Materiał partnera portalu
Ostatnio w naszych mediach można zaobserwować nową modę. Jest to moda na pisanie tak, jakby popularność hulajnogi elektrycznej była największym złem współczesnego świata. Nie ma omalże dnia, żebyśmy z łamów dzienników nie dowiedzieli się, że człowiek na hulajnodze potrącił „matke z curkom” lub dokonał innych, wołających o pomstę do nieba, bezeceństw.
Cóż, w dobie „survival of the clickiest” nie ma w tym może nic dziwnego. Postanowiłem jednak przyjrzeć się zjawisku bliżej, aby spróbować odrobinę przynajmniej zmienić ton tej przedziwnej narracji. Czuję się uprawniony do zabrania głosu, jako że hulajnogami zajmuję się zawodowo od kilku lat. Na tyle długo, aby pamiętać jeszcze jak to było przed erą współdzielonych e-hulajnóg miejskich. A było tak, że w odpowiedzi na moje zapewnienia, iż wkrótce poważni, dorośli i szanowani obywatele będą powszechnie jeździli po miastach na hulajnogach, ludzie pukali się w głowę. Te czasy właśnie nadeszły.
I nie jest to przekleństwo dla miast, jest to zbawienie dla miast.
Czy za narracją „hulajnoga jest zła” stoją jakieś twarde dane? Nie. Czy wiadomo ile wypadków z udziałem hulajnóg było w 2018 roku? Nie. Czy wiadomo w ilu przypadkach zawiniły osoby jadące hulajnogą a w ilu kierujący autem, rowerem, piesi? Nie. Czy wiadomo ilu rannych i zabitych było w 2018 roku w związku z jazdą hulajnogą? Nie. Czy wiadomo ilu rannych i zabitych było w 2018 roku w wypadkach drogowych? Tak – 37.359 rannych i 2.862 zabitych (wg danych Komendy Głównej Policji, opublikowanych w raporcie na stronie www.statystyka.policja.pl). A jednak to hulajnoga jest zła. Bo tak.
Póki co, jedyne twarde dane na temat hulajnóg w naszym kraju ma do zaproponowania Google Trends. I są to dane, które rzucają na tę negatywną, antyhulajnogową narrację, bardzo ciekawe światło:
Otóż okazuje się, że pojazd ten cieszy się niezwykłym zainteresowaniem a popularność hulajnogi elektrycznej, odkąd stała się powszechnie dostępną metodą miejskiej komunikacji, lawinowo rośnie. Może wyjaśnię więc dlaczego na początku czerwca 2019 roku ilość osób zainteresowanych rowerem elektrycznym stanowiła zaledwie 21 proc. w stosunku do ilości osób zainteresowanych hulajnogą elektryczną.
1. Użyteczność
Użyteczność hulajnogi i szerzej – całej kategorii pojazdów, określanych mianem urządzeń transportu osobistego – w krótkim ruchu miejskim jest absolutnie nie do pobicia. Kłopoty z parkowaniem?
Jeśli poruszasz się hulajnogą, znikają.
Kłopoty z zabraniem swojego pojazdu do komunikacji miejskiej?
Jeśli poruszasz się hulajnogą, znikają.
A przecież można jeszcze sprytniej – dwa w jednym:
Jest jeszcze jedna oczywista rzecz, która sprawia, że małe pojazdy elektryczne sprawdzają się znakomicie w miejskich podróżach. Nie musisz wkładać żadnej energii, aby się nimi przemieszczać. W odróżnieniu od np. roweru…
Sporty wytrzymałościowe są super. Jednak spiesząc się na ważne spotkanie albo po prostu jadąc do pracy, wolę dotrzeć tam niespocony…
2. Ekonomia
Ile płacisz, żeby przejechać 100 km? Z hulajnogą elektryczną między 20 a 70… groszy. Przy czym w przypadku ogromnej większości modeli nie przekracza on 30 groszy, jedynie przy mocnych i ciężkich urządzeniach transportu osobistego zbliża się do tej górnej granicy. Nikt nikogo do niczego nie zmusza, każdy głosuje swoim portfelem, ale… Na zdjęciu poniżej obrazowe porównanie kosztów przejechania 100 km. Po lewej autem, po prawej hulajnogą:
3. Ekologia
Beton, asfalt, spaliny i hałas stały się częścią miejskiego krajobrazu. Ludzie poszli wreszcie po rozum do głowy i zrozumieli, że po to aby w miastach żyło się lepiej, musi w nich być więcej zieleni i więcej przestrzeni, a mniej spalin, mniej betonu, mniej hałasu. Ekologia! W ten trend idealnie wpisują się właśnie małe pojazdy elektryczne
4. Frajda
Może zabrzmi to naiwnie, ale jest to chyba jeden z najważniejszych argumentów przemawiających za korzystaniem z urządzeń transportu osobistego. Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że większość ludzi po przemierzeniu pierwszych kilometrów e-hulajnogą jest absolutnie zachwycona. Łapią momentalnie bakcyla. Można powiedzieć, że hulajnoga elektryczna jest jak niezwykle zaraźliwy wirus, który rozmiękcza serca już przy jednorazowej interakcji. Chyba najlepiej nastrój ten oddał Banksy:
I takiego właśnie stanu ducha życzę wszystkim użytkownikom, władzom centralnym, samorządom lokalnym i ustawodawcy, który podjął się wreszcie ambitnego zadania uregulowania zasad rządzących ruchem urządzeń transportu osobistego.
Warto zadbać o mądre przepisy, bo na dobre nastała era UTO, jako coraz ważniejszego środka miejskiej lokomocji. Popularność hulajnogi rośnie nie tylko Google – codziennie na ulicach coraz większej liczby miast widać bardzo wyraźnie, że Polacy pokochali te pojazdy. I stawiam tezę, że będzie to uczucie trwałe.
Marek Tokarewicz jest współzałożycielem firmy Zwinne Miasto – ogólnopolskiego dystrybutora hulajnóg elektrycznych