Jeśli najnowsza nowelizacja Prawa o ruchu drogowym, uchwalona przez Sejm w ostatni piątek, 17 października 2025 r. , wejdzie w życie, to w tej ustawie po raz pierwszy pojawi się pojęcie „rower z napędem”. W tym momencie czegoś takiego nie ma.

Rower z napędem to inny pojazd niż rower ze wspomaganiem elektrycznym, który – jeśli spełnia określone warunki – jest uznawany po prostu za rower. Czyli nie chodzi tutaj o tzw. EPAC lub pedelec, którego napęd musi być ograniczony do 250 W nominalnie i który może jedynie wspomagać pedałowanie rowerzysty do prędkości 25 km/h. Rower z napędem to coś innego. Coś więcej.

Baner Electricall czarnyBaner Velofy - ubezpieczenia elektrycznych rowerów i hulajnógKtoś próbuje zalegalizować pseudorowery”

Pojęcie roweru z napędem znalazło się w nowo uchwalonych przepisach, nakazujących noszenie kasku do 16 roku życia na rowerze, hulajnodze elektrycznej, UTO – oraz właśnie na rowerze z napędem, osobno tam wymienionym i specjalnie dodanym. To jest ta nowość. To określenie pojawiło się bodajże w sumie w czterech miejscach, jedno z nich to nowelizacja Kodeksu wykroczeń.

Ten fakt wzbudził niepokój aktywistów rowerowych. Facebookowa strona Miasta dla Rowerów zaalarmowała, że pod płaszczykiem obowiązku kasków dla dzieci ktoś próbuje zalegalizować pseudorowery elektryczne (to cytat). Zdaniem jej autorów, otworzy to pole do różnych interpretacji.

To, co u aktywistów budzi obawy, u innych mogło wzbudzić nadzieję na to, że polskie prawo w sposób bardziej elastyczny podejdzie do jednośladów elektrycznych, jeśli chodzi o dozwoloną moc napędu, o możliwość korzystania z manetki czy o dopuszczalną prędkość wspomagania elektrycznego. W końcu rynek i świat się zmieniają.

Mamy więc nowe pojęcie w ustawie i mamy pytanie – czy zgłaszane obawy lub ewentualne nadzieje są uzasadnione. I o co w ogóle chodzi z tymi rowerami z napędem?

⇒ TEN MATERIAŁ MOŻESZ OBEJRZEĆ TEŻ W WERSJI WIDEO:

Rower z napędem w unijnym rozporządzeniu 168/2013

Zacznijmy od tego skąd się wziął i czym w ogóle jest rower z napędem. Otóż to pojęcie pochodzi z unijnego rozporządzenia homologacyjnego 168/2013, które bezpośrednio obowiązuje także w Polsce.

Z tego rozporządzenia wynika, że typowe rowery ze wspomaganiem elektrycznym, zwane EPAC lub pedelec (w Polsce określane często potocznie jako „legalne rowery elektryczne”) nie podlegają obowiązkowi homologacji. Natomiast inne pojazdy, nawet bardzo podobne, ale niemieszczące się w ograniczeniach technicznych nałożonych na EPAC – już podlegają. I tu pierwszą „najlżejszą” kategorią takich pojazdów są właśnie rowery z napędem, których kategoria homologacyjna to L1e-A

Baner eMobility Expo 2025W załączniku nr 1 do unijnego rozporządzenia znajdujemy szczegóły klasyfikacji. Rower z napędem może mieć moc znamionową do 1000 W, czyli czterokrotnie wyższą niż EPAC. Może też mieć manetkę „gazu”, bo wprawdzie nadal jest tu mowa o tym, że napęd ma głównie wspomagać pedałowanie, ale nie ma już mowy o tym, że jego działanie musi być ściśle związane z pedałowaniem. Natomiast maksymalna prędkość, do jakiej silnik może napędzać taki rower, to (podobnie jak w przypadku EPAC) tylko 25 km/h.

Co ważne, w odróżnieniu od EPAC rower z napędem jest już określony jako pojazd silnikowy (w rozumieniu unijnego rozporządzenia – nie mylić z definicjami w polskim prawie). Czyli, jak wspomniano: wymagający homologacji.

Zamówiona w Gemini tabelka porównująca EPAC z rowerem z napędem wygląda tak, jak poniżej.

Rower EPAC versus rower z napędem

Polskie prawo roweru z napędem nie widzi

Teraz przechodzimy do polskiego prawa, w tym najnowszej ustawy

Otóż unijne rozporządzenie homologacyjne ma większą „rozdzielczość” jeśli chodzi o kategorie pojazdów niż polski kodeks drogowy: mianowicie odróżnia rower z napędem (kategoria L1e-A) od motoroweru (kategoria L1e-B). Natomiast polskie Prawo o ruchu drogowym ich nie odróżnia: w Polsce mamy obecnie zdefiniowany rower (w tym EPAC), a każdy „mocniejszy” (w jakimkolwiek aspekcie) pojazd roweropodobny wskakuje od razu do kategorii motoroweru, który ma zupełnie inne przepisy na drodze. Nie ma nic pośrodku.

Tymczasem L1e-A, czyli rower z napędem, to pojazd bliższy motorowerowi – bo homologowany – który jednak w krajowych przepisach drogowych teoretycznie może być uregulowany inaczej niż motorower, np. mógłby mieć możliwość jazdy po drogach dla rowerów. To już jednak zależy od przepisów w konkretnym kraju, tego Unia nie narzuca.

⇒ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:

O tym mówiła na niedawnym posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury dyrektor Olga Tworek z resortu infrastruktury.

Rzeczywiście jest tak, że w chwili obecnej nasza ustawa [Prawo o ruchu drogowym – red] nie widzi tych rowerów z napędem o większej mocy. Wiemy, że musimy zmodyfikować definicje w Prawie o ruchu drogowym i wszelkie odniesienia, natomiast jest to już większa zmiana systemowa, która będzie wymagała dodatkowej inicjatywy legislacyjnej – mówiła dyr. Tworek.

Inne części jej wypowiedzi można było zrozumieć tak, że obecne wpisanie rowerów z napędem do katalogu pojazdów wymagających jazdy w kasku w pewnym sensie wyprzedza te planowane zmiany, zapewniając im w przyszłości spójność z unijnym rozporządzeniem.

Obawy z powietrza, nadzieje płonne

Wygląda więc na to, że z czasem pojawi się w Polsce perspektywa dodania w Prawie o ruchu drogowym pojazdu ujętego między rowerem a motorowerem – czyli właśnie roweru z napędem. Perspektywa mglista, ale jednak. W pewnym sensie pierwszy krok został już zrobiony.

Czy w związku z tym aktywiści rowerowi, niechętni mocniejszym elektrykom, mają powód do obaw przed „zalegalizowaniem elektrycznych pseudorowerów” , a inni do nadziei na ciekawsze, legalne elektryki, z manetką i mocniejszym silnikiem?

W pierwszym przypadku – zupełnie nie. W drugim – niestety, raczej też nie.

Mówienie o „zalegalizowaniu” czegokolwiek wydaje się absurdem dlatego, że rower z napędem, jako pojazd kategorii L1e-A, musi mieć z założenia homologację typu uzyskaną przez producenta. Tymczasem powszechne dziś na drogach pojazdy określane jako pseudorowery żadnego świadectwa homologacji nie mają. Nawet więc jeśli taka kategoria zostanie w Polsce wprowadzona, to te pojazdy nie staną się z tego powodu dozwolone na drogach publicznych. To zupełnie inna grupa.

Tu więc ani obaw, ani nadziei dla właścicieli tych sprzętów raczej być nie może.

Ten ebike to nie jest "rower z napędem" w rozumieniu prawnym
To niemal na pewno nie jest już rower ze wspomaganiem elektrycznym (EPAC), ale nie jest to także rower z napędem w rozumieniu prawnym – o ile nie ma (a nie ma) homologacji typu L1e-A. Fot. ZD / SmartRide.pl

Może natomiast być pewna nadzieja na to, że z czasem w polskim kodeksie drogowym pojawi się „coś” elektrycznego i legalnego między obecnym rowerem a motorowerem. To by było bardzo sensowne. Nadzieja ta wydaje się jednak nikła. A precyzując – nikła na to, że będzie to rzeczywiście sensowne.

Bo nawet jeśli faktycznie, jak zapowiadała między wierszami dyr. Olga Tworek, nowa kategoria, odpowiadająca L1e-A z unijnego rozporządzenia, zostanie wprowadzona, to mamy kluczowe pytanie: czy te pojazdy będą mogły jeździć po infrastrukturze rowerowej?

Rower z napędem: wady roweru plus wady motoroweru?

Jeśli nie będą mogły – co jest prawdopodobne, zwłaszcza, że można spodziewać się ostrego sprzeciwu organizacji rowerowych – to dostaniemy pojazd, który doskonale łączy wady roweru z wadami motoroweru.

Będzie on wymagał homologacji (dodatkowy koszt po stronie producenta), najpewniej będzie wymagał tablic rejestracyjnych i obowiązkowego OC (dodatkowy koszt plus biurokracja), będzie wymagał jazdy w kasku (dodatkowy obowiązek dla użytkownika) i przy tym wszystkim będzie miał osiągi mocno ograniczone w stosunku do motoroweru. Za to… nie będzie mógł jeździć drogami rowerowymi.

W takiej konfiguracji rower z napędem stanie się martwą kategorią, której nikt nie będzie chciał sprzedawać, kupować ani użytkować. Śladowo niska, jak się zdaje, popularność tej kategorii na rynku i na drogach w Europie potwierdza, że obecnie tak pomyślana kategoria trafia w rynkową próżnię.

Droga dla rowerów w Warszawie
Dla ewentualnych szans rynkowych roweru z napędem krytycznym warunkiem będzie możliwość korzystania z infrastruktury rowerowej

A może jednak..?

Zarazem jednak: jeśli taki pojazd będzie wprowadzany do polskiego prawa, to pole manewru dla polskiego ustawodawcy zaistnieje. Powtórzymy: sposób uregulowania go w przepisach drogowych, to już wyłącznie kompetencje krajowe. Można to zrobić możliwie liberalnie.

Już samo hipotetyczne wpuszczenie rowerów z napędem na drogi rowerowe – nawet przy obowiązkowym kasku czy „blachach” – dałoby im ważny atut w stosunku do motorowerów. Z kolei moc napędu 1000 W i „legalna” manetka – przewagę w stosunku do zwykłego roweru ze wspomaganiem elektrycznym. Czy to by wystarczyło, aby takie pojazdy zdobyły popularność – trudno ocenić. Wtedy jednak rynek miałby przynajmniej szansę rozstrzygnąć czy ludzie tego chcą, czy nie.


⇒ POLECAMY TAKŻE FILM:

WSPARCIE