O ile w rządzie prace nad projektem ustawy regulującej e-hulajnogi i inne elektryczne pojazdy osobiste trwały latami, to przez Sejm przeszła ona jak burza. Wystarczyły dwa dni, by projekt resortu infrastruktury zaliczył trzy posiedzenia plenarne, dwa posiedzenia Komisji Infrastruktury i ostatecznie został dzisiaj uchwalony. Tym samym Sejm wysłał elektryczne hulajnogi i tzw. urządzenia transportu osobistego (UTO) do Senatu.
W tej sytuacji nie opisujemy ponownie nowych przepisów – streszczenie tego, jak zostanie uregulowana w Polsce mikromobilność znajdziecie w tym artykule.
Ustawę poparła ogromna większość posłów. Ale wynik ostatecznego głosowania (414 posłów za, 15 przeciw, 25 się wstrzymało) to tylko pozór zgodności. O ile bowiem prawie wszystkie kluby poselskie deklarowały, że generalnie przepisy dla nowych pojazdów są potrzebne, to już szczegóły projektu budziły dużo zastrzeżeń. Rząd wydaje się jednak zdeterminowany, by nowe przepisy weszły w życie jak najszybciej, a na pewno jeszcze w pierwszej połowie roku.
Była krytyka, nie było namysłu
Jeśli jakiś użytkownik e-hulajnogi liczył na to, że Sejm pochyli się nad kształtem przyszłych przepisów w merytorycznej dyskusji – mocno się zawiódł. Firmujący ustawę wiceminister infrastruktury Rafał Weber i szef tego resortu Andrzej Adamczyk przez dwa dni po prostu twardo odrzucali wszystkie kolejne pojawiające się uwagi i postulaty. Szło im to tym łatwiej, że zgłaszali je z jednej strony zwolennicy możliwie nieskrępowanego rozwoju tych środków transportu, z drugiej – orędownicy mocniejszego dokręcania regulacyjnej śruby. Większość sejmowa godziła jednych i drugich, popierając bezwarunkowo projekt w wersji rządowej.
Wybrane fragmenty debat pokazujące charakter poselskich wystąpień można zobaczyć na klipie poniżej:
Głównie gwoli rzetelności kronikarskiej odnotowujemy więc te kontrowersje, które najczęściej wypływały w Sejmie. Prawdopodobnie powrócą one w Senacie.
Za ciasny gorset na hulajnogi
Zwolennicy bardziej liberalnego traktowania elektrycznych pojazdów zarzucali projektowi zupełnie zbędną kazuistykę (tu szczególnie aktywni byli posłowie Konfederacji Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza, określający ustawę jako bubel). Kwestionowali oni m.in.:
- ograniczenie dopuszczalnej prędkości e-hulajnóg i UTO do 20 km/h, a na chodniku do prędkości „zbliżonej do prędkości pieszego”. Pojawiały się zastrzeżenia, że ten pierwszy limit jest zbyt niski i ogólnie niepotrzebny, zwłaszcza, że np. rowery nie mają żadnych ograniczeń prędkości i często jeżdżą sporo szybciej. Drugi punkt często oceniano jako nieklarowny i absurdalny („te pojazdy są właśnie po to, by poruszać się szybciej niż na piechotę”);
- regulacje stanowiące, że na e-hulajnodze i UTO nie będą wolno jechać jezdnią, jeśli dozwolona jest na niej prędkość ponad 30 km/h. Jeżeli jednocześnie nie ma drogi dla rowerów, to ten przepis skazuje hulajnogi w miastach na jazdę właśnie chodnikiem, w tempie pieszych;
- spowodowane powyższym przepisem wykluczenie elektrycznych hulajnóg z ruchu poza miastami (gdzie nie ma infrastruktury rowerowej ani chodników, a na drogach limit prędkości jest wyższy niż 30 km/h). Tę kwestię podnosili m.in. poseł Stefan Krajewski (klub Koalicja Polska – PSL, UED, Konserwatyści) i Mirosław Suchoń (Koalicja Obywatelska). Zarzucali autorom projektu, że stworzyli przepisy wyłącznie z myślą o miastach, dyskryminując użytkowników e-pojazdów z terenów podmiejskich i wiejskich. Wskazywali też, że przecież niechronieni rowerzyści mogą jeździć po „normalnych” drogach między miejscowościami, więc gorsze potraktowanie hulajnogistów jest niekonsekwencją. Wiceminister Weber był nieugięty. Jest już pewne, że wprowadzony de facto zakaz używania e-hulajnóg poza miastem to nie jest żaden przypadek ani przeoczenie;
- zakaz przewożenia jakiegokolwiek ładunku podczas jazdy na e-hulajnodze lub UTO
- zakaz korzystania z e-hulajnóg przez dzieci w wieku poniżej 10 lat (krytycy wskazywali, że istnieją e-hulajnogi dziecięce, a decydować o takich rzeczach powinni rodzice).
Argumentację posłów Konfederacji można źrodłowo poznać tutaj. Ich liczne poprawki, zmierzające do zmiany tych przepisów, zostały dużą przewagą głosów odrzucone.
Trzeba okiełznać sharing?
Wśród uwag i poprawek znajdowały się też apele o mocniejsze podregulowanie elektrycznej mikromobilności. Tu aktywność przejawiały m.in. Lewica i Polska 2050. Zgłaszano m.in. postulaty:
- dla odmiany podwyższenia wieku dzieci, którym wolno korzystać z e-hulajnóg z 10 do 12 lat (poprawka poseł Karoliny Pawliczak z Lewicy)
- wprowadzenia do ustawy zapisów ułatwiających samorządom regulowanie rynku współdzielonych e-hulajnóg (poprawka Polska 2050), poprzez np. limitowanie liczby wynajmowanych pojazdów czy ograniczanie obszarów wypożyczeń. Pomysłem na to byłby nałożony na operatorów obowiązek zawierania umów z lokalnymi władzami (zapis taki był w jednej z wcześniejszych wersji ustawy). Rząd odrzucił ten postulat, argumentując, że już obowiązujące prawo o drogach publicznych w pełni wystarczy, by takie umowy zawierać (Rafał Weber chętnie punktował władze Warszawy, które, w odróżnieniu od władz innych dużych miast, tego nie zrobiły);
- w wypowiedziach posłów pojawiało się także hasło dotyczące wprowadzenia obowiązkowego OC dla użytkowników e-hulajnóg i UTO (poseł Iwona Kozłowska, Koalicja Obywatelska) oraz postulat wprowadzenia obowiązku jazdy w kasku. Były też próby dopisania warunku, że e-hulajnogi i UTO będą mogły korzystać z chodnika tylko pod warunkiem, że ma on minimum 2 m szerokości. Na próbach się skończyło.
„Stanowisko rządu: negatywne”
Poseł Franciszek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej walczył m.in. o całkowite wykreślenie z projektu kategorii tzw. UWR – urządzeń wspomagających ruch (deskorolki, tradycyjne hulajnogi,rolki etc). Ustawa nie przyznaje im statusu pojazdów, ale odbiera status pieszych i „wpuszcza” je na drogi rowerowe. Poseł wskazywał nielogiczności w tych zapisach, podkreślał niejasną definicję UWR („to mogą być nawet szczudła czy kijki do nordic walkingu”) oraz niepotrzebne wmieszanie sprzętów rekreacyjnych do ustawy regulującej środki transportu. Nic nie wskórał. Jak pisze Sterczewski na Facebooku, ma jeszcze nadzieję na Senat.
• CZYTAJ TEŻ:
Na e-hulajnodze kierunkowskaz albo… ręka. Niebezpieczny przepis
• CZYTAJ TEŻ:
Hulajnoga rowerowa, czyli footbike padnie ofiarą nowych przepisów
Autorzy projektu z Ministerstwa Infrastruktury nie chcieli dyskutować nawet o takich kwestiach, jak nakładany przez ustawę nakaz parkowania e-hulajnóg i UTO przy krawędzi chodnika pod budynkami – co, jak podnosili posłowie z różnych ugrupowań, jest bardzo niekomfortowe dla osób niewidomych. Z uwagi na skalę, kwestia ta dotyczy przede wszystkim sharingu hulajnóg.
• CZYTAJ TEŻ:
„Senat ostatnią nadzieją na poprawienie przepisów dla e-hulajnóg”
„Stanowisko rządu: negatywne” – kwitował na komisji kolejne zgłaszane poprawki wiceminister Rafał Weber. Opozycji zaś zarzucał, że kwestionując ustawę w gruncie rzeczy neguje wprowadzany w niej zakaz jeżdżenia na e-hulajnogach, UTO czy UWR pod wpływem alkoholu lub narkotyków. A nawet, że wręcz promuje takie zachowania. Tę narrację wiceminister stosował kilkakrotnie – najwyraźniej została uznana przez rząd za skuteczną.