Przyglądając się polskiemu rynkowi elektrycznych skuterów współdzielonych, można odnieść wrażenie swego rodzaju stagnacji. Dwa lata temu, gdy wydawaliśmy raport „Na progu przełomu”, poświęcony sharingowi transportu w Polsce, oferta skuterów na minuty wynosiła ok. 1,5 tys. pojazdów, dostępnych w 18 miastach. W drugim kwartale zeszłego roku było to nieco ponad 1,6 tys. pojazdów w 16 miejscowościach – czyli praktycznie bez zmian. Danych za porównywalny okres bieżącego roku jeszcze nie ma, ale na koniec marca skuterowa oferta składała się z zaledwie 784 jednośladów w 11 miejscowościach. Teraz, gdy sezon się rozwija, jest ich oczywiście więcej, jednak o jakimkolwiek zasadniczym wzroście podaży nie ma mowy.
Oczywiście po drodze przydarzyła się pandemia, która gwałtownie zmniejszyła popyt na wszelkie usługi transportowe. Niemniej już np. podaż e-hulajnóg na minuty w tym samym okresie bardzo mocno wzrosła. Znamienny jest też fakt, że od kilkunastu miesięcy oferta skuterów na minuty to dzieło tych samych trzech operatorów (blinkee.city, Hop.city i Eco Share) – i żadnych nowych graczy nie widać.
Czy skuterowa flauta oznacza, że ten środek transportu – przynajmniej w sharingu – osiągnął już maksimum swojej popularności? Szukając odpowiedzi na to pytanie przeanalizowaliśmy wyniki badań PSPA z września ubiegłego roku. Na potrzeby raportu „Barometr nowej mobilności 2020” badano wówczas nastawienie Polaków do różnych usług transportowych, w tym do nieuwzględnionego ostatecznie w raporcie sharingu mikromobilności.
Nie chcę, nie potrafię…
Pierwsza część analizy przynosi wyniki niewesołe dla firm skuterowych i promotorów tego środka transportu. Na pytanie „Czy korzystasz z systemu wynajmu skuterów na minuty” twierdząco odpowiedziało tylko 8 proc. respondentów. To najniższy wskaźnik ze wszystkich mikromobilnych „sharingów”. Dla porównania: korzystanie z systemów wynajmu elektrycznych hulajnóg zadeklarowało przeszło 24 proc. badanych, a z systemów rowerów miejskich – ponad 46 proc.
Co więcej – skutery odnotowują także najmniejsze wykorzystanie „potencjalne”. Uczestników sondażu w miejscowościach, gdzie skuterów nie ma, zapytano czy korzystaliby z nich, gdyby taki system wynajmu był u nich dostępny. Tutaj odpowiedzi twierdzących było 35,4 proc. To znowu najniższy wynik. W przypadku hulajnóg analogiczne pytanie przyniosło prawie 52 proc. odpowiedzi „na tak”, a w przypadku rowerów miejskich – ponad 52 proc.
Na tym nie koniec złych wiadomości. Inne pytania ujawniają bowiem niski poziom zainteresowania tą usługą. Wśród przyczyn, dla których badani nie korzystają ze skuterów (tam, gdzie mają taką możliwość) na pierwszy plan zdecydowanie wybija się odpowiedź „nie mam potrzeby / nie interesuje mnie ten środek transportu”, którą podało aż 29,5 proc. respondentów. Następna w kolejności odpowiedź brzmi „nie lubię jeździć skuterem” (11,6 proc.). Oba powody pokazują w najlepszym razie obojętne nastawienie do tych jednośladów. Trzecia najpopularniejsza odpowiedź jest już bardziej konkretna: „nie potrafię jeździć / nigdy nie jeździłem skuterem”.
Obraz z tego rysuje się niewesoły. Gdyby w tym miejscu analizę przerwać, kończyłaby się ona wnioskiem, że szans na większą popularność tej usługi właściwie nie ma. A jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
…albo korzystam i bardzo lubię
W badaniach pytano bowiem także o ocenę poszczególnych współdzielonych środków transportu, kierując to pytanie do użytkowników danej usługi. Pytano ich również o częstotliwość korzystania z niej. I tu niespodzianka:
współdzielone skutery w ogólnym rozrachunku zbierają najlepsze opinie użytkowników. I są przez nich wykorzystywane najbardziej regularnie ze wszystkich sharigowych jednośladów.
Najpierw przyjrzyjmy się pierwszej kwestii. Respondenci oceniali takie rzeczy, jak łatwość obsługi aplikacji (łatwość wynajmu), lokalizacje punktów dostępu, stan techniczny pojazdów, koszt usługi i czystość jednośladów. We wszystkich punktach przewaga ocen „dobrze” i „bardzo dobrze” jest w przypadku skuterów przygniatająca – łącznie oceny te zebrały, w zależności od kategorii, od 67 do 75 proc. wskazań. Oceny negatywne zaś: od 4 do 8 proc.
W oczy rzuca się także wysoki wskaźnik wykorzystywania skuterów.
Co najmniej raz w tygodniu wynajmuje skuter prawie 56 proc. użytkowników tej usługi, a 16,5 proc. deklaruje, że robi to codziennie.
Do tego dalsze prawie 26 proc. respondentów korzysta ze skuterów na minuty kilka razy w miesiącu.
Tak regularnych użytkowników nie ma żaden współdzielony środek transportu w Polsce. Z elektrycznych hulajnóg minimum raz w tygodniu korzysta 44,6 proc. ich użytkowników – to i tak dużo, ale jednak ponad 11 punktów procentowych mniej. Z rowerów – 48 proc. (ale tylko 3,8 proc. robi to codziennie). Można jeszcze porównać skutery z carsharingiem – tutaj wskaźnik ten wynosi 29 proc. Widać już, że skuter nie jest pojazdem wynajmowanym w celu rekreacyjnej przejażdżki, tylko realną alternatywą transportową. A ci którzy jej spróbują, pozostają jej wierni.
Przybliżyć skutery do ludzi
Wnioski są oczywiste. Upowszechnienie w większym stopniu wynajmu skuterów na minuty blokuje obecnie bariera psychologiczna – jednoślady te wydają się być poza radarem wielu potencjalnych użytkowników, którzy po prostu nie uwzględniają tego środka transportu jako opcji dla siebie.
Jeśli jednak spróbują – nie tylko zaczynają oceniać je wysoko, ale i intensywnie ich używają. Nie bez znaczenia jest tu także fakt, że skutery to jedyny mikromobilny, sharingowy środek transportu, który może być zgodnie z przepisami wykorzystywany w dwie osoby, co obniża jednostkowe koszty przejazdu. Od dorosłych skuter (formalnie: motorower) nie wymaga prawa jazda. Pozwala omijać korki. Nie nastręcza też – ani użytkownikom, ani miastom – problemów z parkowaniem. Plusów jest naprawdę dużo.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że najlepsze czasy dla e-skuterów na minuty w Polsce są dopiero przed nami – co byłoby korzystne i dla miast i dla ich mieszkańców. Tym bardziej, że operatorzy zyskują sojuszników w przełamywaniu wspomnianej bariery psychologicznej. Takie inicjatywy, jak uruchomione w maju Huby Mobilności, oferują zorganizowaną dostępność skuterów w miejscach, w których bywają one najbardziej potrzebne – co zwiększa szansę na to, że kolejni użytkownicy postanowią spróbować przejazdu tym jednośladem. A co będzie dalej – już wiemy.
Adam Jędrzejewski, założyciel i prezes stowarzyszenia Mobilne Miasto
Zdjęcie otwarciowe: Freepik.com. Partnerskie teksty publicystyczne nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji SmartRide.pl