Stwierdzenie, że pojazd Emergency Bike to rowerowa karetka pogotowia ratunkowego byłoby przesadą, bo pacjenta do szpitala w ten sposób się nie przetransportuje  – ale na pewno jest to zaawansowany ratowniczy rower pierwszej pomocy. Oparto go na koncepcji roweru cargo ze wspomaganiem elektrycznym, został jednak specjalnie przystosowany do potrzeb ratownictwa medycznego. W zakorkowanych miastach jednoślad ma ułatwić dotarcie ratownika z potrzebnym sprzętem do pacjenta wymagającego nagłej pomocy .

Prototyp pojazdu pokazały we wrześniu francuska firma Ecox Entreprises oraz współtworząca całą koncepcję firma Wunderman Thompson Paris, czyli agencja marketingowo-reklamowa (dlatego najobszerniej projekt opisały serwisy internetowe poświęcone branży marketingu – można o nim przeczytać np. tutaj lub tutaj). Istotny udział w stworzeniu ratowniczego roweru miała też firma Urban Arrow – marka doskonale znana fanom rowerów towarowych. W pracach nad projektem uczestniczyli lekarze paryskiego pogotowia ratunkowego.

Rower ratunkowy Emergency Bike
Schemat roweru ratowniczego. Kadr z filmu promocyjnego Ecox Entreprises

Rower ratowniczy szybszy w mieście niż ambulans

Jak podają przywołane wyżej źródła, Emergency Bike, oprócz zasobników przystosowanych do przewożenia sprzętu ratującego życie (łącznie 160-170 litrów pojemności), ma silnik z momentem obrotowym 75 Nm, baterię wystarczającą na 160 km, ostrzegawczą sygnalizację dźwiękową i świetlną, odpowiednio wzmocnione opony, a także m.in. tracker GPS i port USB. Witryna Ecox poświęcona projektowi znajduje się tutaj.

Cytowani w mediach menedżerowie firm, które opracowały ratowniczy rower, podkreślają, że jest to przede wszystkim rozwiązanie problemu ambulansów utykających w ulicznych korkach. W centrach miast, które mają dużo wąskich i ciasnych ulic o dużym zagęszczeniu ruchu (a tak jest m.in. w Paryżu), nawet uprzywilejowana karetka na sygnale czasem nie jest w stanie przebić się przez kompletnie niedrożną jezdnię. Czas dotarcia do celu ratownika jadącego rowerem cargo może być wówczas istotnie krótszy. A w nagłych przypadkach każda minuta mniej lub więcej znacząco zmienia szanse uratowania życia.

Ile kosztuje taki rower ratowniczy – tego jego twórcy nie podali. Klip prezentujący projekt wklejamy niżej:

Ratownicy na jednośladach

O ile specjalistyczny towarowy e-bike dla ratowników jest innowacją, to sama koncepcja wykorzystania roweru w służbie ratowniczej nowa nie jest.

Koncepcję szybkiego reagowania nazwaną Cycle Response Unit (CRU) – czyli sanitariuszy na rowerach – wprowadziła już wiele lat temu brytyjska National Health Service (NHS) m.in. w niektórych częściach Londynu. Zadaniem CRU jest jak najszybsze przybycie na miejsce w  zatłoczonych obszarach (także np. w dużych centrach handlowych) i wypełnienie luki między wezwaniem a przyjazdem „pełnowymiarowej” karetki pogotowia.

Wyjściowo jako pojazdy służyły tu odpowiednio przystosowane rowery górskie Specialized Rockhopper, z czasem pojawiły się rowery elektryczne. Mają m.in. niebieskie światło ostrzegawcze, syreny, torby ze sprzętem AED i BLS (basic life support) oraz radio.

Personel na rowerach jest w stanie łatwo dotrzeć do pacjenta i rozpoczyna ratowanie życia w czasie gdy ambulans jest jeszcze w drodze” – pisze London Ambulance Service, ratownicze ramię NHS. Dane pokazują zresztą, że 50 proc. przypadków rowerowi ratownicy „rozwiązują” sami na miejscu wezwania. Więcej informacji można znaleźć na źródłowej stronie NHS. Pisze też o tym specjalistyczny serwis Emergency Life, który zamieszcza zdjęcia podobnych ekip ratowniczych również z Włoch, działających pod szyldem Włoskiego Czerwonego Krzyża.

CZYTAJ TEŻ:
„Rower, do nogi”. Uczelnia MIT opracowuje autonomiczny bikesharing

Można znaleźć również przykłady użycia w ratownictwie skuterów. Rok temu serwis Healthworld.com informował o bardzo obiecujących rezultatach inicjatywy we wschodnim Dehli – mieście słynącym z korków. W lutym 2019 r. lokalne władze uruchomiły tam pilotaż – 16 skuterów ratowniczych, określonych mianem First Responder Vehicle (FRV), oczywiście z odpowiednim wyposażeniem w kufrach. Według autora artykułu w ciągu około sześciu miesięcy ratownicy skuterowi uratowali życie 700 pacjentom.

Rower ratunkowy po polsku

Podobne inicjatywy można już było spotkać także w Polsce. Przykładem jest projekt sprzed kilku lat fundacji Prometeusz, wspierającej ratownictwo medyczne.

Rower ratunkowy fundacji Prometeusz
Rower ratunkowy stworzony przez warszawską fundację Prometeusz. Źródło: materiały fundacji

W tym przypadku na pojazd ratowniczy przerobiono zwykły jednoślad napędzany siłą mięśni. Rower o wzmocnionej ramie i kołach 28′ doposażono w stroboskopową niebieską sygnalizację świetlną, koguta na sztycy i syrenę, ale przede wszystkim –  podręczną apteczkę oraz dwie torby boczne na sprzęt (w jednej z nich znajduje się defibrylator AED). Do tego na bagażniku zamontowano antypoślizgową metalową płytę z pasami od deski ortopedycznej, do której mocuje się torbę medyczną z butlą tlenową. Rower stworzono głównie z myślą o zabezpieczaniu masowych biegów. Po szerszy opis „ambulansu ratownictwa rowerowego RR4” kierujemy na stronę fundacji.

Nieco ponad dwa lata temu TVN 24 opublikował materiał o Rowerowym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym w Sieradzu, działającym od 2015 r. Wtedy na „rowerowych karetkach” jeździło w mieście pięć osób po kursie udzielania pierwszej pomocy.

– Ich zadanie jest proste. Mają dotrzeć na miejsce jako pierwsi i zacząć ratować ludzkie życie – mówił wówczas w reportażu Mateusz Dużyński z rowerowego pogotowia. Dodatkowo ratownicy w Sieradzu, dzięki radiostacji, naprowadzali precyzyjnie do celu załogi ambulansów (co skądinąd jest dobrym przykładem łączenia i wzajemnego uzupełniania się mikromobilności i motoryzacji).

Jak się dowiedzieliśmy, w tym sezonie projekt w Sieradzu został jednak zawieszony.


Mikromobilność w różnych dziedzinach życia. Śledź nas na Twitterze i Facebooku

 

WSPARCIE