Resort infrastruktury nie planuje nowelizacji przepisów Prawa o ruchu drogowym w celu objęcia definicją hulajnogi elektrycznej pojazdów z siedzeniem – poinformował wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz. Informacja jest odpowiedzią na interpelację złożoną przez poseł Paulinę Matysiak z 14 marca tego roku.
To zła wiadomość przede wszystkim dla seniorów. Oraz dla wszystkich tych, którzy liczyli na to, że obecny rząd zmieni ten przepis na sensowniejszy, o co właśnie wnioskowała w swojej interpelacji Paulina Matysiak, której partia (Razem) stanowi zresztą część rządzącej Polską koalicji. Już wiadomo: rząd go nie zmieni.
Seniorzy sobie nie poszaleją
O tym, że hulajnoga elektryczna nie może być w Polsce wyposażona w siodełko stanowią przepisy wprowadzone do Prawa o ruchu drogowym niemal równo trzy lata temu (w maju 2021 roku) przez rząd Mateusza Morawieckiego. Mówią one wprost, że jest to pojazd bez pedałów i siodełka – inaczej nie podpada pod definicję elektrycznej hulajnogi.
Ludzie, którzy mieli styczność z tego typu konstrukcją, powszechnie oceniają ten przepis jako absurdalny.
Na rynku dostępnych jest wiele modeli lekkich hulajnóg elektrycznych, w których rura z siodełkiem jest jedynie opcjonalnym elementem montażowym. Takie siedzisko nie zmienia w żaden sposób istotnych cech pojazdu i samo w sobie na pewno nie wpływa in minus na bezpieczeństwo jazdy. Może je nawet zwiększać, dzięki obniżeniu środka ciężkości i poprawieniu w efekcie stabilności sprzętu z kierującym.
Siodełko zmienia natomiast mocno komfort jazdy z punktu widzenia osób o nieco gorszych predyspozycjach fizycznych. Tego typu rozwiązanie jest chętnie używane przez ludzi starszych lub mniej sprawnych, dla których jazda na e-hulajnodze „w stójce” jest zbyt dużym wyzwaniem, za to hulajnoga elektryczna siedziskiem stanowi bardzo wygodny, lekki sprzęt do poruszania się po okolicy, bardziej poręczny od roweru, a pozwalający korzystać z dróg rowerowych.
Jak określił to kilka lat temu jeden z użytkowników, niepełnosprawny w stopniu umiarkowanym, po zakupie takiego pojazdu ”otworzyło mu się jakby okno na świat”.
[ciąg dalszy tekstu pod wideo]
⇒ OBEJRZYJ LUB PRZECZYTAJ: Jaka hulajnoga elektryczna jest „legalna” na drogach publicznych w Polsce?
A raczej: tak byłoby, gdyby siodełko było dozwolone. Wielu seniorów i tak korzysta z takiego rozwiązania, często pewnie bez świadomości, że z formalnego punktu widzenia łamią w ten sposób przepisy. Policja, jak się zdaje, nie egzekwuje zbyt skwapliwie tego punktu z kodeksu drogowego, niemniej problemy się zdarzają. Dwie tego typu historie (w których starsi użytkownicy „hulajnogi z siodełkiem” byli – uwaga! – poszkodowanymi w kolizjach, a potem mieli nieprzyjemności) opisywaliśmy na SmartRide.pl. Linki widzicie poniżej.
⇒ PRZECZYTAJ TEŻ:
W takich przypadkach Policja może uznać, że e-hulajnoga z domontowanym siodełkiem nie jest już hulajnogą elektryczną, lecz motorowerem. A motorower uregulowany jest w zupełnie innym reżimie prawnym – m.in. nie wolno nim jeździć po drogach dla rowerów, a jedynie po jezdni, powinien mieć homologację i odpowiednie wymagane wyposażenie, obowiązuje jazda w kasku, etc. Co więcej – motorower powinien mieć obowiązkowe ubezpieczenie OC dla pojazdów mechanicznych. A dla hulajnogi z siodełkiem takiego ubezpieczenia… wykupić się nie da. A zatem de facto: całkowity ban.
Dlatego w opisanych przez nas historiach na scenie pojawiał się nawet Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który, po otrzymaniu od Policji stosownego zawiadomienia, niejako automatycznie nakładał na seniorów kary za jazdę pojazdem mechanicznym nie posiadającym obowiązkowej polisy OC.
⇒ PRZECZYTAJ TEŻ:
„Nie ma przeciwskazań”
Ten problem zauważyła Paulina Matysiak (znana ostatnio m.in. ze swojego poparcia dla projektu budowy CPK, skoro już jesteśmy przy transporcie).
Hulajnogi elektryczne z siodełkiem stanowią optymalny sposób przemieszczania się dla seniorów oraz osób z problemami w zachowaniu równowagi bądź bólem kręgosłupa, który doskwiera przy przyjmowaniu postawy stojącej. Hulajnogi elektryczne z siodełkiem w wielu przypadkach nie różnią się znacząco od tych bez takiego elementu, które możemy spotkać na ulicach wielu polskich miast. A jednak ich użytkownicy są narażeni na wysokie mandaty oraz dotkliwe konsekwencje, co jest spowodowane wykluczeniem tych pojazdów z ustawowej definicji hulajnogi elektrycznej.
(…) nie ma ścisłych przeciwwskazań, aby nie traktować hulajnogi elektrycznej z siodełkiem tak samo jak hulajnogi elektrycznej bez siodełka.
– czytamy w jej interpelacji poselskiej (wytłuszczenia od redakcji).
Czy Ministerstwo Infrastruktury dokona nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym, by rozszerzyć definicję hulajnogi elektrycznej o hulajnogę elektryczną z siodełkiem, tak aby umożliwić ich użytkownikom, czyli głównie osobom starszym, legalne poruszanie się po drogach rowerowych lub chodnikach bez obowiązku rejestracji i posiadania ubezpieczenia OC?
– zapytała autorka interpelacji.
Siodełko w e-hulajnodze jest „na poziomie unijnym”
23 kwietnia na interpelację odpowiedział wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz. Komunikat jest prosty: żadnych zmian nie będzie, bo siodełka w elektrycznej hulajnodze de facto zakazuje „góra”, czyli Bruksela.
O tym też już pisaliśmy, obecna rządowa odpowiedź na interpelację to potwierdza. Korzenie problemu tkwią w aktach prawnych UE dotyczących homologacji, a konkretnie, jak wskazuje wiceminister:
(…) są określone na poziomie unijnym w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 168/2013 z dnia 15 stycznia 2013 r. w sprawie homologacji i nadzoru rynku pojazdów dwu- lub trzykołowych oraz czterokołowców.
Rozporządzenie to stanowi, mówiąc w skrócie, że jeśli pojazd ma być zwolniony z obowiązku homologacji, nie może mieć siodełka. Pojazdy dwukołowe z siedziskiem, jak pisze wiceminister, są już zdefiniowane jako dwukołowe motorowery w ramach kategorii homologacyjnej (L1e-B) i są objęte zharmonizowaną w ramach Unii Europejskiej procedurą homologacji.
Mówiąc jeszcze inaczej: unijny dokument ten nie zauważa faktu, że istnieją na rynku elektryczne hulajnogi, do których siodełko można domontować na podobnej zasadzie, jak domontowuje się np. bagażnik z koszem czy fotelik dziecięcy do roweru.
Fakt ten rozumie każdy, kto taką e-hulajnogą się przejechał lub choćby ją obejrzał. Rozumie go także autorka interpelacji Paulina Matysiak – ale nie unijny prawodawca, którym następnie zasłania się polski rząd.
Montaż siedziska powoduje zmianę podstawowych cech użytkowych i objęcie takiego pojazdu wymaganiami wyżej wymienionego rozporządzenia, klasyfikując go jako kategoria L1e – lekki dwukołowy pojazd silnikowy i podkategoria L1e-B – dwukołowy motorower, który zgodnie z załącznikiem I do tego rozporządzenia spełnia określone kryteria techniczne. W takim przypadku producent tego rodzaju pojazdów jest zobowiązany uzyskać unijne świadectwo homologacji typu pojazdu, a pojazdy te podlegają procedurze rejestracji.
– pisze wiceminister Paweł Gancarz. Wytłuszczenia od redakcji.
Rząd się zmienił, stanowisko nie
Jeśli ktoś śledzi historię polskiej legislacji dotyczącej elektrycznej mikromobilności, zauważy, że w tej sprawie odpowiedź rządu Donalda Tuska jest tożsama ze stanowiskiem poprzedniego rządu Mateusza Morawieckiego.
⇒ PRZECZYTAJ TEŻ:
Interpelacja Pauliny Matysiak nie jest bowiem pierwsza. W 2021 roku podobne pytania kierował do ówczesnego rządu PiS senator Artur Dunin z Koalicji Obywatelskiej, interpelację poselską składała Anna Maria Żukowska z Lewicy, a interwencyjne pytania do Ubezpieczeniowego Fundusz Gwarancyjnego wysyłał poseł Jakub Kulesza z Konfederacji.
Kwalifikowanie ich [e-hulajnóg z siodełkiem – red.] jako motorower jest sprzeczne z przeznaczeniem tego urządzenia, które ma za zadanie poruszać się po ścieżce rowerowej, chodniku i DDR drodze dla rowerów, a nie po jezdni
pisała wówczas Żukowska.
Wtedy negatywne odpowiedzi firmował ówczesny wiceminister infrastruktury Rafał Weber. Jak widać – nic się nie zmieniło.
Pozostaje jedno pytanie, na które odpowiedzi nie znamy. Czy faktycznie prawo unijne definitywnie powoduje, że polski rząd ma całkowicie związane ręce? Czy też może – gdyby polskie władze chciały – udałoby się ten problem jakoś obejść legislacyjnie, a unijne rozporządzenie służy głównie jako wygodne alibi dla zaniechania starań? Tego nie umiemy ocenić.
⇒ Chcesz wesprzeć naszą pracę? Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale możesz:
- zasubskrybować nasz kanał na YouTube
- oraz zaobserwować stronę na Facebooku. Dziękujemy!