Mikromobilność zupełnie inna, ale wciąż mikromobilność. A może należałoby powiedzieć egzomobilność, bo w większości (choć nie tylko) jest oparta na koncepcji egzoszkieletu i robotyki noszonej na sobie. Na pomyśle – dosłownie – ubrania się w robota.
To coś, co w dużej mierze wyewoluowało z technologii pierwotnie przeznaczonych dla medycyny i wojska, a na rynku konsumenckim było do niedawna futurologią. Obecnie jest już dostępne – dla geeków, zawodowców i… turystów w Chinach. A w przyszłości – być może już niedalekiej – niewykluczone, że przyniesie rewolucję w mobilności. To może zajść szybko. Wystarczy spojrzeć, jak błyskawiczne w ostatnich latach upowszechniły się np. hulajnogi elektryczne, jeszcze niespełna dekadę temu praktycznie nieznane.
Przedstawiamy cztery projekty spod znaku human augmentation, czyli zwiększania możliwości człowieka, w tym przypadku tych fizycznych. W oparciu oczywiście o wspomaganie elektryczne. Robotyka noszona – od stóp po biodra. Do wędrówek, wspinaczki, biegania i… na rower.

1. E-buty, czyli Nike Project Amplify. „Druga para mięśni łydek”
Newsowym asumptem do tego tekstu było ogłoszenie przez Nike w zeszłym tygodniu urządzenia, które nazwano Project Amplify: robotycznego obuwia. Nike twierdzi, że to pierwszy na świecie zasilany system obuwia wspomagający ruch, który ma się do zwykłego buta tak jak rower elektryczny do roweru zwykłego. Czyli: pozwala człowiekowi dotrzeć dalej, szybciej i przy mniejszym wysiłku.
Sportowa marka realizuje go we współpracy z partnerem w dziedzinie robotyki, amerykańską firmą Dephy, spin-offem z MIT Media Lab.
Project Amplify to system integrujący się ze specjalnym butem sportowym z wbudowaną płytką z włókna węglowego (sam but można nosić z systemem robotycznym lub bez niego). Ma lekki silnik i akumulator i został zaprojektowany tak, by w oparciu o algorytmy ruchu wspomagać naturalny ruch podudzia i kostki. Ma działać jak „drugi zestaw mięśni łydek”.

Nike podaje, że do tej pory ponad 400 testerów wykonało ponad 2,4 mln kroków w dziewięciu różnych konfiguracjach sprzętu. Jest w tym na pewno bardzo dużo marketingu, ale podobno testerzy twierdzili, że system wydaje się „być częścią ich ciała”, a wbieganie lub wchodzenie pod górę jest dzięki niemu odczuwalne jak ruch po płaskim. Prototyp otrzymali do swoich filmów także wybrani amerykańscy youtuberzy o wielomilionowych zasięgach.
Samo zwiększenie prędkości ruchu jest umiarkowane. Według ujawnionych przez Nike danych Project Amplify umożliwiał w truchcie zwiększenie tempa 12 min na milę do 10 min na milę. Przeliczając na nasze: z około 8
Project Amplify jest wciąż fazie testów, szczegółów technicznych nie ujawniono. Nike mówi tylko tyle, że wprowadzi robotyczne e-buty na rynek „w następnych latach”, więc jest to faza wczesna, a na komercjalizację, jeśli ona nastąpi – jeszcze poczekamy. Tanie te buty nie będą na pewno. Zarazem – jest to pierwszy przypadek, że rekreacyjne egzoszkielety do codziennego użytku zapowiada tak duża marka konsumencka. Najwyraźniej wyścig zbrojeń w tej dziedzinie zaczyna wychodzić na rynek masowy.
2. Robotyczne e-spodnie MO/GO
Zaczęliśmy od stawu skokowego, przenosimy się wyżej – do kolan. E-spodnie MO/GO to wynik współpracy między kanadyjską firmą odzieżową Arc’teryx (znaną z odzieży outdoorowej) a firmą Skip – niezależną spółka, która wywodzi się z Google X, została wydzielona w 2023 roku i której specjalizacją jest właśnie robotyka noszona.
MO/GO są komunikowane jako z kolei pierwsza na świecie para zasilanych spodni (powered pants). Ich główne zastosowanie to aktywności rekreacyjne na świeżym powietrzu, zwłaszcza te związane z pokonywaniem przewyższeń – robotyczne spodnie mają zwiększać wytrzymałość użytkowników i redukować wysiłek, a w przypadku niektórych – redukować także ewentualny ból stawów kolanowych (nie będąc jednak urządzeniem medycznym).

System jest zintegrowany z modelem spodni Arc’teryx Gamma Pant, o wysokiej „oddychalności” i odporności na ścieranie. Wykorzystuje napędzany energią z akumulatorów silnik połączony z zestawem czujników i komputerowym modułem z algorytmami AI, które przewidują ruchy użytkownika. Same silniki znajdują się na wysokości kolan i zapewniają wspomaganie zarówno przy zginaniu, jak i prostowaniu nogi. Specjalne struktury wspierające z włókna węglowego (dwie pary) mają rozkładać komfortowo moc z silnika na całą nogę.
Według informacji podawanych przez Skip technologia ta zapewnia 40 proc. wzrost mocy mięśniom nóg (szczególnie czworogłowym i ścięgnom podkolanowym) podczas podchodzenia, natomiast przy schodzeniu wspiera stawy kolanowe. Użytkownik czuje się jakoby lżejszy o 30 funtów (czyli ponad 13,5 kg).
Cały system waży około 2 kg. W zestawie znajdują się dwie wymienne baterie i ładowarka. Bateria według deklaracji powinna wystarczyć na ponad trzy godziny ciągłego wchodzenia pod górę przy maksymalnym wspomaganiu, ewentualnie na dystans 8-9,6 km (jak wiadomo, realne zasięgi bywają mocno inne od deklarowanych).
Opinie testerów – jeśli są wiarygodne – wskazują m.in. na korzyści dla osób z problemami ze stawami i dla tych, którzy się szybko męczą. Egzoszkielet w spodniach otwiera przed nimi świat wędrówek, w tym górskich trekingów. Atutem urządzenia jest zapewne też przemyślana integracja z odzieżą i stosunkowo smukły, nieinwazyjny wizualnie design.
Robotyczne e-spodnie MO/GO są obecnie w fazie przedsprzedaży (preorder). W 10 rozmiarach i z ceną raczej nokautującą: 4999 dolarów. Chętni jednak chyba się znajdują, bo pierwsze fale dostaw (lato i jesień 2026 oraz zima 2027) firma Skip oznaczyła już jako wyprzedane. Można jeszcze się zapisać na dostawę na wiosnę 2027 roku, wpłacając depozyt 99 dolarów. A jeśli ktoś mieszka w USA, może też aplikować na testy – za 80 dolarów.
3. Egzoszkielet Hypershell – od wspinaczki po rower. Moc do 1000 W
Przenosimy się jeszcze wyżej – w rejony bioder i pasa. I tu znajdujemy być może najciekawsze urządzenie w dzisiejszym przeglądzie – bo, po pierwsze, już dostępne, po drugie w bardziej przystępnej cenie, a po trzecie najbardziej uniwersalne. Hypershell to lekkie, osobiste egzoszkielety przeznaczone do wspomagania mobilności w terenie. Jest to zewnętrzne urządzenie noszone na pasie biodrowym i udach, które można założyć na dowolne ubranie.

Firma Hypershell została założona w Szanghaju w 2021 roku, ściągając specjalistów m.in. z DJI i Xiaomi. W tym samym roku na platformie Kickstarter zebrała w ciągu zaledwie miesiąca ponad 1,23 mln dolarów od 2638 inwestorów na wprowadzenie na rynek pierwszego egzoszkieletu klasy konsumenckiej.
Urządzenie udało się wyprodukować, skomercjalizować i w bieżącym roku zrealizowano pierwsze dostawy Hypershell X. Również w 2025 roku jej egzoszkielet dostał nagrodę Best of Innovation w kategorii robotyki na targach CES w Las Vegas. Obecnie Hypershell oferuje swoje egzoszkielety sportowe już w czterech różnych wariantach, z których najmocniejszy (model X Ultra) ma zmniejszać wysiłek fizyczny o 39 proc. Trzy pozostałe modele – od 20 do 30 proc. To oczywiście dane z samej firmy.
Zastosowanie to m.in. wędrówki (w tym zwłaszcza po górach), biegi przełajowe oraz jazda na rowerze. Dla czytelników SmartRide.pl to ostatnie może być szczególnie intrygujące. W czasach wyścigu między prawem a rynkiem, oferującym coraz szersze spektrum różnych elektrycznych, hybrydowych jednośladów, Hypershell wprowadza coś zupełnie innego. Już nie wspomaganie roweru (ograniczone w prawie licznymi przepisami) a wspomaganie nóg cyklisty. Z mocą szczytową sięgającą w przypadku modelu X Ultra aż 1000 W.
Dodajmy jednak, że w przypadku jazdy rowerem maksymalna prędkość wspomagania to 25 km/h – tyle samo co w przypadku „przepisowych” rowerów elektrycznych. „Nie da się zapier…ać” – skomentował to jeden z widzów naszego kanału na YouTube. Czy można używać Hypershella do odpychania się nogą na zwykłej, analogowej hulajnodze, zmieniając ją niejako w hulajnogę elektryczną – tego nie wiemy.
Oprócz miłośników outdooru Hypershell kieruje swoją ofertę także do innych grup – różnego rodzaju profesjonalistów, którym może przydać się wsparcie (np. w ratownictwie czy logistyce) oraz – jak zwykle, gdy chodzi o egzoszkielety – do osób starszych i z ograniczoną mobilnością, którym może poprawiać jakość życia, choćby przy męczącym wchodzeniu po schodach. Pewnym ograniczeniem bywa podobno budowa ciała – do osób zbyt chudych lub zbyt grubych urządzenie może nie pasować.

Najbardziej zaawansowany model X Ultra, wykonany z włókna węglowego i stopu tytanu waży 1,8 kg. Według specyfikacji, akumulator wystarcza na pokonanie 30 km (w zestawie są dwie baterie o pojemność 5000 mAh / 72 Wh). To oczywiście deklaracje, zapewne dla najsłabszego trybu Eco i płaskiego terenu. Ładowanie od 0 do 100 proc. zajmuje około 88 min.
Urządzenie ma aż 12 trybów (w tym rowerowy, bieg, wspinaczka na wydmy lub po śniegu). Wykorzystuje ponad tuzin czujników do monitorowania ruchu i pozycji w czasie rzeczywistym, a algorytmy dostarczają wspomagania w ciągu 0,03 sekundy.
Cena: od 799 euro za Hypershell X Go (o znacznie ograniczonych osiągach w stosunku do opisu powyżej) do 1999 euro za Hypershell X Ultra.
4. Siedmiomilowe e-buty Moonwalkers
Ostatnie urządzenie działa według innej koncepcji, bo wykorzystuje toczenie – tu mamy już nie egzoszkielet, a „tradycyjne” kółka. Buty Moonwalkers firmy Shift Robotics już kiedyś opisywaliśmy na SmartRide. Ta historia również zaczęła się na Kickstarterze (330 tys. dolarów od około 570 osób), a firma jest amerykańska, choć jej twórca nazywa się Xunije Zhang. Odkąd niemal równo dwa lata temu magazyn „Time” uznał e-buty na kółkach za jeden z najlepszych wynalazków 2023 roku, trochę czasu zdążyło upłynąć – można więc sprawdzić jak sobie radzą.

Moonwalkers to (w odróżnieniu od Nike Amplify Project) nie tyle buty jako takie, co zasilane, inteligentne nakładki z kółkami, wykorzystujące AI do dynamicznego dopasowania prędkości. Ich głównym celem jest przyspieszenie chodzenia. Firma pisze o przyspieszeniu do 2,5 raza, przez co rozumie nieco ponad 11 km/h – jak na chód mamy więc całkiem niezłe tempo. System jest kontrolowany bez użycia rąk (choć jest też aplikacja na smartfon), a algorytmy dostosowują moc do aktualnego chodu użytkownika i terenu (np. w przypadku marszu pod górę). Aby się zatrzymać, wystarczy zwolnić kroki lub postawić obie stopy na ziemi.
Ciekawostka – w e-butach na kółkach można biegać, ale… nie za szybko. W swoich FAQ firma pisze, że po osiągnięciu wspomnianego limitu prędkości moc wspomagania ustaje i bieg niczego tu już nie zmienia.
Jakie jest przyjęcie rynkowe butów Moonwalkers, trudno jednoznacznie ocenić. Wygląda na to, że cena 1399 dolarów odegrała jednak rolę zaporową, o czym można wnioskować z dwóch przesłanek. Po pierwsze, firma wypuściła drugi ich wariant, model Moonwalkers Areo – ale idąc w innym kierunku niż Hypershell, bo jest to wariant tańszy i nieco okrojony (choć ma też przewagi).
Model Areo ma napęd na cztery kółka (a nie na osiem, jak model pierwszy) i jest przeznaczony do ruchu w mieście, podczas gdy wariant wyjściowy nadawał się także w teren offroadowy. Producent podaje także, że jest lżejszy i cichszy. No i kosztuje mniej – 999 dolarów.

Druga przesłanka jest taka, że choć pierwotnie e-buty Moonwalkers komunikowano jako sprzęt do usprawniania i przyspieszania mikromobilności miejskiej, to jak wynika z naszego researchu (tu wspomagaliśmy się AI), obecnie Shift Robotics mocno koncentruje się na rynku B2B (business-to-business). Zwłaszcza na zastosowaniach w logistyce i magazynach, gdzie jego urządzenie zwiększa produktywność i redukuje wysiłek pracowników, przemieszczających się po dużych obiektach. Przekierowanie oferty na zastosowania profesjonalne może jednak świadczyć o tym, że podbój masowego rynku konsumenckiego nie poszedł tak dobrze, jak się spodziewano.
Egzoszkielety obiecują nowe reguły gry z grawitacją
Czy egzoszkielety i inne podobne technologie faktycznie staną się rewolucją zmieniającą mobilność Kowalskiego? Pewności oczywiście nie ma. Naturalnymi barierami są choćby praktyczna funkcjonalność tych urządzeń i kwestia wygody codziennego korzystania, ich waga, pojemność akumulatorów i co za tym idzie czas działania. A w relacji do tego wszystkiego – cena.
Obecnie głównym rynkiem egzoszkieletów jest rynek rehabilitacyjno-medyczny oraz rynek przemysłowy, dla różnego rodzaju pracowników fizycznych (szkielety do dźwigania, przenoszenia czy utrzymywania przez dłuższy czas niewygodnej pozycji). Obok oferty dla dużych firm pojawia się już jednak coraz częściej marketing skierowany do indywidualnych fachowców – choćby z branży remontowej. Egzoszkielet na górną część ciała odciąża ich przy niewygodnych pracach, np. wymagających utrzymywania rąk nad głową (żeby to zrozumieć nie trzeba być remontowcem, wystarczyło kiedyś przypinać firanki). Takie urządzenia są już normalnie dostępne w handlu, choć póki co drogie – z tego, co widać, w Polsce kosztują kilkanaście tysięcy złotych.
Starzenie się społeczeństw będzie dodatkowym wiatrem w żagle tych technologii. W Chinach, pod ważną dla tamtejszej kultury i historii górą Thai Shan, egzoszkielety firmy Kenqing Technology można było w tym roku wypożyczać za nieco ponad 8 dolarów, by pomagały turystom we wspinaczce. Jak podaje agencja Xinhua, urządzenia miały duże wzięcie, a połowę wypożyczających stanowili ludzie starsi.

Pewne jest, że wyścig technologiczny nabiera tempa, algorytmy AI dają nowe możliwości zgrania tych urządzeń z naturalnym ruchem człowieka, a branża wychodzi na nowe rynki, w tym na niezmierzony rynek konsumencki – czego przejawem są rozwiązania opisane wyżej.
Na 100 proc. więc zobaczymy w niedługim czasie co najmniej próby upowszechnienia „egzomobilnych” technologii jako urządzeń codziennego użytku.
„Wspomagają one ruch i wysiłek człowieka na podobnej zasadzie, jak rower elektryczny wspomaga pedałowanie” – te porównania powtarzają się jak mantra. A jeśli tak, to kariera rowerów elektrycznych w ostatniej dekadzie jest z całą pewnością dobrą prognozą.
W takim scenariuszu rodzi się pytanie: jaki wpływ będzie miała robotyka noszona na własną aktywność, motywację do ruchu i zdolności wysiłkowe ludzi? Jakie będą jej skutki uboczne? To już osobny temat. Fakt, że po robotyczne, elektryczne wspomaganie sięga nawet wielka firma sportowa wydaje się dość znamienny.
⇒ Nie zbieramy na Patronite ani nie prosimy o kawę, ale jeśli chcesz wesprzeć naszą pracę, możesz:
- zasubskrybować nasz kanał na YouTube
- oraz zaobserwować stronę na Facebooku. Dziękujemy!








































