Tomasz Łabno to założyciel i prezes wrocławskiej spółki Frelin, która jest właścicielem marki Electofun (jednego z największych w Polsce sklepów z osobistymi pojazdami elektrycznymi) oraz popularnej marki e-hulajnóg Frugal. Rozmawiamy na temat projektu ustawy regulującej urządzenia transportu osobistego w Polsce, której zapisy budzą zastrzeżenia użytkowników takich pojazdów i przedsiębiorców z branży.
Zbigniew Domaszewicz: Podoba się panu projekt „ustawy o UTO”?
Tomasz Łabno: Uregulowanie ruchu „małych” elektrycznych pojazdów jest bardzo potrzebne i tutaj duży plus za działania Ministerstwa Infrastruktury w tej sprawie, bo lepiej późno niż wcale. Ale same zapisy uregulowań nie są przemyślane – i tu duży minus.
To po kolei. Jak pan ocenia definicję UTO zapisaną w projekcie?
Propozycja UTO w mojej ocenie słusznie zawiera ograniczenia dotyczące prędkości i wymiarów. Ale już granica dopuszczalnej wagi wprost uderza w sprzęt dla bardziej zaawansowanych użytkowników UTO czy też dla użytkowników, chcących korzystać z tych pojazdów w modelu off-road – czyli np. w lesie. Do czego potrzebny jest sprzęt mniej delikatny niż typowa elektryczna hulajnoga, ważąca 12 kg.
Dziwi mnie też wrzucenie do jednego worka elektrycznej hulajnogi i pojazdów typu segway.
Ilu użytkowników w Polsce może mieć obecnie sprzęt niemieszczący się w ustawowej definicji?
Szacuję, że jest to grupa kilku tysięcy osób. I nie są to tylko użytkownicy elektrycznych hulajnóg, o których tak ostatnio głośno.
A co z firmami logistycznymi, ochroniarzami którzy korzystają z pojazdów typu segway? Konieczne są zmiany w projekcie UTO.
A jaka część pojazdów UTO w obecnej ofercie Electofun nie spełnia norm z projektu ustawy?
W skali całej oferty marki to tylko kilka procent. Ale w grupie samych elektrycznych hulajnóg – kilkadziesiąt procent.
Jeśli ustawa wejdzie w obecnym brzmieniu, to Pana firma usunie wszystkie takie pojazdy z oferty?
Jeśli ustawa nie dopuści możliwości oferowania cięższych elektrycznych hulajnóg, segway’ów itp, to będziemy zmuszeni wycofać je ze sprzedaży. Co gorsze, ze świadomością, że sympatycy cięższych elektryków i tak znajdą źródło zakupu, tyle że pomijając opodatkowanie ich w kraju użytkowania.
Szczególnie niezadowolone będzie Ministerstwo Finansów, kiedy to zakupy konsumentów, pragnących mimo wszystko nabyć mocniejszy, pojazd, wyemigrują do strefy wolnej od VAT i podatku dochodowego.
Należy egzekwować prawo i karać za jego nieprzestrzeganie, ale niech ono będzie równe dla wszystkich.
Widzi Pan jakkolwiek furtkę, która pozwoliłaby w przyszłości na legalne sprzedawanie i potem wykorzystywanie mocnych hulajnóg?
Jedyne wyjście z sytuacji to dopuszczenie pojazdów nie spełniających norm UTO jako pojazdów off-road. Taka sytuacja jest z quadami – mamy quady rejestrowane, które mogą poruszać się po drogach po ich rejestracji i mamy quady nie rejestrowane, którym nie wolno się poruszać po drogach. Użytkownik sam decyduje co potrzebuje, a sprzedawca może legalnie prowadzić biznes.
Jako przedsiębiorca z branży – co postulowałby pan w konsultacjach? Jak pogodzić kwestie bezpieczeństwa ruchu z otwartością na różnorodność pojazdów i rozwojem mikromobilności?
Na pewno trzeba rozdzielić rodzaje pojazdów na więcej kategorii i dopuścić typ off-road oraz na tereny zamknięte.
Czytaj też:
„Urządzenia do celów kolekcjonerskich”. Prawnik o projekcie „Ustawy o UTO”