Kilka informacji o swoich tegorocznych interwencjach wobec kierujących hulajnogami elektrycznymi oraz rowerami podali w ostatnich dniach strażnicy miejscy w Bydgoszczy. Z ich niedanego komunikatu wynika, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy (od 21 marca do 20 czerwca) strażnicy w tym mieście podjęli 63 interwencje, a sprawcy wykroczeń zostali ukarani mandatami karnymi.
Uwagę przykuwa tu jednak przede wszystkim bardzo wysoki mandat nałożony na osobę kierującą hulajnogą elektryczną: aż 3000 zł. Za co?
Wymieniony uczestnik ruchu poruszał się po jezdniach pomimo, że obowiązywała tam prędkość powyżej 30 km/h. Ponadto swoimi manewrami utrudnił jazdę kierującym samochodami oraz jadącej na sygnałach karetce pogotowia.
– czytamy w komunikacie bydgoskiej Straży Miejskiej.
Problem z jazdą e-hulajnogą po jezdni
Szczególnie pierwsze zdanie w informacji z Bydgoszczy – w kontekście aż 3000 zł kary – może tu być szokujące dla wielu użytkowników elektrycznych hulajnóg.
Zakaz jazdy po jezdni, na której dozwolona prędkość jest wyższa niż 30 km/h, jest dość powszechnie odbierana jako swego rodzaju dziura w przepisach. Jeśli na takiej drodze nie ma infrastruktury rowerowej ani drogi dla pieszych (chodnika), to użytkownik e-hulajnogi znajduje się wtedy w sytuacji patowej – w zasadzie nie wolno mu jechać żadną częścią drogi.
Dlatego zakaz jazdy po takich jezdniach bywa uznawany za nieżyciowy i dość często ignorowany, na co wskazują także wstępne wyniki prowadzonego przez nas obecnie badania „Jeźdźcy 2024” (to już ostatnie dni na wypełnienie ankiety – chętni mogą to zrobić tutaj, zapraszamy). Na grupach hulajnogowych w social mediach często można spotkać relacje świadczące o braku zainteresowania policji tym akurat wykroczeniem. Jak widać, niekiedy jednak taka jazda spotyka się z reakcją służb.
O okolicznościach wprowadzania tego przepisu mówiliśmy m.in. w filmie i artykule poniżej [dalszy ciąg artykułu pod wideo]
⇒ Przeczytaj lub obejrzyj film: Nowe przepisy w Kodeksie drogowym: jezdnia definitywnie nie dla elektrycznych hulajnóg i UTO
Dlaczego aż 3000 zł?
Najpewniej jednak wyjaśnienie aż tak wysokiego mandatu kryje się w zdaniu drugim. Nie wiemy co dokładnie robił ukarany e-hulajnogista, ale najwyraźniej nie chodziło tu jedynie o wjechanie na jezdnię z ograniczeniem >30 km/h – mowa jest nawet o utrudnianiu ruchu uprzywilejowanego ambulansu. Najpewniej zsumowało się więc tutaj kilka wykroczeń.
⇒ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Nie wiemy też jak został opisany mandat. Warto jednak pamiętać, że nie tylko Policja ale także straże miejskie mogą powołać się m.in. na złamanie art. 97 Kodeksu Wykroczeń (jest to Rozdział XI – Wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji) – czyli swego rodzaju przepis zbiorczy.
Art. 97. Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie, podlega karze grzywny do 3000 złotych albo karze nagany.
Na ten właśnie artykuł 97 KW powołali się strażnicy miejscy w innej opisywanej niegdyś przez nas sprawie z Poznania – kiedy to mandat za jazdę w dwie osoby na jednej e-hulajnodze dostał zarówno kierujący, jak i jego „pasażerka”, co zresztą wzbudziło wtedy spore wątpliwości, co do prawidłowości działania strażników.
Rekordowy mandat za jazdę elektryczną hulajnogą?
Mandaty dla użytkowników elektrycznych hulajnóg sięgające 3000 zł już się w Polsce zdarzały. Taką karę dostał od Policji 27-latek w Lesznie w Wielkopolsce we wrześniu ubiegłego roku.
Policjanci zauważyli mężczyznę jadącego z bardzo dużą prędkością środkiem jednej z ulic Leszna. Kierowca jednośladu nie zwalniając, poruszał się także chodnikiem na ulicy Grunwaldzkiej nie zważając na poprzeczne drogi, na których między innymi poruszali się piesi i rowerzyści. W pewnym momencie mężczyzna gwałtownie skręcił w jednokierunkową ulicę Prochownia, jadąc jezdnią „pod prąd”. Policjanci skontrolowali kierowcę hulajnogi (…). Za popełnienie szeregu wykroczeń został ukarany przez policjantów mandatem karnym w wysokości 3 tysięcy złotych, który uregulował elektroniczne na miejscu kontroli.
– czytamy w komunikacie Policji.
Nierzadko zbliżone kwoty płacą ci, którzy jadą po alkoholu, popełniając przy okazji inne wykroczenia. Przykładowo – w Krakowie w październiku ubiegłego roku, gdy strażnicy miejscy zatrzymali osoby jadące e-hulajnogą w „tandemie”, a następnie wezwali Policję. Za jazdę w stanie nietrzeźwości kierujący dostał 2500 zł kary, a dodatkowo zaliczył 300 zł za niedozwolone przewożenie pasażera.
Tekst edytowany (dodatkowe informacje) 02.07.2024 r.
⇒ Chcesz wesprzeć naszą pracę? Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale możesz:
- zasubskrybować nasz kanał na YouTube
- oraz zaobserwować stronę na Facebooku. Dziękujemy!