W trzecim kwartale 2023 roku elektrycznych hulajnóg wynajmowanych na minuty było w Polsce dostępnych 93 tys. (stan na koniec września). Oznacza to, że po raz pierwszy od pojawienia się w Polsce tej usługi, która niedawno obchodziła tu swoje pięciolecie, liczba współdzielonych e-hulajnóg nie wzrosła licząc rok do roku. A mówiąc precyzyjnie, nawet nieznacznie spadła: jest to o ponad 1 proc. mniej niż w tym samym okresie rok temu.

Takie wnioski przynosi niedawny raport branżowego stowarzyszenia Mobilne Miasto, które  regularnie bada podaż tych usług – wyniki publikujemy od początku 2020 roku na naszej podstronie Strefa Danych.

Wcześniejsze raporty corocznie przynosiły dane o spektakularnym rozwoju rynku. Rok temu, w trzecim kwartale 2022 roku, Mobilne Miasto odnotowało ponad dwukrotny wzrost liczby oferowanych e-hulajnóg (do 94 tys. wobec 46,2 tys. rok wcześniej). W latach 2020 – 2021 rynek ten urósł trzykrotnie. Nawet pandemiczny 2020 rok przyniósł dwukrotny wzrost podaży w stosunku do stanu z roku 2019.

Infografika: e-hulajnogi sharingowe w Polsce 2018-2023
Nieprzypadkowo porównujemy dane z trzecich kwartałów roku: to wtedy przypada zwykle roczne maksimum podaży e-hulajnóg, tuż przed rozpoczęciem jesiennego ograniczenia flot przez operatorów.

Mniej e-hulajnóg w dużych miastach

Gdy wejdziemy w temat głębiej, okaże się, że potencjalną zadyszkę branży współdzielonych elektrycznych hulajnóg widać jeszcze lepiej. Choć ogólna liczba tych pojazdów w Polsce jedynie przestała rosnąć, to w dużych miastach – czyli ośrodkach najważniejszych biznesowo dla operatorów tej usługi – widać już spadki i to całkiem spore. W każdym z sześciu miast z najliczniejszą ofertą (które łącznie odpowiadają aż za połowę krajowej podaży tych pojazdów) liczba dostępnych e-hulajnóg się zmniejszyła. Najwięcej pojazdów ubyło w:

  • Warszawie – spadek o 18 proc. rok do roku (do 18 tys. hulajnóg);
  • Krakowie – spadek aż o 37 proc. (do 8,2 tys.);
  • Poznaniu – spadek o 17 proc. (do 5 tys.).

Taki wynik w tym roku może być sygnałem, że rynek ten, po kilku latach nieprzerwanego i dynamicznego wzrostu, osiągnął maksimum swojej podaży

– uważa Adam Jędrzejewski, prezes Mobilnego Miasta.

Mniejszy popyt czy presja miast?

Jeśli tak jest rzeczywiście, to zjawisko to może mieć dwie przyczyny.

Po pierwsze, mogło po prostu spaść zainteresowanie wypożyczaniem e-hulajnóg. Po drugie, firmy mogą ograniczać ich liczbę w miastach pod presją wynikającą z problemów, które powodują e-hulajnogi porzucane w przypadkowych miejscach przez użytkowników.

Jeśli chodzi o trendy w wypożyczeniach  – żaden operator takich danych nie zdradza. Pewien wgląd w popytową stronę sharingu e-hulajnóg daje jednak międzynarodowy raport European Shared Mobility Index, przygotowany przez firmę Fluctuo. Z analizy obejmującej ponad 30 europejskich metropolii, w tym Warszawę i Trójmiasto, wynika, że pomiędzy połową 2022 roku a połową 2023 roku zaobserwowano spadek popularności sharingu e-hulajnóg na poziomie 10 proc. Niewykluczone więc, że także w Polsce jest coś na rzeczy. Być może część użytkowników zainwestowała we własny sprzęt?

W drugiej kwestii: nawet pobieżny monitoring mediów wskazuje, że samorządy i mieszkańcy miast podchodzą do bałaganu związanego z parkowaniem hulajnóg z coraz większym zniecierpliwieniem. Przykłady z zagranicy (jak np. głośne zakazanie ich sharingu w Paryżu) zachęcają krytyków tej usługi do zaostrzania tonu. A mniej e-hulajnóg w miastach to siłą rzeczy także mniejsze natężenie problemu i mniejsze ryzyko drastycznych kroków ze strony władz.

Mniej e-hulajnóg, więcej miejscowości

O komentarz poprosiliśmy firmy Bolt i Lime. Bolt w ogóle nie skomentował tematu. Firma Lime (pionier sharingu e-hulajnóg w Polsce) odpowiedziała w sposób typowo PR-owy, deklarując jednak, że nadal widzi w Polsce pole do rozwoju.

– Cały czas dostrzegamy szanse zwiększenia dostępności oferowanej usługi. W przyszłym roku chcielibyśmy dotrzeć z ofertą do jeszcze większej liczby użytkowników. Trwają rozmowy z kolejnymi miastami, niektóre same zgłaszają się do nas, ponieważ zauważają potencjał w mikromobilności. Już teraz wyszliśmy naprzeciw ich oczekiwaniom i wprowadziliśmy kilkadziesiąt rowerów w Warszawie, jako program pilotażowy. Jesteśmy dostępni w 50 miejscowościach i dysponujemy flotą ponad 23 tys. e-hulajnóg – mówi Damian Kupczak, Senior Operations Manager z Lime Polska.

Infografika - elektryczne hulajnogi - sharing - Polska - trzeci kwartał 2023
Prawie cały polski rynek sharingu e-hulajnóg (blisko 97 proc.) to oferta czterech marek: Bolt, Tier, Lime i Dott. Na pozostałe nieco ponad 3 proc. rynku złożyło się siedem platform: blinkee.city z blisko 1,7 tys. pojazdów, a także marki Roler, Hopp, Volt, Elo, Neon i Hulaj.

Być może więc trend branżowy w Polsce w kolejnym sezonie będzie wyglądał tak, że w dużych miastach liczba hulajnóg będzie nadal ograniczana, a zarazem firmy hulajnogowe będą szukać miejsca do rozwoju wchodząc do mniejszych miejscowości?

Taki kierunek już teraz znajdowałby potwierdzenie w danych. O ile bowiem, jak pisaliśmy wyżej, w skali kraju floty przestały się zwiększać, a w dużych miastach nawet się skurczyły, to kolejny raz wzrosło mocno geograficzne rozprzestrzenienie tych usług. Duże i małe platformy sharingu elektrycznych hulajnóg docierały w sezonie 2023 ze swoją ofertą do aż 208 miejscowości, co stanowiło wzrost o 29 proc. rok do roku.

– W tym roku znacznie poszerzyliśmy obszar działania nad polskim morzem i zaobserwowaliśmy bardzo duże zainteresowanie naszymi e-hulajnogami wśród turystów – dodaje Damian Kupczak z Lime Polska.

Czy decentralizacja będzie rentowna?

Pozostaje oczywiście pytanie o biznesową opłacalność dla operatorów modelu, w którym ich e-hulajnogi byłyby coraz mocniej „rozsmarowane” po całym kraju – i o to jaka jest minimalna wielkość floty / miasteczka, by oferowanie tam wynajmu było zyskowne. Trzeba pamiętać, że e-hulajnogi to w Polsce usługa w 100 proc. komercyjna – nie są one w żaden sposób utrzymywane czy nawet dotowane przez samorządy, jak ma to miejsce w przypadku miejskich rowerów publicznych.

Rozrzucone huajnogi elektryczne hive w centrum Warszawy
Obrazki leżących w stertach na chodniku e-hulajnóg (na zdjęciu Warszawa w 2019 roku), niegdyś powszechne, dziś są już dużą rzadkością. Zagracanie ulic to nadal problem, ale kwestia parkowania e-hulajnóg powoli się cywilizuje. Fot. ZD/SmartRide.pl

To już jednak zmartwienie firm. Z punktu widzenia miast i użytkowników sytuacja, w której rynek niejako sam (lub poprzez półoficjalne porozumienia z samorządami, do których niekiedy dochodzi) ogranicza liczbę sprzętu w metropoliach, a w zamian usługa staje się dostępna w kolejnych, mniejszych miasteczkach, wydaje się rozwiązaniem korzystnym.

Przynajmniej teoretycznie taki scenariusz oznacza większą dostępność usługi w kraju, a mniejsze problemy i napięcia w dużych miastach. Tym bardziej, że coraz więcej samorządów stara się porządkować parkowanie wynajmowanych e-hulajnóg poprzez tworzenie specjalnych miejsc do tego przeznaczonych, które stopniowo mogą się zmieniać z jedynie rekomendowanych w obligatoryjne (tu kluczowa jest odpowiednia gęstość w mieście takich „stref zwrotu”).

Czy tego typu trend rzeczywiście będzie miał miejsce – zobaczymy zapewne już w najbliższym sezonie.


⇒ Obejrzyj też: Gdzie i jak parkować w mieście e-hulajnogę?

WSPARCIE