Informację o tym, że Kraków uruchomi publiczne rowery elektryczne podały wczoraj media, powołując się depeszę agencji ISBnews. Wcześniej pisał o tym także lokalny serwis LoveKrakow.pl. W cytowanej depeszy, Małgorzata Jedynak z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie poinformowała , że w budżecie miasta zabezpieczono już 72 mln zł na stworzenie i prowadzenie miejskiej wypożyczalni e-rowerów.
Trwają przygotowania do ogłoszenia przetargu, w ramach systemu zamówień publicznych, na stworzenie i prowadzenie do 2025 r. wypożyczalni rowerów elektrycznych – powiedziała Jedynak. Na ten rok zaplanowano udostępnienie 500 jednośladów, zaś docelowo ma to być ok. 3 tys. rowerów – dodała krakowska urzędniczka.
Z informacji agencyjnej wynika, że jeśli Kraków zdąży odpowiednio szybko uporać się z procedurami, to współdzielone rowery elektryczne mogą ruszyć jeszcze przed wakacjami. Według LoveKraków tegoroczny budżet na projekt to 9 mln zł, a przetarg na wybór operatora zostanie przeprowadzony jeszcze w tym kwartale. Jak łatwo się domyślić – w kontekście niezbędnych ostatnio oszczędności budżetowych plan ten ma nie tylko zwolenników, jest to już jednak osobny temat.
• CZYTAJ TEŻ:
Jak współdzielone rowery, hulajnogi i skutery przetrwały w Polsce pandemię?
Będą same elektryki
Dla porównania – największy polski system bikesharingu, warszawskie Veturilo, będzie w tegorocznym sezonie składał się z niespełna 4,6 tys. rowerów. W tym kontekście zapowiadane 500 jednośladów to stosunkowo niewiele, ale już 3 tys., uwzględniając różnicę w wielkości miasta – to dużo.
Najciekawsza jest jednak zapowiedź, że krakowski bikesharing obejmie wyłącznie rowery elektryczne (a ściśle: z e-wspomaganiem, czyli takie w których silnik pracuje, gdy rowerzysta pedałuje, wspomaganie odłącza się po przekroczeniu prędkości 25 km/h – takie jednoślady traktowane są w przepisach jak zwykłe rowery). W tym kontekście można powiedzieć, że Kraków planuje swój system z dużym rozmachem. Rowery elektryczne to bowiem znacznie większa skala wyzwań operacyjnych (zarządzanie flotą, ładowanie baterii, serwis) niż napędzane siłą mięśni.
Kraków kontra widmo Mevo
O tym można się było raz już przekonać na drugim końcu Polski – obserwując w 2019 roku losy trójmiejskiego Mevo.
Tamtejszy system metropolitalny (obejmował aż 14 gmin) również był złożony wyłącznie z rowerów z e-wspomaganiem. Miało ich być docelowo ponad 4 tys., ostatecznie w pierwszym sezonie operator (spółka zależna od Nextbike) zdołał wystawić na ulice nieco ponad 1,2 tys. To wystarczyło, by, przy bardzo dużym zainteresowaniu użytkowników, system padł pod własnym ciężarem. Firma nie była w stanie udźwignąć operacyjnie przedsięwzięcia, rowery stały rozładowane, samorząd punktował kolejne opóźnienia w realizacji projektu. Ostatecznie jesienią 2019 r. wszystko zlikwidowano. W opuszczonych stojakach po Mevo częściowo usadowiły się e-hulajnogi operatorów komercyjnych.
Trójmiejska umowa na Mevo opiewała w sumie na 40 mln zł. Tę historię opisywaliśmy tutaj.
Wspomnienia po Wavelo
Traf chciał, że niemal w tym samym czasie upadł poprzedni system rowerów publicznych (napędzanych tradycyjnie) w Krakowie – Wavelo, zarządzany przez firmę BikeU. Ten z kolei, zakontraktowany tak, że miasto niemal nie wykładało na niego publicznych pieniędzy, nie spiął się ekonomicznie operatorowi. Pod koniec 2019 r. firma wycofała się z umowy. Także w tym przypadku stacje rowerowe zyskały drugie życie – Kraków zmienił je na tzw. punkty mobilności do parkowania elektrycznych hulajnóg.
Ostatecznie w minionym sezonie Kraków (podobnie jak Trójmiasto) był w ogóle pozbawiony roweru publicznego, nie licząc uruchomionego jesienią eksperymentu, pozwalającego na darmowe wypożyczanie rowerów przy jednym z parkingów Park&Ride. Stolica Małopolski jest natomiast drugim największym w Polsce (po Warszawie) rynkiem współdzielonych hulajnóg elektrycznych, na koniec minionego sezony ich oferta składała się z ok. 3 tys. pojazdów.
Szczegóły bikesharingowych planów Krakowa nie są na razie znane, prawdopodobnie przyjdzie tu poczekać na opublikowanie zamówienia publicznego. Z obecnych informacji wynika jedynie, że najpewniej opracowany zostanie zarówno system jednorazowych opłat za wypożyczenia, jak i forma abonamentu. Miasto nie przewiduje natomiast darmowego korzystania z rowerów przez posiadaczy biletu miesięcznego na komunikację miejską.
– Dopuszczamy możliwość, aby zyski z systemu zasilałyby konto operatora, a miasto płaciłoby mniej za utrzymanie całej sieci – powiedział Sebastian Kowal z ZTP, cytowany przez LoveKraków. Jak dodał, „to jednak nie zostało jeszcze sprecyzowane”.
Interesuje Cię ten temat? Komentuj i śledź nas na Facebooku i Twitterze