[EDIT] Ten artykuł był naszym żartem primaprilisowym. Ale ponieważ wygląda na to, że wielu Czytelnikom żart się spodobał, pozostawiamy go w serwisie. Traktujmy go jako kawałek satyryczny, parodię niektórych sposobów myślenia, które zdominowały debatę publiczną 🙂


Choć szczegóły planowanej nowelizacji przepisów ujrzały światło dzienne dopiero dziś, jej autorzy planują wprowadzenie nowych regulacji już od początku lipca tego roku.

– Kierujemy projekt na szybką ścieżkę legislacyjną, ponieważ wypadków przybywa, a z zapewnieniem bezpieczeństwa nie można zwlekać – tłumaczą.

Dla użytkowników elektrycznych hulajnóg zmiana będzie rewolucją. Miejsce powszechnie stosowanej dziś manetki „gazu” ma zająć konstrukcja, która już od lat w Unii Europejskiej jest jedynym dopuszczalnym prawnie rozwiązaniem w odniesieniu do rowerów: czyli wspomaganie elektryczne.

W e-bike’ach działa to tak, że silnik uruchamiany jest naciskiem na pedały, czyli wspomaga jadącego jedynie wtedy, gdy ten sam pedałuje. Po wprowadzeniu analogicznego rozwiązania do e-hulajnóg, aby wykorzystać moc silnika, trzeba będzie regularnie odpychać się nogą.

Postulat ujednolicenia przepisów dla pojazdów stanowiących obecnie prawną kategorię elektrycznych hulajnóg z przepisami regulującymi ruch rowerów, w tym rowerów ze wspomaganiem elektrycznym, należał do najczęściej podnoszonych podczas konsultacji w toku prac legislacyjnych. Zarazem krok ten stanowi rozwiązanie większości problemów bezpieczeństwa zgłaszanych w związku z użytkowaniem e-hulajnóg, udokumentowanych zrealizowanym w 2022 roku monitoringiem zachowań użytkowników tych pojazdów

– czytamy w uzasadnieniu projektu. O przywołanym monitoringu pisaliśmy niedawno tutaj.

Hulajnoga wspomagana elektrycznie

Mówiąc precyzyjnie: miejsce znanej dziś „elektrycznej hulajnogi” zajmie więc „hulajnoga wspomagana elektrycznie”, działająca według zasady: im mocniej odpycha się użytkownik, tym bardziej wspomaga go silnik. Napęd będzie się jednak musiał odłączać po osiągnięciu prędkości 25 km/h.

I to jest kolejna nowość – dziś e-hulajnogi muszą mieć ograniczoną prędkość maksymalną do 20 km/h. Ten limit wzrośnie – również do poziomu obowiązującego w rowerach elektrycznych. [dalszy ciąg artykułu pod wideo]

⇒ ZOBACZ: Jak kupić rower „legalny” i „nielegalny” zarazem?  To już nie jest prima aprilis 🙂

Oba rodzaje pojazdów będą się jednak różnić w przepisach, jeśli chodzi o dopuszczalną moc silnika. W przypadku rowerów jest to 250 W. Wspomagane elektrycznie hulajnogi nie będą miały tego limitu. Niekonsekwencja?

Ingerencja w moc silnika powodowałoby konieczność daleko idących przeróbek, dostosowujących użytkowane obecnie e-hulajnogi do nowych regulacji. Natomiast sama likwidacja manetki jest prosta technicznie, wymaga jedynie jej odcięcia i odpowiedniego zaizolowania przewodu. Tworzymy obecnie listę certyfikowanych serwisów, gdzie będzie można przeprowadzić tę czynność bezpłatnie – usłyszeliśmy nieoficjalnie od osoby z Departamentu Transportu Osobistego i Mobilności w resorcie infrastruktury, który prowadził prace nad nową legislacją.

– Natomiast wyposażenie pojazdu w mechanizm uruchamiający wspomaganie, będący odpowiednikiem e-rowerowego czujnika nacisku, będzie już w gestii samych użytkowników – dodaje nasz rozmówca.

Hulajnoga Okai Neon - kierownica i manetka
Manetki kciukowe również będą musiały przejść do historii. „W nowoczesnym mieście zredukowanie napędu e-hulajnogi jedynie do wspomagania okaże się rozwiązaniem całkowicie wystarczającym”. Fot ZD / SmartRide.pl

Nowy przepis będzie obowiązywał zarówno w odniesieniu do e-hulajnóg prywatnych, jak i jednośladów współdzielonych, wypożyczanych w miastach na minuty. Użytkownicy prywatni i operatorzy sharingowi będą mieli czas do końca roku na dostosowanie techniczne swych pojazdów.

„Wyprzedzamy regulacje UE”. Rozwiązanie wielu problemów za jednym zamachem

Niedawno brukselska organizacja ETSC opublikowała listę rygorystycznych rekomendacji dotyczących przepisów drogowych i wymagań sprzętowych dla e-hulajnóg. Proponuje w niej m.in., aby elektryczne hulajnogi musiały być mieć koła o wielkości minimum 12 cali oraz silnik nie mocniejszy niż 250 W. Wdrożenie zaleceń ETSC de facto eliminowałoby niemal wszystkie używane obecnie modele elektrycznych hulajnóg.

Polskie zmiany przyjęły zupełnie inną logikę. – Jednym skutecznym posunięciem polski rząd rozwiązuje cały katalog wyzwań związanych z rozwojem mikromobilności. Będziemy w tym przypadku w unijnej awangardzie – uważa nasz rozmówca z Departamentu Transportu Osobistego i Mobilności. Wskazuje m.in., że:

  • wiele zagrożeń i upadków powodował gwałtowny, niekontrolowany start e-hulajnogi po naciśnięciu manetki, co wkrótce odejdzie do przeszłości;
  • jazda ze wspomaganiem przyniesie korzyści dla zdrowia i formy fizycznej użytkowników, którzy teraz będą musieli włożyć w przemieszczanie się także trochę wysiłku;
  • konieczność odpychania się nogą zwiększa kontrolę nad hulajnogą. To powinno wydatnie zredukować liczbę wypadków, zwłaszcza najechań na pieszych (w ub. roku w Polsce miało miejsce 60 takich wypadków). Ubędzie też upadków wynikających z np. nieuważnego wjeżdżania na krawężniki;
  • nowe rozwiązanie de facto uniemożliwi niedozwoloną w przepisach jazdę we dwoje.

Aktywiści miejscy są na tak. „W mieście 15-minutowym manetka jest zbędna”

Według nieoficjalnych informacji projekt nowej regulacji to jednak nie tylko efekt prac rządowych, ale wynik szerszego kompromisu między władzą centralną, miejskim samorządami (które borykają się z hulajnogowym chaosem na ulicach) oraz tzw. ruchami miejskimi, skupiającymi m.in. licznych aktywistów rowerowych.

Ci ostatni od dawna twierdzą, że podstawą tzw. piramidy transportowej powinno być przemieszczanie się jedynie pieszo i rowerem. Wskazują, że pozbycie się manetki z e-hulajnóg spowoduje spadek globalnej konsumpcji energii, a w ślad za tym pomoże w zmniejszeniu emisji CO2, związanej z ich użytkowaniem – korzystnie przyczyniając się do walki ze zmianami klimatu i ratowania planety. Przyczyni się też do realizacji „wizji zero” – czyli całkowitego wyeliminowania wypadków na e-hulajnogach.

Piramida transportowa
Odwrócona piramida transportowa. Manetka w e-hulajnodze zniechęca do poruszania się siłą mięśni, przestaje więc wpisywać się w nowoczesne wizje rozwoju mobilności.

Krok ten idzie również w parze z koncepcją tzw. miast 15-minutowych, w których, aby dotrzeć do celu, nie trzeba będzie pokonywać dużych odległości. Zredukowanie napędu e-hulajnogi jedynie do wspomagania okaże się więc w nowoczesnym mieście rozwiązaniem całkowicie wystarczającym.

„Konensus jest możliwy”

Zdaniem urzędnika z ministerstwa zmiana przepisów ma sens nawet na poziomie semantycznym.

– Sama nazwa hulaj n o g a mówi jasno, jakiego rodzaju to powinien być napęd. Elektryczność – tak, ale bądźmy spójni znaczeniowo. Silnik i odpychanie się nogą – to można pogodzić

– przekonuje.

Co ciekawe, także operatorzy e-hulajnóg sharingowych uważają, że to rozwiązanie może okazać się korzystne. Pojazdy wspomagane trzeba będzie rzadziej ładować, firmy będą więc mogły zwolnić część personelu – tym samym więcej zarobią.

– Jak widać, nie jest prawdą, że w Polsce różne środowiska nie potrafią ze sobą rozmawiać. W przypadku elektrycznych hulajnóg wypracowanie rozsądnego konsensusu okazało się jak najbardziej możliwe – komentuje Jędrzej Adamowski, prezes branżowego stowarzyszenia Stabilne Miasto.

[tekst opublikowany 1 kwietnia 2023 r.]


⇒ ZOBACZ TEŻ: Ostatni dzwonek na e-hulajnogę z manetką!!! 10 mocnych modeli z oferty 2023

 

WSPARCIE