20 maja 2021 r. elektryczna hulajnoga stała się pojazdem, a jazda nią po alkoholu została zabroniona – to jest oczywiste. Po miesiącu od wejścia w życie nowych przepisów coraz częściej czytamy w mediach o kolejnych nietrzeźwych użytkownikach e-hulajnóg przyłapanych i ukaranych przez policję. Nic dziwnego, bo sezon „ogródkowy” rozkręca się na dobre, a hulajnóg przybywa – zwłaszcza pojazdy sharingowe w miastach są na wyciągnięcie ręki.

Delikwenci jadą czasem na bardzo mocnym rauszu – 0,6-0,7 promila w doniesieniach jest normą, ale nie rekordem. W minioną środę w południe, na jednej z ulic w centrum miasta policjanci zatrzymali kierującego hulajnogą elektryczną, który prowadził ten pojazd mając prawie promil alkoholu w organizmie. Dodatkowo mężczyzna przewoził pasażera co jest niezgodne z przepisami – czytamy w niedawnym komunikacie policji z Zielonej Góry. W Świdniku było jeszcze mocniej – jechał 22-latek, który wydmuchał ponad promil.

Wszyscy dostają mandaty. Ci najbardziej pijani – 500 zł. W mediach, w tym także w cytowanych wypowiedziach policjantów, powtarza się jeden prosty przekaz:

„jazda po pijaku elektryczną hulajnogą jest traktowana tak samo, jak jazda rowerem”.

I tutaj stop. Bo skoro tak, to znaczy, że policja uznaje elektryczną hulajnogę za pojazd niemechaniczny. To bardzo ważna sprawa – gdyż właśnie dzięki temu jazda po nawet bardzo dużym spożyciu jest uznawana tylko za wykroczenie, prowadzenie w stanie nietrzeźwości może się skończyć na mandacie, a pijanemu kierującemu nie grozi np. utrata prawa jazdy. W przypadku pojazdu mechanicznego konsekwencje byłyby nieporównywalnie gorsze.

Przygotowując nowy odcinek naszej akcji „SmartRide – Przepis na jazdę” planowaliśmy taki właśnie komunikat przekazać czytelnikom i widzom. Tyle tylko, że chcieliśmy pójść krok dalej niż inne media i dodatkowo wyjaśnić dlaczego w tym przypadku e-hulajnoga jest traktowana jak rower.  I wtedy okazało się coś bardzo dziwnego:

Nie widać żadnej podstawy prawnej, aby elektryczną hulajnogę uznać za pojazd inny niż mechaniczny.

I co zaskakujące – nie sposób ustalić, skąd właściwie taka linia się wzięła. A to oznacza potencjalne trzęsienie ziemi. Nastąpi ono, gdy z jakiegoś powodu pierwsza sprawa nietrzeźwego e-hulajnogisty – a będzie to prawdziwy pechowiec – nie zakończy się, jak wcześniejsze, na mandacie, tylko trafi do sądu.

Jeśli elektryczna hulajnoga to pojazd mechaniczny, to używanie jej po alkoholu grozi czymś więcej niż tylko mandatem
W Polsce kierujący pojazdem może mieć nie więcej niż 0,2 promila alkoholu we krwi. Kary za przekroczenie limitu różnią się – w zależności od tego czy kieruje pojazdem mechanicznym, czy innym.

Elektryczna hulajnoga – pojazd silnikowy nie, mechaniczny… tak?

Jedynym tropem dla obecnej wykładni wydaje się fakt, że według nowych przepisów Kodeksu drogowego hulajnoga elektryczna – choć ma silnik – nie jest uznana za pojazd silnikowy. Stanowi jeden z wyjątków, obok motoroweru. Ale to tylko pozorne wyjaśnienie.

– Kodeks wykroczeń i Kodeks karny posługują się zupełnie innym pojęciem niż Kodeks drogowy. Tam nie mówimy o pojeździe silnikowym, lecz o MECHANICZNYM, który zresztą, co ciekawe, nie został nigdzie ustawowo zdefiniowany. Jednak Sąd Najwyższy uznał, że pojazdem mechanicznym w ruchu lądowym jest każdy pojazd poruszany silnikiem

– mówi mec. Adam Baworowski, warszawski adwokat, współpracujący ze SmartRide.pl przy akcji „Przepis na jazdę”.

Między jedną a drugą kategorią nie ma więc przełożenia. Np. wspomniany motorower według przepisów drogowych nie jest wprawdzie silnikowy, ale według wykładni dokonanej na potrzeby przepisów karnych – jak najbardziej jest mechaniczny. Wyjątek (to wyrok Sądu Najwyższego z 2007 r.) stanowi rower ze wspomaganiem elektrycznym, bo w nim silnik jedynie wspiera rowerzystę, pedałującego siłą własnych mięśni. Ale do elektrycznej hulajnogi ta cecha się nie odnosi – tu jedziemy pociągając lub naciskając manetkę.

Z orzecznictwa Sądu Najwyższego można więc wnioskować z dużą pewnością, że elektryczna hulajnoga to pojazd mechaniczny. A jeśli tak, to za jazdę e-hulajnogą po pijanemu sąd nie tylko może, ale nawet musi orzec zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów lub pojazdów określonego rodzaju. Czyli na pewno zakaz prowadzenia elektrycznych hulajnóg, ale w skrajnej wersji też innych pojazdów mechanicznych, w tym samochodów

– mówi mec. Baworowski. A to może być dopiero początek konsekwencji.

Zacytujmy jeden z przepisów Kodeksu karnego:

Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Wysokość samej grzywny może być paraliżująca. Wygląda więc na to, że nad licznymi użytkownikami elektrycznych hulajnóg ryzykującymi jazdę po alkoholu wiszą naprawdę ciemne chmury – z których najpewniej nie zdają sobie oni sprawy.

Znikający komunikat

Szczegóły prawne dotyczące kar za jazdę elektryczną hulajnogą po alkoholu (w zależności od stopnia spożycia i w różnych wariantach i interpretacjach) opisujemy na stronie naszej akcji „Przepis na jazdę” w materiale pt. „Elektryczna hulajnoga po alkoholu – czy można za to stracić prawo jazdy„. Poniżej możecie obejrzeć film przygotowany na potrzeby tego tekstu.

Tutaj zastanowimy się natomiast nad czym innym: dlaczego w powszechnym przekazie, w tym oficjalnym policyjnym, niejako automatycznie uznano elektryczną hulajnogę za pojazd niemechaniczny? Może jednak istnieją jakieś przesłanki przemawiające za takim rozumowaniem?

Pytania w tej sprawie wysłaliśmy w ostatnich dniach do Komendy Głównej Policji w Warszawie (w stolicy były już przypadki karania nietrzeźwych mandatami), do Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach (mandaty po 500 zł dostało tam niedawno dwóch użytkowników – po 0,6 promila każdy) oraz do Biura Ruchu Drogowego KGP. Odpowiedzi na razie nie mamy.

Być może policja uważa, że skoro elektryczne hulajnogi korzystają głównie z infrastruktury rowerowej, to pojazdy te należy traktować podobnie także w kwestii jazdy na gazie.

Pewien trop znaleźliśmy w materiałach opublikowanych przez Ministerstwo Infrastruktury 26 stycznia tego roku pt. „Nowe przepisy dotyczące hulajnóg elektrycznych i urządzeń transportu osobistego”. Jest tam rozdział „Nowe przepisy – nowe obowiązki”: Za kierowanie na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu pojazdem innym niż mechaniczny przez osobę znajdującą się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka mandat wyniesie od 300 do 500 zł – czytamy w komunikacie resortu infrastruktury. Jest to… kopia punktu z taryfikatora mandatów, doklejona do komunikatu prasowego dotyczącego hulajnóg.

Co jednak najciekawsze: w niemal identycznym komunikacie tego samego ministerstwa z 19 maja o wejściu w życie nowych przepisów, w którym powtarza się prawie cała treść, tego styczniowego (nawet tytuł i rozdziały), akurat fragment o wykroczeniach i karach… usunięto.

O opinię poprosiliśmy (anonimowo) kierownika sekcji ds. wykroczeń jednego z sądów rejonowych w Warszawie. – Jasne, że to pojazd mechaniczny – odpowiedział. – Tu w ogóle nie powinno być mandatów, tylko od razu wniosek do sądu albo prokuratury. Ci, którzy dostają mandaty mają szczęście, że na tym się kończy.

Nasz research wykazał jeszcze jedno – uczciwie mówiąc, nie jesteśmy pierwszymi, którzy zauważyli tę niezgodność. Odnotował ją także Maciej Wroński, ekspert stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego: (…) kwestie odpowiedzialności ustalać będą sądy powszechne kierując się linią orzeczniczą i zdefiniowaną tamże wykładnią pojęcia pojazd mechaniczny, bez uwzględniania opinii i intencji urzędników napisał w swojej analizie.

Czym ryzykują wstawieni

Jakie jest praktyczne znacznie tych ustaleń?

Dopóki policja trzyma się swojej linii, a nietrzeźwi hulajnogiści przyjmują mandaty – żadne. Przed wejściem w życie nowych przepisów niektórzy prawnicy twierdzili na przykład, że policja, traktując użytkowników e-hulajnóg jako pieszych, robi błąd, bo „e-hulajnoga to niezarejestrowany motorower”. I nic z tych opinii nie wynikało.

W tym przypadku jednak – wcześniej czy później – jakaś sprawa prowadzenia elektrycznej hulajnogi po alkoholu oprze się  o sąd. To raczej nieuniknione – bo ktoś nie przyjmie mandatu, albo dlatego, że przy okazji zdarzy się wypadek. A sąd najpewniej dojdzie do wniosku, że elektryczna hulajnoga to jednak pojazd mechaniczny. I wszystko się zmieni.

Warto więc wyświetlić problem, żeby użytkownicy zdawali sobie sprawę, czym naprawdę ryzykują. I żeby – być może – doprecyzować przepisy w odpowiednich ustawach.

Omawiany temat jest zresztą niejedynym punktem, w którym intencje autorów przepisów mogły się rozminąć z ich faktycznym brzmieniem. Nieco podobną sytuację, też niejednoznaczną, mamy w przypadku (możliwości lub zakazu) użytkowania elektrycznych hulajnóg na jezdniach z ograniczeniem prędkości wyższym niż 30 km/h. Różnica jest taka, że tam resort chciał dokręcać śrubę użytkownikom nowych pojazdów, a tutaj – traktować ich łagodniej.

Jak karać za jazdę elektryczną hulajnogą po alkoholu?

Nie ma wątpliwości, że jazda po pijanemu na e-hulajnogach to realny problem i duże zagrożenie – i na pewno nie tylko w Polsce. Problem dotyczy szczególnie użytkowników pojazdów sharingowych, łatwo dostępnych na ulicach w weekendowe wieczory i noce.

Podkreślmy: użytkowników, nie pojazdów. To nie elektryczne hulajnogi jadą pijane, tylko ludzie wykorzystują je czasem w niewłaściwy sposób.

Wielka Brytania - media informują, że za jazdę elektryczną hulajnogą po alkoholu kierujący dostał zakaz prowadzenia pojazdów
Jedna z pierwszych tego typu spraw w Wielkiej Brytanii: miesiąc temu nietrzeźwy hulajnogista dostał 17-miesięczny zakaz prowadzenia

W Niemczech prowadzono w pubach specjalną kampanię informacyjną na ten temat. W Szwecji firma Voi, oferująca e-hulajnogi na minuty, eksperymentowała nawet ze specjalnym „testem trzeźwości”, uruchamianym w aplikacji w weekendowe wieczory i noce. Niektóre statystyki od dawna pokazują, że to właśnie prowadzenie na rauszu jest główną przyczyną wypadków, niekiedy śmiertelnych. Jak choćby w Warszawie w ubiegłe wakacje, gdzie po wywrotce zginęła dziewczyna, jadąca z kolegą. Oboje byli mocno nietrzeźwi.

Czy jednak lekka elektryczna hulajnoga powinna być pod tym względem traktowana przez przepisy na równi z samochodem – jako pojazd mechaniczny – i z podobną surowością? To nasza subiektywna opinia, ale oczywiście nie.

Elektryczna hulajnoga to bezdyskusyjnie pojazd bliższy rowerowi

I w tym punkcie podejście polskiej policji oraz (domniemane) intencje Ministerstwa Infrastruktury wydają się rozsądne.

Najpewniej jednak, jeśli to podejście ma być zgodne z prawem, to należałoby szybko znowelizować i wyklarować przepisy… Obecna sytuacja wygląda na urzędowe przymykanie oka. A to autorytetu prawa raczej nie buduje, a co więcej – oko uda się przymykać tylko do pewnego czasu.

KLIKNIJ PO WIĘCEJ:
Aktualne przepisy i regulacje, którym podlegają w Polsce hulajnogi elektryczne i UTO, opisujemy w naszym serwisie “SmartRide. Przepis na jazdę”


Jesteśmy na Facebooku, na YouTube i na Twitterze

WSPARCIE