznacza w praktyce śmierć cywilną lekkich elektrycznych hulajnóg z dokręcanym siodełkiem – takich jak ta, którą jeździł Marek Zdyb, ale i wielu innych, podobnych. Pojazdy te są bowiem projektowane jako e-hulajnogi, a nie motorowery – co za tym idzie nie mają choćby wymaganego dla motoroweru wyposażenia (np. kierunkowskazów). Homologacja i rejestracja ich jako motoroweru jest nierealna.
Natomiast większe i odpowiednio doposażone e-hulajnogi, dla których producent uzyskałby „motorowerową” homologację i które miałby tablice rejestracyjne – musiałyby poruszać się po drogach publicznych stosownie do przepisów dla motoroweru. To oznacza oczywiście, że nie tylko nie mogłyby jeździć chodnikiem (co wyjątkowo wolno robić na „zwykłej” e-hulajnodze) ale także drogami dla rowerów. Ich jedyne miejsce byłoby na jezdni, wśród samochodów. Mówił już o tym współpracujący ze SmartRide.pl prawnik Adam Baworowski – tutaj znajdziecie rozmowę na ten temat.
– Wygraliśmy bitwę, ale nie wygraliśmy wojny – tak Marek Zdyb komentuje fakt anulowania kary przez UFG. Emerytowany inżynier podkreśla, że możliwość jazdy drogami dla rowerów na lekkiej hulajnodze z siodełkiem to dla niego ogromne ułatwienie w życiu.
Gdy poznamy odpowiedzi Ministerstwa Infrastruktury na interpelacje poselskie – opiszemy je na naszym serwisie. Zainteresowanych zachęcamy do obserwowania naszej strony na Facebooku i subskrybowania kanału na YouTube.
⇒ Kompendium dla świadomych użytkowników e-hulajnóg:
Elektryczne hulajnogi – przepisy i regulacje. „SmartRide. Przepis na jazdę”