Jazda w słuchawkach rowerem, rowerem elektrycznym, e-hulajnogą lub urządzeniem transportu osobistego (UTO) potrafi budzić kontrowersje. Ostatnio temat ten staje się coraz głośniejszy, w związku z petycjami w tej sprawie, które wpłynęły do Sejmu i Senatu (senacka komisja obradowała nad nim trzy dni temu). Czy w ogóle zgodnie z przepisami wolno tak jeździć, gdy muzyka zagłusza inne odgłosy z drogi?
PARTNERZY MATERIAŁU:
Odpowiadając w największym skrócie: tak, w Polsce wolno jeździć w słuchawkach. Jest jednak ale – i to nawet niejedno:
- Po pierwsze: pojawiają się pomysły, żeby tego zakazać;
- Po drugie: jeśli ktoś chce tak jeździć za granicą, to warto, żeby się upewnił, bo są kraje, gdzie za słuchawki można dostać spory mandat w euro;
- Po trzecie: jest jeszcze kwestia tego, co się dzieje ze smartfonem, do którego słuchawki są podłączone – smartfon to już zupełnie osobne przepisy;
- I po czwarte: chociaż słuchawki na uszach są dozwolone, to może się okazać, że jednak poniesiemy negatywne konsekwencje finansowe jazdy w ten sposób. Brzmi może jak paradoks, ale tak wynika z orzeczeń sądowych.
Wszystko to omówimy w materiale poniżej. Tym, którzy wolą oglądać wideo, polecamy odcinek na ten temat na naszym kanale SmartRide TV na YouTube – i zachęcamy do subskrypcji kanału.
Jazda w słuchawkach: dozwolona, ale kontrowersyjna
W polskim Prawie o ruchu drogowym nie ma żadnego przepisu, które zakazywałyby jazdy w słuchawkach. I może to być dowolny rodzaj słuchawek: nauszne, douszne czy tzw. dokanałowe, które najmocniej odcinają dźwięk otoczenia.
Czy taka praktyka jest rozsądna, to osobny temat, który będzie się tu przewijał. Ale z punktu widzenia prawa: jest dozwolona.
Petycje w parlamencie: jazda w słuchawkach powinna być zakazana
Nie brakuje jednak opinii, że jazda w słuchawkach powinna zostać zabroniona ze względów bezpieczeństwa. W maju 2023 roku do Sejmu i Senatu wpłynęły petycje, których autor apeluje o wprowadzenie m.in. takiego oto zapisu:
„Zabrania się wszystkim kierującym wszelkimi pojazdami uczestniczącymi w ruchu drogowym używania wszelkich urządzeń emitujących dźwięk bezpośrednio do ich obu uszu”.
Petycja robi wyjątek od tego zakazu dla aparatów słuchowych, a zarazem proponuje kary za jazdę słuchawkach. W przypadku tradycyjnych rowerów miałyby one wynosić 10 proc. pensji minimalnej brutto, czyli obecnie 360 zł, a w przypadku e-bike’ów, hulajnóg elektrycznych oraz UTO – 20 proc. tej pensji, czyli aż 720 zł. Autor postuluje zakaz wyłączne wobec kierujących pojazdami, więc nie dotyczyłby on np. rolkarzy, deskorolkarzy czy ludzi na hulajnogach tradycyjnych.
Pod koniec czerwca tego roku petycja została skierowana do rozpatrzenia przez Komisję Praw Człowieka, Praworządności i Petycji Senatu oraz do podobnej komisji w Sejmie. W ostatnich dniach petycją zajęła się wspomniana komisja senacka. Na posiedzeniu Renata Rychter, dyr. departamentu transportu drogowego w Ministerstwie Infrastruktury, przedstawiła stanowisko swojego resortu. W skrócie: przeciw zakazowi. Rychter argumentowała, że literalne wprowadzanie takiego zapisu jest niepotrzebne.
– Orzecznictwo sądów i doktryna wskazują, że z uwagi na wielość potencjalnych źródeł niebezpieczeństwa w ruchu drogowym, nie jest możliwe określenie w prawie takich reguł ostrożności, które zapewnią bezpieczeństwo w każdych okolicznościach. Innymi słowy – korzystanie ze słuchawek jest jedną z okoliczności które mogą, ale nie zawsze muszą prowadzić do spowodowania sytuacji niebezpiecznych – wyjaśniała.
Przedstawicielka resortu infrastruktury argumentowała także, że na gruncie już obowiązującego prawa (kodeks drogowy oraz Kodeks wykroczeń) uczestnik ruchu, który korzysta ze słuchawek w sposób powodujący naruszenie reguł bezpieczeństwa w ruchu drogowym i tak może podlegać sankcji.
Komisja senacka większością głosów odrzuciła jednak wniosek senatora Roberta Mamątowa (PiS) o odrzucenie petycji i postanowiła wystąpić o opinie pisemne do stosownych ministerstw.
Jadą i nic nie słyszą
Petycję do Sejmu czy Senatu może złożyć każdy obywatel, a obecna kadencja parlamentu właśnie się kończy, więc uchwalenie takiego prawa jest w tym momencie w zasadzie nierealne. Ale petycja pokazuje sposób myślenia i argumentacji, który wcale nie jest odosobniony.
Autor petycji zwraca uwagę na fakt, że słuchawki w połączeniu z głośną muzyką blokują kierującym możliwość odbierania bodźców słuchowych z otoczenia, np. sygnałów ostrzegawczych od innego uczestnika ruchu, będącego poza polem widzenia. W efekcie sygnały te pozostają bez reakcji, a cała sytuacja staje się niebezpieczna.
Ten problem bywa przedmiotem różnych kampanii społecznych, np. takich jak poniższy filmik „Prowadzisz – skup się na jeździe”, wyprodukowany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. [dalszy ciąg artykułu pod wideo]
Pomysł zakazania słuchawek w ruchu drogowym powraca co jakiś czas. Już w 2017 roku interpelację w tej sprawie złożył poseł Artur Szałabawka, postulując zakaz używania słuchawek podczas jazdy, obejmujący rowerzystów i rolkarzy. A od tego czasu na drogach przybyło małych pojazdów osobistych, pojawiły się elektryczne hulajnogi, jest znacznie więcej elektrycznych rowerów, a popularność noszenia słuchawek wzrosła, zwłaszcza wśród młodzieży. Jeśli więc ktoś widzi w tym problem – to na pewno jest on coraz większy.
To, że zarówno sama jazda w słuchawkach, jak i pomysł zabronienia tej praktyki, budzą kontrowersje widać choćby w krótkiej dyskusji pod postem na naszej stronie na Facebooku, gdzie zapowiadaliśmy ten materiał przed publikacją.
Jazda w słuchawkach za granicą – bywa zakazana
Zanim jednak ktoś zareaguje w stylu „w tym kraju to wszystkiego by pozabraniali”, warto aby wiedział, że są państwa, w których taki zakaz obowiązuje.
Na przykład Hiszpania. Na progu tegorocznych wakacji angielskie gazety ostrzegały nawet swoich turystów udających się Hiszpanii, że za jazdę rowerem w słuchawkach ryzykują tam 200 euro mandatu. I nie jest to jedyne takie państwo.
Już od 2015 roku zakaz jazdy na rowerze w słuchawkach obowiązuje we Francji – z informacji w mediach wynika, że grozi za to kara 135 euro. Z kolei Włochy i Portugalia dopuszczają tylko jedną słuchawkę w uchu rowerzysty, a za używanie obu słuchawek kara wynosi 160 euro. W USA jest różnie w różnych stanach, przykładowo na Florydzie obowiązuje zakaz jazdy w słuchawkach zarówno rowerem jak i samochodem, a w Kalifornii rowerzysta może mieć słuchawkę w jednym uchu.
Widać więc, że chociaż większość państw, przynajmniej w Europie, nie zabrania jazdy w słuchawkach, to taki zakaz nie byłby czymś szczególnie egzotycznym. Tym bardziej można więc założyć, że takie hasła będą powracać i można się nastawiać na debatę na ten temat.
Słuchawki dozwolone, smartfon w ręku: nie
A teraz kolejna kwestia: słuchawki są oczywiście zazwyczaj podłączone czy sparowane ze smartfonem. I czasem trzeba wziąć go do ręki, żeby np. przerzucić piosenkę czy zmienić playlistę. A na to są już bardzo konkretne przepisy. Jak się zdaje, bardzo rzadko egzekwowane na drodze wobec rowerzystów czy hulajnogistów – ale są.
Art. 45 ust 2 pkt 1 Prawa o ruchu drogowym mówi wprost:
„Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku”
O tym przepisie najczęściej słyszy się w odniesieniu do kierowców aut, a policja potrafi w ramach pokazowych akcji kontrolować to nawet z dronów. Ale rower, hulajnoga elektryczna czy UTO to także są pojazdy. Czyli jeśli ktoś jedzie, słucha muzyki, i bierze do ręki smartfon, żeby zmienić repertuar – teoretycznie ryzykuje mandat, którego wysokość to obecnie 500 zł.
A warto tu jeszcze dodać przy okazji, że w przypadku hulajnogi elektrycznej jazda ze smartfonem w ręku to już jest praktyka bardzo ryzykowna, niezależnie od jakichkolkwiek przepisów. Mówiąc krótko: proszenie się o tzw. dzwona.
Sąd: „słuchawki ograniczają percepcję”
Najbardziej zaskakująca rzecz polega jednak na tym, że chociaż jazda w słuchawkach nie stanowi wykroczenia, to w razie kolizji czy wypadku, może pociągnąć za sobą konsekwencje finansowe. I chodzi tu nawet o taką sytuację, w której rowerzysta czy hulajnogista jest w wypadku stroną poszkodowaną.
Jak twierdzą specjaliści z ubezpieczeniowej porównywarki Ubea.pl, poszkodowany ryzykuje obniżenie świadczenia z OC lub odszkodowania od sprawcy lub od współwinnego wypadku. Tego typu sytuację znajdujemy w orzeczeniu Sądu Okręgowego w Gliwicach a następnie Sądu Apelacyjnego w Katowicach w sprawie o odszkodowanie po tragicznym wypadku. Na przejściu dla pieszych zginęła nastolatka, która ewidentnie przyczyniła się do niego, wchodząc pod nadjeżdżające auto. Wysokość zadośćuczynienia musiała więc zależeć od stopnia przyczynienia się ofiary do wypadku – i to musiał ocenić sąd.
A oto jeden z fragmentów rozumowania sądowego. Cytujemy wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach V Wydział Cywilny, z 28 września 2018 roku:
„Poszkodowana wkroczyła na przejście w bezpośredniej bliskości pojazdu. Ponadto poszkodowana miała na uszach słuchawki, które nie pozwalały w pełni odbierać sytuacji na drodze zmysłem słuchu. Nawet jeśli słuchawki nie były w danym momencie włączone, to stanowiły pewien izolator uniemożliwiający odebranie wszystkich dobiegających bodźców”.
W innym fragmencie wyroku czytamy:
„I choć zasadne jest twierdzenie, że żaden przepis nie zabrania poruszania się w ruchu miejskim w słuchawkach na uszach, to doświadczenie życiowe wskazuje, że założone słuchawki ograniczają percepcję otoczenia”.
Wbrew żądaniom ojca ofiary, sądy obu instancji oceniły jej przyczynienie się do wypadku aż na 80 proc. – a wprawdzie nie najważniejszym, ale jednym z powodów takiej oceny sytuacji, były słuchawki.
Ten przypadek akurat dotyczył pieszej, ale dokładnie to samo rozumowanie (nawet w większym stopniu) można przeprowadzić w stosunku do rowerzysty czy użytkownika elektrycznej hulajnogi. Czyli: choć wolno jechać w słuchawkach, to istnieje możliwość, że w razie problemów i sprawy cywilnej druga strona wyciągnie ten fakt, jako okoliczność obciążającą jadącego. A wtedy może to oznaczać wymierne konsekwencje finansowe.
Zdrowy rozsądek zamiast zakazu?
Przeciwnicy zakazu podnoszą m.in. fakt, że przecież ludzie z upośledzeniem słuchu czy głusi też mają prawo jeździć i to nie tylko rowerem czy hulajnogą, ale także samochodem, na co otrzymują przecież prawo jazdy. Nie ma też przepisów zabraniających np. głośnego słuchania w aucie muzyki, a lepsze samochody konstruowane są tak, by wytłumiać akustykę z otoczenia.
Wniosek: zdolność do słyszenia dźwięków na drodze nie jest warunkiem koniecznym do tego, aby móc bezpiecznie kierować pojazdem.
Ale czysto zdroworozsądkowo: słuch na drodze się przydaje, a smartfon bez dwóch zdań rozprasza – czy to rowerzystę, czy kierowcę, czy pieszego. Poniżej możecie zobaczyć w wersji anglojęzycznej niezły klip społeczny, wyprodukowanego przez policję w szwajcarskiej Lozannie. Opowiada o magicznej sztuczce ze znikającym 24-letnim Jonasem i jest trochę brutalny. [dalszy ciąg artykułu pod wideo]
Można być przeciwnikiem wprowadzania zakazu jazdy w słuchawkach, uznając, że powinna to być kwestia indywidualnej decyzji – a zarazem na własny użytek uważać, że jadąc lepiej jest dobrze słyszeć wszystko, co się dzieje dookoła.
Przede wszystkim jednak: nie jest to rzecz zero-jedynkowa. Pozostaje jeszcze kwestia tego, gdzie się akurat jedzie (inne znaczenie będzie miał słuch na pustej drodze za miastem, a inne w intensywnym ruchu miejskim), a także kwestia rodzaju słuchawek. Nie każde tak samo izolują, są dostępne modele celowo konstruowane tak, by nie odcinały użytkownikowi dźwięków otoczenia. A wreszcie – jest kwestia tego, jak głośno w tych słuchawkach gra muzyka. Odpowiednio dobrane słuchawki i potencjometr w dół przynajmniej częściowo pozwalają pogodzić słuchanie muzyki z odbieraniem dźwięków z otoczenia.
Czy jazda w słuchawkach powinna być dozwolona czy nie – swoją opinią możecie podzielić się pod postem na ten temat na naszej stronie na Facebooku.
⇒ ZOBACZ LUB PRZECZYTAJ: „Chłopcy radarowcy” kontra elektryczna hulajnoga. Czy policyjne mierniki laserowe są wiarygodne?