Czasy, w których Bird – jeden dwóch globalnych pionierów wynajmu elektrycznych hulanóg na minuty – był wyceniany na zawrotne kwoty rzędu 2 mld dolarów lub więcej, są dziś tylko wspomnieniem. Na nowojorskiej giełdzie NYSE, gdzie spółka jest obecnie notowana, Bird wart jest dziś niespełna 130 mln dolarów. I na razie tanieje dalej.
Przypomnijmy, że w 2018 roku Bird i konkurencyjna firma Lime stały się najmłodszymi na świecie tzw. jednorożcami – inaczej mówiąc start-upami, których szacowana wówczas wartość najszybciej w historii przekroczyła poziom 1 mld dolarów. Wyceny te były dokonywane na bazie inwestycji w spółki dokonywane przez inwestorów finansowych, głównie fundusze venture capital. Bird uzyskał status jednorożca w maju 2018 roku. Wtedy jedna tylko runda dokapitalizowania firmy (150 mln dolarów) przez m.in. fundusz Sequoia Capital była warta więcej niż dziś cała spółka.
Bird oferował hulajnogi elektryczne także w Polsce, będąc przez pewien czas jednym z największych graczy sharingu hulajnóg nad Wisłą (z tych czasów pochodzi zdjęcie otwarciowe do tego tekstu). Wycofał się jednak ostatecznie z naszego rynku wiosną ubiegłego roku.
Benchmark dla mikromobilności
Cena akcji Birda spadła na tyle nisko, że ubiegłym tygodniu nowojorska giełda wystosowała do spółki ostrzeżenie o perspektywie tzw. delistingu, czyli usunięcia jej akcji z parkietu. Ich kurs w drugiej połowie maja spadł bowiem poniżej poziomu 1 dolara za akcję – i nie powrócił powyżej tej granicy przez kolejne 30 sesji giełdowych. Taka sytuacja jest wbrew formalnym wymogom NYSE w stosunku do akcji notowanych tam spółek (Class A Common Stock).
Sytuacja wokół notowań giełdowych Birda jest ciekawa, gdyż stanowią one naturalny punkt referencyjny dla wycen także innych podobnych spółek, a szerzej – biznesu mikromobilności w ogóle. Tego typu benchmarków jest na świecie bardzo mało.
Spółka notowana jest na NYSE od jesieni zeszłego roku. Weszła na giełdę dzięki zabiegowi zwanemu SPAC (special purpose acquisition company) – w uproszczeniu Bird został formalnie przejęty przez inną, notowaną już na giełdzie firmę, nieprowadzącą własnej działalności.
Cena akcji hulajnogowej spółki konsekwentnie od tego czasu spada. Bezpośrednich źródeł obecnego tąpnięcia kursu należy jednak szukać w raporcie za pierwszy kwartał 2022 roku, opublikowanym przez spółkę 16 maja – ujawnił on spadki podstawowych wskaźników z kwartału na kwartał, co mocno zaniepokoiło inwestorów.
Rok do roku jednak lepiej
Co ciekawe, jeśli porównać kwartalne wyniki Birda z wynikami z pierwszego kwartału roku minionego – jest duża poprawa. Przykładowo:
- Liczba przejazdów wzrosła o 66 proc. – z 4,4 mln do 7,3 mln;
- Średnie wykorzystanie dzienne udostępnianego pojazdu zwiększyło się z 1,0 do 1,2
- Średnia kwartalna liczba udostępnianych na świecie pojazdów wzrosła z 47 tys. do prawie 79 tys.
- Przychody wzrosły z 25,7 mln dolarów do 38 mln dolarów. Tu jednak trzeba wskazać, że w dwóch ostatnich kwartałach 2021 roku firma raportowała przychody odpowiednio 65,4 mln oraz 54 mln dolarów;
- Pojawił się zysk netto: 10,4 mln dolarów w miejsce straty (76 mln dolarów) rok wcześniej. Jest to jednak wynik wynikający głównie z zabiegów księgowych, a nie z dochodów z samej działalności.
Przypominamy – powyższe liczby to porównanie pierwszego kwartału 2022 z pierwszym kwartałem 2021 (kiedy to na wynikach mogły dodatkowo ciążyć efekty pandemii). Nie jesteśmy finansistami, być może niektóre aspekty nam umykają – czytelników zainteresowanych głębszą, profesjonalną analizą odsyłamy do komunikatu spółki i raportów źródłowych.
Obecnie kurs akcji spółki Bird to 0,46 dolara. Firma oświadczyła, że podejmie działania obliczone na wzrost kursu i spełnienie wymagań NYSE. Zgodnie z przepisami giełdy ma na to sześć miesięcy.
Inwestorzy nadal wchodzą w mikromobilność
Inne newsy z rynku pokazują jednak, że teza od odwrocie inwestorów od biznesu sharingowej mikromobilności byłaby przedwczesna – irlandzki operator Zipp Mobility pozyskał właśnie 6,1 mln dolarów na rozwój. To największy jak dotąd zastrzyk kapitału zdobyty przez Zipp. W spółkę z Dublina (która w ubiegłym roku próbowała sił także w Polsce na Śląsku) zainwestował m.in. brytyjski fundusz Fasanara Capital.
⇒ NAPISALIŚMY PIERWSI:
Czy ktoś uratuje Triggo? Planowanej homologacji nie będzie, grozi upadłość, potrzeba 3,5 mln zł